Degustacje wspomnień
Patricka Chazalleta poznałem w pociągu, który wiózł nas na coroczną degustację côtes du rhône w Valence, organizowaną przez Jean-Luca Colombo. Postawił on sobie za zadanie jednoczesne spopularyzowanie i nobilitację mniej dotąd cenionych win tej apelacji. Udało mu się, o czym świadczyli współpasażerowie naszej podróży – restauratorzy, właściciele sklepów winnych, no i dziennikarze, a wśród nich wielkie pióra francuskiej enologii. Mnie, korespondenta warszawskiej gazety, zaproszono zapewne dlatego, że po upadku komunizmu Polskę uważano za nadzwyczaj obiecujący rynek dla francuskich win.
Od tego czasu wiele wody upłynęło w Rodanie, nie wiem, czy wciąż trwają pielgrzymki degustacyjne, ale côtes du rhône mają się świetnie, a Jean-Luc Colombo jest wielkim przedsiębiorcą.
Mój nowy znajomy Patrick okazał się handlarzem wina. Specjalnym. Jeździł po Francji i wyszukiwał nieznanych często, ale ciekawych winiarzy, których nektary wysoko wybijały się ponad przeciętność. Sprzedawał następnie te wina znanym restauracjom, co powodowało, że jego producenci nie pozostawali długo nieznani.
Odkryty przezeń w Szampanii Anselme Selosse bardzo szybko stał się gwiazdą nie tylko francuską, ale i światową, przez co jego cudowne szampany przestały być dostępne dla zwykłego zjadacza chleba.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!