Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

O etykietach i wymarłych szczepach

Komentarze

Co jako pierwsze w winie przyciąga wzrok i zwraca uwagę? Etykieta. Spośród stojących na półce sklepowej butelek, których kupujący nie zna, jak powszechnie wiadomo, większą szansę na sprzedaż mają te ze zwierzakami (o takich etykietach wzmiankowaliśmy już kiedyś, pisali o nich także m.in. Decanter, The Guardian i Kuba Janicki). Wina Viña Ijalba nie mają co prawda zwierzaka na butelce, ale i tak na półce trudno je przeoczyć.

Nie da się przejść obojętnie. © Maciej Nowicki.

Alfonso Fernández Fontecha z Viña Ijalba podczas łódzkiej degustacji tłumaczył, skąd pomysł na takie etykiety. „Etykieta ma symbolizować innowację, która jest obecna w naszej winnicy – uprawę organiczną czy odzyskanie rodzimych szczepów. Jednocześnie, te charakterystyczne paski to znak prostej drogi do powstawania wina, staramy się nie udziwniać procesu jego powstawania, chcemy by zawartość butelki jak najlepiej oddawała charakterystykę szczepu – mówiąc krótko chcemy być lojalni wobec gron z których powstaje. Używamy beczki tylko wtedy gdy jest konieczna, ale i wówczas unikamy zbyt długiego i niepotrzebnego leżakowania.” Choć etykiety łączy wspólna koncepcja, to każda z nich wygląda trochę inaczej. „Są trzy grupy etykiet: wina podstawowe to kombinacja jedynie trzech kolorów i proste paski –symbolizują wina jednoszczepowe, bez domieszek. W linii klasycznej (Crianza, Reserva) kolorów jest już więcej, a paski nie są jednolite – do podstawowego szczepu tempranillo dodajemy graciano. Wreszcie pojedyncze, rodzime szczepy – tu etykieta przypomina już bardziej kolorową mozaikę” – kontynuuje Fontecha.

Alfonso Fernandez tłumaczy niuanse etykiet. © Maciej Nowicki.

Viña Ijalba nie należy do tych, którym energii i pomysłów marketingowych wystarczyło tylko na projekt etykiety. Ich wina są po prostu smaczne, poczynając od świeżego, kwasowego Livor 2011 (100% tempranillo bez beczki, cena ok. 30 zł*), poprzez eksplodujące owocem i podbite lekko nutami dębowymi Solferino 2011 (41 zł) czy crianzę nazywaną tu Múrice (47 zł, tempranillo z 10% domieszką graciano). To wino ma być łatwe i przyjemne w piciu, dobrze komponować się z codziennym jedzeniem.

Pasiasta Crianza. © Maciej Nowicki.

Ale crème de la crème to linia rodzimych szczepów. O graciano pisał niedawno Wojtek Bońkowski; maturana tinta to późno dojrzewająca odmiana praktycznie wymarła wskutek filoksery, a to co zostało prawie w całości wykarczowano by zrobić miejsce dla innych, lepiej rokujących szczepów, jak garnacha właśnie czy tempranillo. Ijalbie udało się odrodzić tę uprawę i obecnie – choć pojawiają się już kolejni winiarze – mają największy areał uprawy maturany.

Powrócił prawie z zaświatów... © Maciej Nowicki.

A wino w 100% z tej odmiany – Dionisio Ruiz Ijalba 2010 (96 zł) to połączenie czerwonych owoców, nut ziołowych, szczypty papryki – klasa i elegancja. Dla mnie królową wieczoru była jednak Maturana Blanca – jasnoskóra mutacja wersji czerwonej. To najwcześniej udokumentowana odmiana winorośli w regionie Rioja (w 1622 roku), ale pijąc ją 390 lat później nie mam wrażenia, że obcuję z przestarzałym wynalazkiem. Rocznik 2012 (choć to już jego ostatnie skrzynki, powinien jeszcze trafić do sprzedaży) to świeże aromaty owoców egzotycznych i trochę cytrusów, o sporym ciele i porządnej strukturze, które czynią z niego dobrego towarzysza stołu.

Królowa nocy. © Maciej Nowicki

(Importerem jest Reserva, kupisz w sklepie Klub Wino w Łodzi oraz w internecie; wina Ijalba dostępne są również w MineWine.pl. *gwiazdka przy cenie – wina nie ma jeszcze w sprzedaży).

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Izabela Kamińska

    Nie mogę ocenić win, bo nie piłam. Ale ponieważ zrobiłeś tak długi wstęp o symbolice pasków na etykiecie, skomentuję wygląd butelek: są paskudne, a te zagmatwane wyjaśnienia o prostych paskach oznaczających prostotę produkcji… błagaaam! :) Już by lepiej powiedzieli, że paski, jakie są każdy widzi i religii do tego nie tworzyli. Nie uważasz?

  • Zbyszek

    To dobre wina, ma je w ofercie równieź Monte di Vino z Lublina