InAzia@Mielżyński Week
Po raz pierwszy menu azjatyckie pojawiło się u Mielżyńskiego trzy lata temu. W tym tygodniu Daleki Wschód powraca pod postacią InAzia@Mielżyński week – do końca tygodnia (czyli do niedzieli, 21 listopada) wyłącznie w wine barze na Czerskiej będzie można spróbować specjalnego menu stworzonego przez Szefa Kuchni restauracji InAzia w warszawskim hotelu Sheraton, Marcina Sasina.
Sasin zajął się gastronomiczną stroną przedsięwzięcia przygotowując specjalne menu inspirowane „smakami i inspiracjami południowo-wschodniej Azji”. Karta jest krótka – znajdziemy w niej trzy przekąski, zupę, cztery dania główne i deser. Do tego menu dobrano wina z Nowej Zelandii – nie od dziś wiele pochodzących stamtąd flaszek uznaje się za idealne do dalekowschodniej kuchni. Na tę okoliczność Warszawę i wine bar na Czerskiej kolejny raz odwiedziła Fleur McCree, właścicielka winnicy Little Beauty, a zaproszeni dziennikarze i blogerzy (tak winiarscy jak i kulinarni) mogli ocenić jakość przygotowanych połączeń.
Już dwa miesiące temu Wojtek Bońkowski zachwycił się i precyzyjnie opisał część z tych win więc by nie powtarzać się, dodam jedynie z kronikarskiego obowiązku, że Pinot Gris Black Edition 2010 jest już dostępny (choć przyjemność ta kosztuje równe 165 zł), a skromny zapas Sauvignon Blanc Black Edition 2012 (153,90 zł, naprawdę wybitne wino) został uzupełniony. Ale mieliśmy też okazję spróbować innych win w nowych rocznikach.
Świetne wrażenie robi Gewürztraminer 2011 (lada moment w ofercie), z jednej strony pełny soczystego owocu, z drugiej – znakomitej równowagi. Ilość cukru (11,5 g/l) nie zmieniła się od poprzednich roczników, ale całość jest pyszna. I bardzo dobrze radzi sobie z ostrygami w głębokim tłuszczu i pikantnej salsie z kolendry, miodu i szpinaku. ♥♥♥♥
Pinot Gris 2011 (86 zł), którego w poprzednim roczniku Naczelny chciał wypić całą butelkę, także w aktualnym wydaniu trudno będzie oszczędzić na później. Bardzo udany mix moreli, mandarynek z nutami jaśminu i odrobiną pikantności. Ponownie świetnie ułożone! Nie miało łatwego życia z tatarem z tuńczyka z trawą cytrynową, ostry sos zdecydowanie dominował, za to okazało się najlepszym wyborem do deseru – mango sticky rice (29 zł). I właśnie takie połączenie polecam. ♥♥♥♡
Do łososia marynowanego w nori z sałatką z warzyw i ziół (45 zł) podano wspominanego już wyżej Sauvignon Blanc Black Edition, dlatego zająłem się innym – podstawowym Sauvignon Blanc 2013 (74 zł). Świeże, z soczystymi owocami tropikalnymi, nutami agrestu, ale i sporym ładunkiem ziół. Żadnej fermentacji w beczce, czystość owocu i znakomita kwasowość. No ale w końcu zajęło miejsce „w czubie” naszego #Panelu Sauvignon Blanc. ♥♥♥♥♡
Wreszcie dowód na to, że klasyczne połączenia czasami sprawdzają się najlepiej. Pinot Noir 2014 (122,70 zł) i chrupiąca kaczka w sosie śliwkowym (72 zł) to para jak z żurnala. Oboje eleganccy, w wieczorowych strojach przybywają do nas na kolację i bawimy się tak dobrze, że nawet nie zauważamy kiedy jest już grubo po północy. I choć rano budzimy się nieco zmęczeni i niewyspani to już kombinujemy jakby ich zaprosić ponownie.♥♥♥♥
Degustowałem, jadłem i zakąszałem na zaproszenie Importera.