Ostatni bastion tannata
Nie ukrywam, że tytuł ten bezwstydnie ukradłem Bieńczykowi i Bońkowskiemu z ich przewodnika Wina Europy. Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że chciałbym po prostu uzupełnić ich przewodnik o nieco więcej informacji na temat apelacji Irouléguy, których, ewidentnie z braku miejsca, nie mogli zamieścić.
Oczywiście spytać można, czy w ogóle warto poświęcać czas na pisanie o apelacji, która była, jest i będzie niszowa, i której wina, jeśli nawet do Polski trafią, to z pewnością nie do dyskontów. Nie będzie więc okazji do gorących dyskusji, a setki komentarzy nie podniosą oglądalności (czytalności, klikalności czy jak tam to nazwać). Parafrazując jednak pana, którego fanem nie jestem, uważam, że warto rozmawiać. Warto rozmawiać o winach bez makijażu, nie pudrowanych pod supermarkety. Warto rozmawiać o winach, których powstają tysiące, a nie dziesiątki milionów butelek. Niniejszy tekst będzie więc o Irouléguy (wymawiać Irulegi, co do innych baskijskich nazw – nie podejmuję się podawać wymowy), a więc o tannacie i o baskijskich winnicach.
Winnice Irouléguy są względnie młode, jak na Europę oczywiście. Założyli je na początku XII stulecia mnisi z opactwa Roncevalles, leżącego na jednym z głównych szlaków pielgrzymek do Santiago de Compostela. Z myślą o pielgrzymach zakonnicy posadzili winorośl w tym niezbyt łatwo dostępnym terenie. Apogeum popularności baskijskie wina przeżywały w XVII i XVIII stuleciu. Motorem rozwoju okazał się eksport, głównie do Anglii i Niemiec. Potem w wyniku filoksery i innych klęsk (mączniak), no i przede wszystkim emigracji winiarzy w bardziej obiecujące regiony, zaczął się powolny upadek, który pod koniec lat sześćdziesiątych sprawił, że w eksploatacji zostało ledwie kilkanaście hektarów. Pewien renesans nastąpił w roku 1970 po ustanowieniu AOC Irouléguy. Obecnie w ramach apelacji znajduje się 240 ha, z czego około 190 ha jest nasadzonych i eksploatowanych.
Większość winnic posadzonych jest na stromych tarasach o mocnych nachyleniach. Gleby są bardzo zróżnicowane. Znajdziemy tu łupki, gleby piaszczysto- lub gliniasto-wapienne z licznymi otoczakami, iły żelaziste, granit. Klimat łagodny z dobrym nasłonecznieniem lecz w wyniku sąsiedztwa wysokich gór, wilgotny, z dużymi dobowymi wahaniami temperatur.
Wina czerwone powstają ze szczepów tannat, cabernet sauvignon i cabernet franc, przy czym, inaczej niż to opisywali w swoim przewodniku Marek z Wojtkiem, obecnie to tannat gra pierwsze skrzypce i w większosci kupaży jest go około 80%. Również wina różowe, ciekawe, bardziej zadziorne niż klasyka z południa Francji, wytwarzane są głównie z tannata. Wina białe, podobnie jak w nieodległym Jurançon, to gros i petit manseng oraz petit courbu.
Mimo iż wytwarzane z tych samych odmian co Jurançon i Madiran, wina z Irouléguy są zdecydowanie inne. Niższy ekstrakt, wyższa kwasowość, sporo garbników – to akurat podobieństwo, za to wyjątkowo rześki, świeży owoc to główne ich cechy i choć nie brzmi to może zbyt zachęcająco, wina piją się świetnie. Białe, jak wspomniałem z manseng i courbu, mają mniej ekstraktu i cukru niż Jurançon. Uderzają przyjemnymi aromatami pigwy, gruszki, miodu i więdnących liści. W odróżnieniu od Jurançon i Pacherenc nie ma tu win słodkich.
Różowe to niemal zawsze czysty tannat przez co, obok mocnych aromatów takich owoców jak truskawki i maliny, czuć w nich szorstkie taniny. Niekiedy bywa to bardzo zaskakujące, ale można się przyzwyczaić.
W winach czerwonych tannat wypiera stosowane niegdyś chętnie cabernety. Ze względu na garbniki wina te mają potencjał dojrzewania sięgający dwudziestu lat. Często leżakują rok lub dwa w dębie, jednak najczęściej w beczkach używanych, dzięki czemu słodkie beczkowe nuty nie tłumią ich prawdziwego charakteru. Z zaskoczeniem stwierdziłem, że przypominają nieco korsykańskie wina Antoine Areny. Ta sama kwasowość, rześkie owoce i niespodziewanie soczysta pijalność.
Najlepszą bazą wypadową jest malownicze miasteczko Saint-Jean-Pied-de-Port leżące u podnóża przełęczy Roncevalles, prowadzącej przez Pireneje do Santiago do Compostela. To na tej przełęczy kilkanaście wieków temu zginął waleczny rycerz Roland, osłaniając tyły armii Karola Wielkiego, bynajmniej nie przed Saracenami, jak chce legenda i szkolne lektury, ale przed rozwścieczonymi Baskami, którym król był uprzejmy spalić Pampelunę. Wokół Saint-Jean-Pied-de-Port i leżącej o kilka kilometrów dalej wioski Irouléguy, znajdziemy wszystkich wiodących producentów.
Dla zainteresowanych podaję adresy, telefony i współrzędne GPS:
Domaine Arretxea – Thérèse i Michel Riouspeyrous to chyba najlepsi producenci w apelacji. Uprawa biodynamiczna. Wizyty tylko wcześniej umówione – Irouléguy, tel. +33 5 59 37 33 67 (GPS N43.10 883° W1.18 052°)
Domaine Ilarria – doskonałe wino nazwane Sans Soufre czyli Bez Siarki. Bardzo dobre białe petit manseng. Uprawa biologiczna. Wizyty 10.00 – 12.00 i 14.00 – 18.00, z wyjątkiem niedziel, Irouléguy, tel: +33 5 59 37 23 38 (GPS N43.10 880° W1.18 074°)
Domaine Ameztia – Jean Louis Costera oprócz bardzo ciekawych win oferuje również doskonałe owcze sery. Wizyty codziennie od 10.00 do 19.00. Baigorri, tel.: +33 5 59 37 93 68 (GPS N43. 10 327° W1.118 957°)
Domaine Brana – Étienne Brana to najbardziej znany, a z pewnością najbardziej marketingowo przygotowany winiarz. Obok dobrych win oferuje całą gamę likierów i destylatów owocowych. Ma również sklep w Saint-Jean-Pied-de-Port przy rue de l’Eglise. Wizyty codziennie 10.00 – 12.00 i 14.30 – 18.30. Tel.: +33 5 59 37 00 44 (GPS N43.10 782° W1.15 162°)
Inni producenci to Domaine Etxegaraia, Domaine Mourguy, Domaine Abotia i Domaine Bordatto, ten ostatni znany również z dobrych cydrów.