Nowa Francja w Lidlu
Minął miesiąc od mocnego wejścia na półki win węgierskich, a Lidl wprowadził kilkanaście nowych etykiet z Francji. Zrobił to po cichu – żadnej degustacji prasowej, żadnego newslettera, żadnej gazetki, po prostu postawiono wina na półki. To kolejny raz, gdy trudno się połapać, o co chodzi w Lidlowym marketingu – w miesiącach parzystych jest ociekająca profesjonalizmem feta z dużymi budżetami na promocję, a w nieparzystych nie wysyłają nawet informacji prasowej. W efekcie o starcie nowej oferty dowiadujemy się „na mieście”.
A może chodzi o to, że Lidl sam nie ma wielkiego serca do tych win? Może to taka półoferta, wypełniacz półek pomiędzy dwoma wielkimi wydarzeniami. Ot, coś tam tanio kupiliśmy, wrzuciliśmy na półki, żeby nie było pusto. Sprawdziłem – wybrałem się do Lidla i wybrałem sześć butelek w rozsądnych cenach. Wybrać mogłem więcej – poza zdegustowanymi przeze mnie winami jest pół tuzina Bordeaux z wyższych półek, trzy różne etykiety z Alzacji (na jednej z nich pojawia się nawet słowo „terroir”!) i Chablis za 40 zł. Ja skupiłem się na winach, jak mi się zdawało, najlepiej rokujących i okazał się to wybór w połowie udany – trzy butelki (bardzo) przeciętne i trzy niezłe, warte zakupu.
Vignobles Landie Château Gros Chêne Entre-Deux-Mers 2013 – przyzwoite w swojej cenie 16,99 zł, ale doprawdy mało emocjonujące wino z dużym przerostem kwasu i warzywności nad owocem. Do ostryg ujdzie, w innych sytuacjach – nie dziękuję. Trudno pojąć, jak to wino mogło zdobyć złoty medal w przewodniku Gilbert & Gaillard (który notabene zdaje się być inspiracją dla wielu wyborów w Lidlu). ♥♡
Compagnie Viticole de Provence Bandol Rosé Les Hauts de la Vivonne 2012 – bledziutki prowansalski róż w zasadzie pozbawiony smaku. Jest go tak mało, że aż trudno uwierzyć – przetrząsnąłem całą butelkę w poszukiwaniu choć drobnej nutki malin czy truskawek. Bez skutku! Pozostaje tajemnicą, kto temu winu dał prestiżową apelację AOC Bandol, bo nie zasługuje nawet na Côtes de Provence (24,99 zł). ♥
CVS pour Les Grands Vignobles du Sud Côtes du Rhône Fruité 2013 – nuty piwonii w zapachu przypominają niemal Beaujolais. Równowaga w smaku jest niezła, chociaż dominuje kwaśna nuta wiśniowa. Bardzo podstawowe Côtes du Rhône, ale akceptowalne i w sumie przyjemnie pijalne w swojej cenie 14,99 zł. ♥♥
Pasquier Desvignes Coteaux Bourguignons 2014 – wino AOC Coteaux Bourguignons, czyli najniższy szczebel w hierarchii win burgundzkich (dawna nazwa to Bourgogne Grand Ordinaire) może składać się w 100% z Gamay, a 0% z Pinot Noir i sądząc po zawartości kieliszka, właśnie takie proporcje zastosowano w tym winie. Krótko mówiąc nie jest to żaden burgund, tylko udające burgunda Beaujolais. Smak składa się z niedojrzałych truskawek i czerwonych porzeczek z odrobiną garbnika i niezłą długością. Nie jest to złe za 19,99 zł, ale warto zaoszczędzić 5 zł i kupić powyższe Côtes du Rhône. ♥♥
BVS à F33370 Bordeaux Michel Rolland 2009 – Kosztuje 29,99 zł, z czego możemy wywnioskować, że słynny enolog Michel Rolland za użyczenie swego nazwiska (bo raczej nie za jakąś pracę nad tym winem) bierze 5 zł od butelki. Mamy więc winiarski odpowiednik beszamelu w proszku sprzedawanego z wizerunkiem znanego szefa kuchni. Nowoczesne w stylu Bordeaux z nutami waniliowego kogla-mogla, dobrze zrobione i przyjemne w piciu, natomiast już zdecydowanie niemłode (pomimo asertywnego garbnika), zatem ciśnie się na usta pytanie – ile lat to wino szukało nabywcy, zanim haczyk połknął polski Lidl? ♥♥♡
Château Haut Mayne Graves 2011 – Bordeaux o smaku Bordeaux, czyli lekko zielonego, szypułkowego Cabernet Sauvignon z nutami truskawek i porzeczek. W tyle odrobina apteki. Kulturalne, klasyczne w stylu wino bez wyskoków, ale pije się przyjemnie, zwłaszcza do antrykotu. Dobra cena – 24,99 zł. Stylistycznie bardziej autentyczne i ciekawe od powyższego Michela Rollanda. ♥♥♡
Źródło win: zakup własny autora.