Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Zgaduj-zgadula

Komentarze

Od kilkunastu dni świat winiarski ćwierka, że Robert Parker nie pojawi się pod koniec marca w Bordeaux degustować rocznik 2014 – ponoć bardzo dobry – en primeur. Co prawda Parker raz już oświadczył, że nie będzie oceniał próbek nowego rocznika (chodziło o 2011), lecz tym razem jego odmowa nie wygląda na sezonowy kaprys, lecz na fakt większej wagi. Wówczas, trzy lata temu, Parker puścił tweeta, w którym oznajmiał, że jakość 2011 jest taka słaba, iż nie ma sensu win oceniać (później tłumaczył się, że to nie był jego tweet, i słał ogólnie konsyliacyjne teksty). Tym razem wpuszcza na swoje miejsce Neala Martina i tak już pewnie pozostanie w kolejnych latach.

Robert Parker
Robert Parker. @ Stc.obolog.net.

Wydarzenie świetnie się mieści w dyżurnym temacie konwersacji winiarskich zatytułowanym „Koniec ery Parkera”. Co to będzie, co to będzie… Opinie są oczywiście różne. Co do rocznika 2014 (i pewnie kolejnych), jedni twierdzą, iż Ameryka i Azja uznają noty Martina za Parkerowskie i nie będą się przejmowały tym, czy Parker ocenia je osobiście, czy tylko je żyruje. Najważniejsze, że Roma locuta… Inne podkreślają fakt, że Wine Advocate wykrwawia się od lat, odsprzedaje udziały, mnoży ilość oficjalnych degustatorów; że powstają nowe strony prowadzone przez dawnych współpracowników Parkera, a później dezerterów jak Galloni, słowem, że świat Parkerowski na tyle się rozdrobnił, iż noty Martina nie będą już miały takiego wpływu i takiej przewagi nad ocenami innych. Kolorów całej sprawie przydaje bardzo mocny kurs dolara, który przy dobrej jakości rocznika 2014 z pewnością nawróci Amerykę na bordoską wiarę i wzmoże zakupy en primeur. W co zatem uwierzy Ameryka? Jeszcze raz w Parkera czy po raz pierwszy w nie-Parkera?

Dzieciom zagubionym na oceanie potrzebna jest busola. Może przyszedł czas wydorośleć i przy okazji przestać w ogóle wierzyć, że przyszłość da się ocenić w teraźniejszości i że bordeaux można ocenić – z podrasowanych próbek w dodatku – po pięciu miesiącach od winobrania. Tak samo jest niemal ze wszystkim. Prawda naszych dzisiejszych słów i ocen ujawnia się nie dzisiaj, lecz po długim czasie. Zjawisko zakupów win en primeur ocenianych przez Parkera (czy innych) było dotychczas loterią, która podawała się za tekst święty. Niech świat gra dalej, bo nie ma innego wyjścia, ale niech wie, w co gra. Zgaduj-zgadula, zagrajmy w zbója.

Bordeaux 2011 en primeur tasting at Chateau Lagrange
Degustacja Bordeaux en primeur.

PS. Ponoć o Château Figeac, wzbogaconym niedawno o Michela Rollanda, Wine Advocate pisze już w samych superlatywach.

PS2. Jak obliczyli francuscy dziennikarze, w ostatnich latach średnia punktowa ocenianych przez środowisko Wine Advocate bardzo mocno poszła w górę, a w ciągu 10 lat, od roku 2004 do 2013, ilość ocen 100-punktowych wzrosła sześciokrotnie. W roku 2004 było ich 17, w roku 2013 – 103; w roku 2014 trochę mniej – 73.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Wojciech Bońkowski

    Parker ma 67 lat. Neal Martin – 44 lata. Po to Parker zatrudnił Martina, żeby w pewnym momencie oddać mu wątpliwą przyjemność degustowania 100 próbek beczkowych każdego dnia. Ten moment właśnie nadszedł.

    A kontekst (bo raczej nie główny powód) jest taki, że wszyscy mają już dosyć en primeur. Dziennikarze się buntują, bo nie dość że dostają do degustacji kompletnie niereprezentatywne wina, to jeszcze są wrobieni w cały finansowy system podbijania cen na podstawie wysokich ocen. Jancis już rok temu wysłała Richarda Hemminga zamiast siebie, a swoich abonentów pytała, czy w ogóle jest sens oceniać wina en primeur (niestety odpowiedzieli że tak). Tim Atkin od paru lat zapowiada, że przestanie jeździć i oceniać niezabutelkowane wina. Z liczących się autorów na głównych rynkach tylko Decanter i Suckling nie krytykują tego systemu, bo najwięcej na nim zarabiają (imprezy degustacyjne). Ale kwestią czasu jest, kiedy ta zabawa się skończy. Prozaiczny powrót – takie duże zarobki inwestorów na Bordeaux EP jak dawniej już raczej nie wrócą. Ostatnie roczniki od 2009 to są praktycznie zerowe zyski, więc kupowanie EP ma coraz mniejszy sens i ludzie to widzą. Lepiej gotówką mrozić w winach rzeczywiście mocno limitowanych, jak burgundy czy Barolo.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Wojciech Bońkowski

      Przez ostatnie kilka lat jeździłem na primeury i jeżeli coś mi to dało to raczej możliwość poznania wielu właścicieli znanych chateaux. Co do oceny win, to nie jestem w stanie wyrokować w jakim stopniu moje notatki z czterech roczników znajda potwierdzenie w przyszłości, a nawet tego, czy będę miał możliwość degustowania tych win za lat na przykład 10 i 20, a o takim potencjale zwykle mówimy. Tak że z mojego punktu widzenia primeury to impreza towarzyska, pouczająca w sensie rozmów z winiarzami i niezbyt wiele wnosząca do wiedzy na temat ewolucji wina.

      • Sławomir Hapak

        Sławek Chrzczonowicz

        No tak, Sławku, ale ta uwaga dotyczy nie tylko en primeur. To samo można by powiedzieć o rieslingowych imprezkach VDP czy o prezentacji ostatniego rocznika grunerów i rieslingów na VieVinum. Miło się tam spotkać i pogadać z ludźmi, ale wyciąganie dalekosiężnych wniosków „na miejscu” na temat win zaprezentowanych w fazie prenatalnej jest nieco ryzykowne ;-)

        • Wojciech Bońkowski

          Sławomir Hapak

          No ale na imprezach VDP wino nie jest w fazie prenatalnej tylko w 90% w butelce i trafiające na rynek po paru tygodniach. Idem na VieVinum – owszem młode ale już nardozone. Tymczasem jeden z głównych ambarasów z en primeur polega na tym, że są to wino nawet jeszcze nie w połowie dojrzewania w beczkach.

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Otóż różnie bywa. Najbardziej bolesny jak dotąd przypadek na VDP to zderzenie z nie do końca sfermentowanymi sokami z Van Volxem. Na VieVinum znajdziesz bez większego trudu smaragdy, które co prawda już są w butelkach, ale zadebiutują za 6 miesięcy (i nadal będą dramatycznie za młode).

        • Marcin Jagodziński

          Sławomir Hapak

          Czerwone wina na „preview” VDP w Wiesbaden (koniec sierpnia 2014) to rocznik 2012.

          • Sławomir Hapak

            Marcin Jagodziński

            Czy któryś z wymienionych szczepów wygląda na czerwony? Piszę przecież: gruner, riesling…

          • Marcin Jagodziński

            Sławomir Hapak

            Skoro porównujesz z en primeur, to porównujmy czerwone z czerwonymi.

          • Sławomir Hapak

            Marcin Jagodziński

            Z jakiego powodu?
            Zasady kupowania win czerwonych jakoś istotnie różnią się od zasad kupowania win białych?

        • Sławek Chrzczonowicz

          Sławomir Hapak

          Zgadzam się, że trudno oceniać grunera czy rieslinga we wczesnej młodosci, ale sa to jednak wina zabutelkowane (z nielicznymi wyjątkami). Tymczasem bordoskie primeur to próba win z kadzi – nie tyle zbyt młodych, co po prostu niedokończonych w sensie stabilizacji. W marcu kwietniu, próbujemy wina, które do butelek trafia najwcześniej za rok, a często za dwa. Dodatkowo polifenole w tym stadium winifikacji utrudniają degustację w sposób zupełnie inny niż przy próbach młodych grunerów. Żeby było jasne – ja się nie skarżę – pewne elementy jestem w stanie ocenić nawet na tak wczesnym etapie, natomiast na poważne prognozy dotyczące przyszłej ewolucji rocznika mam za mało danych.

          • Sławomir Hapak

            Sławek Chrzczonowicz

            Najciekawsze w tym wszystkim jest i tak to, czy to ja/my jesteśmy zwyczajnie nadal zbyt mało opici w temacie, czy też wszyscy specjaliści w temacie młodych win piszący „95+” winom, które generalnie nie nadają się jeszcze do bezpiecznego wzięcia w usta, robią z publiczności idiotów. I to bez żadnych konsekwencji, bo kto za 10 lat wypomni im ich bzdurne notki na temat kolejnego rocznika stulecia…

          • Szymon Rzeźniczek

            Sławek Chrzczonowicz

            Ale przecież ocenia się grunera i rieslinga we wczesnym okresie. Na Prowein, przecież będzie najnowszy rocznik.

          • Sławomir Hapak

            Szymon Rzeźniczek

            Trudno to uczciwie nazwać oceną. Zgodnie z tytułem artykułu: „zgaduj-zgadula”…

          • Szymon Rzeźniczek

            Sławomir Hapak

            zwłaszcza jeżeli chodzi o wina od kabinetów w zwyż, o QbA jeszcze coś można powiedzieć :)

          • Wojciech Bońkowski

            Szymon Rzeźniczek

            Panowie przapraszam ale porównanie jest mimo wszystko naciągane. W Bordeaux degustuje się wina 18 miesięcy przed zabutelkowaniem. Na VieVinum, Proweinie czy w Wiesbaden wina austriackie i niemieckie albo już zabutelkowane, albo 2/3 miesiące przed zabutelkowaniem.
            Ponadto wina jednoszczepowe i często jednowinnicowe, a w Bordeaux nawet nie w przyblizeniu końcowy blend.

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Naturalnie Wojtku, to są istotne różnice.
            W MittelEuropie przynajmniej wiemy, że w butelce mamy to samo wino, które za parę miesięcy będziemy kupować. Kupujący bordosy nawet tej wiedzy nie mają, gorzej nawet – wiedzą, że w efekcie kupią coś innego niż mają w kieliszku… Co zatem właściwie kupują? Nadzieję? Nie zazdroszczę…
            Niemniej jednak są to dwie wersje tego samego zjawiska: kupowania lata wcześniej niż się powinno, po degustacji (pół)produktu nie za bardzo gotowego do picia…

          • Marcin Jagodziński

            Wojciech Bońkowski

            Popraw mnie jeśli się mylę, ale w Wiesbaden wszystkie wina są zabutelkowane (przynajmniej nalewano je z butelek, mam nadzieję, że to oficjalne butelkowanie). Oczywiście, że są młode, ale różnica pomiędzy próbowaniem czerwonego w kwietniu, a białego w sierpniu wydaje mi się kolosalna. Te rieslingi osiągnęły „age of consent” (co nie jest równoznaczne z dojrzałością), dla bordeaux en primeur trudno mi znaleźć nieszokujące drastycznością porównanie.

  • Wojciech Bońkowski

    I komentarz na czasie: http://www.timatkin.com/articles?1501