Cydr Lubelski
Cydr Lubelski
Tę butelkę zapewne już widzieliście – jest dostępna praktycznie w każdym markecie i sklepie „winno-cukierniczym”. Nic dziwnego – producentem jest Ambra S.A., największy dystrybutor wina w Polsce. Postanowił mocno wejść na rynek cydru, który – o tym też dowiadujecie się na każdym kroku – niesamowicie się w Polsce rozwija – piszą o tym gazety codzienne i portale informacyjne. Prezes Ambry Robert Ogór, który tak wizjonersko ogarniał rynek wina w naszej rozmowie, teraz deklaruje: „Liczymy, że Cydr Lubelski stworzy wzorzec cydru w Polsce”.
Ja liczę, że nie stworzy. Jest to bowiem trunek paskudny, który ma z prawdziwym cydrem tyle wspólnego, co wspólnego mają z winem marki winiarskie lansowane przez Ambrę, na przykład El Sol. Można co prawda wierzyć, że Cydr Lubelski powstał z jabłek, ale niestety stało się to przy walnym udziale siarki i gumowego węża. Zamiast odświeżającego, czystego smaku owocu mamy zatem śmierdzącą ścierkę i rozwodnione toporne bąble w półsłodkim sosie. (A jakże, jesteśmy w Polsce, płonna była nadzieja, by „wzorzec cydru” był wytrawny, jak przystało na ten napój w jego klasycznej, francuskiej wersji.)
Pocieszenia są dwa – Cydr Lubelski sprzedawany jest w litrowych butelkach, więc jeśli większemu towarzystwu przy ognisku bardzo chce się pić, a Wy go dobrze zmroziliście, będzie to praktyczne rozwiązanie. No i cena – Lubelski kosztuje od 8,99 do 11,99 zł w zależności od miejsca zakupu, czyli połowę tego co El Sol. To jedna z jego nielicznych zalet.
Źródło cydru: zakup własny autora.