Bociany lubią szlachetną pleśń
W kwietniu Winicjatywa koncentruje się na Austrii, a jeśli koncentracja, to nie może zabraknąć win słodkich. Znajdziemy je w Burgenlandzie, we wschodniej części kraju, graniczącej z Węgrami. Już samo położenie regionu jest niewątpliwym plusem – z Wiednia jest tu naprawdę blisko, co oznacza, że blisko jest też z Polski. A to dopiero pierwsza z dobrych wiadomości. Wszystko, co dobre, koncentruje się wokół Jeziora Nezyderskiego – choć zawsze uważałem, że austriacka nazwa Neusiedlersee brzmi zdecydowanie lepiej.
Tu też znajdziemy dwie najważniejsze apelacje: Neusiedlersee-Hügelland rozciągającą się na zachodnim brzegu jeziora, wokół miasteczek Rust, Mörbisch i Oggau oraz Neusiedlersee – na wschodnim wybrzeżu, wokół Apetlon, Gols i Illmitz. Teoretycznie przynajmniej (a na pewno historycznie) większe znaczenie ma ta pierwsza.
Wina powstają tu w ten sam sposób co tokaj – z gron dotkniętych szlachetną pleśnią. Zdecydowanie różne są natomiast szczepy – najwyżej ceniony jest tu welschriesling, który najlepiej dojrzewa i daje najsłodsze winogrona. Świetnie sprawdza się także traminer, chardonnay oraz charakterystyczny dla Tokaju furmint. Najważniejsza przy zakupach jest jednak klasyfikacja win. Nie jest skomplikowana, choć niektóre określenia mogą być trudne do zapamiętania i powtórzenia.
W Neusiedlersee-Hügelland te najprostsze (przepraszam, że je w ogóle tak nazywam) oznaczane są mianem Auslese – wino półsłodkie, z przejrzałych gron, ale bez szlachetnej pleśni oraz Eiswein. Tak, tak – wino lodowe (a więc grona zbierane i wyciskane po pierwszych przymrozkach), które w Niemczech i Kanadzie jest synonimem wina najwyższej klasy i o najwyższej koncentracji cukru, w Austrii często jest najprostszym i najlżejszym winem produkowanym przez danego winiarza. Warto o tym pamiętać. Beerenauslese (w skrócie BA) powstaje w 100% z gron dotkniętych szlachetną pleśnią. W Neusiedlersee-Hügelland nie ma win Trockenbeerenauslese (TBA), które gdzie indziej mają jeszcze większą koncentrację cukru i są jeszcze bardziej złożone, ale zamiast nich jest lokalna kategoria – Ruster Ausbruch (biorąca nazwę od miasta Rust). A szczytem szczytów wśród tej kategorii jest niezwykle skoncentrowana i długowieczna Essenz – odpowiednik tokajskiej Aszú-Eszencia.
Żeby te wina poznać, trzeba tutaj przyjechać. Daleko nie jest, a Rust jest idealnym miejscem na bazę – i to z kilku powodów. Powód pierwszy: miasteczko jest przepiękne (znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO). Powód drugi: zadaje kłam, że to w Polsce mieszka najwięcej bocianów. Moim zdaniem większość mieszka jednak w Rust, są absolutnie wszędzie, wykorzystują powierzchnię każdego komina lub słupa – trzeba to zobaczyć na własne oczy. Powód trzeci: już w samym mieście można odwiedzić sklepy należące do kilkunastu winiarzy (ja byłem w pięciu, a na pewno nie wszystkie odwiedziłem).
Powód czwarty: jeśli zaplanujecie swój pobyt między 31 lipca a 4 sierpnia, traficie na tradycyjny festiwal wina Goldene Weinwoche. Odbywa się w samym centrum miasteczka, na rynku. Można wtedy spróbować win od wielu producentów, ale jeszcze bardziej liczy się panująca atmosfera. Powód piąty: nawet jeśli przyjedziecie w absolutnym szczycie sezonu (czyli właśnie w trakcie Weinwoche), nie będziecie mieli problemu ze znalezieniem noclegu. Nawet jeśli trafi się wam kwatera na obrzeżach Rust, oznacza to maksymalnie kwadrans miłego spaceru do ścisłego centrum.
A kogo warto odwiedzić? Polecam Feiler-Artingera, Ernsta Triebaumera, Petera Schandla czy Wenzla – wszyscy produkują świetne wina i wszyscy są z Rust. Nie zawiodłem się na żadnym z nich. Kto jest żądny dalszej wycieczki – w biurze turystycznym otrzyma stosowną mapkę (może też skorzystać z tego linku) winiarni położonych w Eisenstadt lub w drugiej pobliskiej apelacji – Neusiedlersee. Tu klasyfikacja win jest jeszcze prostsza. Jako że wina pochodzące stąd nie mają prawa do używania nazwy Ruster Ausbruch, mamy tak naprawdę cztery kategorie: Eiswein, Auslese, Beerenauslese (w skrócie BA, średnio ciężkie wina słodkie, najlepiej pić młode) i Trockenbeerenauslese (TBA, o niebywałej koncentracji i potencjale starzenia)
Polecam odwiedzić: Velich (fenomenalne wina), Alois Kracher, Weingut Tschida, Weingut Haider czy Helmut Lang. Jeśli ktoś chce nocować – odpowiednikiem Rust po tej stronie jeziora jest Illmitz, gdzie też znajdziecie wielu winiarzy, choć nie ma tu już ani bocianów, ani światowego dziedzictwa.
Oczywiście w obu apelacjach, zwłaszcza Neusiedlersee, znajdziecie też wiele dobrych win wytrawnych, zarówno białych i czerwonych.
Do Austrii podróżowałem na koszt własny.