Wespół w zespół
Tokaj odwiedzam regularnie i regularnie piszę o nim na łamach Winicjatywy – bo powodów do odwiedzin nie brakuje. Jeśli nie Aukcja Tokajska, to festiwal Bor, Mámor, Bénye, a kolejne inicjatywy nieustająco pączkują – jak choćby tegoroczna Majówka w Tarcal. Toteż gdy pojawiła się propozycja wyjazdu prasowego do Mád – nie wahałem się ani chwili.
Miasteczko Mád (zamieszkiwane przez nieco ponad 2 tys. mieszkańców) jest bowiem od dłuższego czasu uważane za stolicę tego winiarskiego regionu (o tym, że jest nią miejscowość Tokaj, przekonani są chyba wyłącznie turyści z objazdowych wycieczek) i ma ku temu wyraźne powody. To wokół Mád rozciągają się najbardziej cenione winnice, to także w tym miejscu najmocniej pączkują nowoczesne budynki winiarni, stowarzyszeń winiarskich i obiektów enoturystycznych. Wreszcie – by sparafrazować pewne popularne stwierdzenie – „to wszystko tu się zaczęło”: w końcu to w Mád znajduje się winiarnia i dom Istvána Szepsyego, bez którego pewnie nikt nie mówiłby dzisiaj o wytrawnych furmintach.
Lokalni winiarze dobrze rozumieją, co to marketing. To ich inicjatywą było zaproszenie polskich dziennikarzy, a twarzą tego przedsięwzięcia i naszym przewodnikiem stał się Máté Csanaky z recenzowanej przez nas kilkakrotnie winnicy Zsirai. Wraz z nim w ciągu 72 godzin przemierzyliśmy Mád we wszystkie strony – ani razu nie ruszając naszego samochodu.
Miejsce to – podobnie jak pobliskie Erdőbénye – niewątpliwie sprzyja enoturystyce pieszej. Poszczególni producenci często sąsiadują ze sobą podwórkami, a do najdalszego z nich (i leżącego właściwie na przedmieściach), Szt. Tamás Pince, szliśmy mniej więcej kwadrans. W trakcie tych wycieczek największe wrażenie robiły nieustające inwestycje – krajobraz zmienia się tu właściwie z każdym kolejnym pobytem. Co ważne, nowe obiekty powstają właśnie z myślą o turystach, których Mád przyciągną – nie tylko w celu degustacji czy zakupu wina, ale i spędzenia tu dłuższego okresu czasu. Wśród najnowszych inwestycji warto zwrócić uwagę na winebar Supreme należący do winnicy Kardos, a przede wszystkim restauracja Percze należąca do córki Istvána Szepsy – Kingi. Miejsce to robi wrażenie i architekturą, i serwowanym menu (oczywiście z naciskiem na lokalne produkty i potrawy) i… kosztami wizyty. Tymi ostatnimi byłem autentycznie zaskoczony – spodziewałem się brutalnej eksploracji kieszeni, tymczasem ceny należą do całkiem przystępnych, również w przypadku serwowanych tu butelek wina.
Intensywnie rozwija się także baza noclegowa. Kiedyś chcąc zanocować w Mád, właściwie było się skazanym na jedyny tutejszy hotel – Mádi Kúria. Dziś – mimo że sam przeszedł rozbudowę i modernizację – ma on już poważną konkurencję. Dużo mówi się o nowym, klimatycznym Botrytis Hotel, ale kuszą przede wszystkim noclegi w poszczególnych winnicach. Pięknym obiektem poszczycić się może wspominana już winnica Zsirai, przyjemne (i co ważne, nierujnujące kieszeni) apartamenty mieszkalne znajdziemy także w Barta i Demetervin. Z tego co wiem, nie jest to ostatnie słowo tutejszych producentów.
A skoro już o nich mowa – to także pełne spektrum. Aktualnie w samym Mád i jego przedmieściach znajdziemy 25 winiarni: od bardzo dużych jak Royal Tokaj, przez nowoczesne i nienarzekające na brak gotówki Szt. Tamás Pince czy Holdvölgy, po wciąż względnie małe, jak Pelle czy Lenkey. Ich właściciele i enolodzy mają różne spojrzenie na świat, produkcję wina i miejsca jego docelowej sprzedaży. Ale zawsze zachowują szacunek dla konkurencji wiedząc, że rynek transferowy jest tu równie emocjonujący co w piłce nożnej. Przykład? Niedługo po naszym wyjeździe gruchnęła informacja, że István Turóczi, szefujący Royal Tokaj od 1998 roku (!), przechodzi na analogiczne stanowisko w położonej w Tarcal winnicy Gróf Degenfeld. A tamtejsza enolożka – arcyzdolna Vivien Újvári – teraz odpowiadać będzie za wina w winnicy Barta.
W czasie naszego pobytu udało się nam odbyć dłuższe wizyty u siedmiu producentów. Ponieważ wielu opisywaliśmy już przy innych okazjach (i zapewne jeszcze opiszemy), stąd poniżej jedynie krótkie wzmianki o nich i najlepszych winach w ofercie.
Barta – to właśnie jedna z tych najczęściej goszczących na naszych łamach tokajskich winnic. Ale jakość powstających tu win sprawia, że trudno pisać o nich rzadko. Fenomenalne wytrawne wina z rocznika 2013: świetnie zrównoważony i z ogromnym potencjałem Öreg Király-dűlő Tokaji Furmint oraz sprężysty i pieprzny Öreg Király-dűlő Hárslevelű. Plus na deser perfekcja czystego owocu i balansu – 6-putniowe Aszú 2010 (8,5% alkoholu, 231 g cukru, 13,5 g kwasowości – 28 miesięcy w beczce…). Importer w Polsce: Rafa Wino.
Demetervin – winiarnia w pięknym, odnowionym budynku (zresztą jak całe domostwo, zresztą z polskimi korzeniami) i wina, nad którymi pieczę trzyma Endre Demeter. Także i tutaj Király Furmint z rocznika 2013 jest rewelacyjny, choć w innym – potężniejszym, kwarcowo-petrolowym stylu. Mistrzostwo dzierży jednak inne wino powstałe z tej odmiany – Úrágya 57 2012 (57 to numer 0,4-hektarowej parceli, wina powstało zatem 800 butelek). Kremowe, krągłe, strukturalne – należy je dekantować przed podaniem. Importer w Polsce: Monte di Vino.
Holdvölgy – pieniądze widać tu na każdym kroku, zwłaszcza w powstałym w 2011 roku budynku winiarni. 26 hektarów własnych upraw. Bardzo komercyjny projekt, na tle innych zaskakująco słabe wina wytrawne, za to bardzo ciekawe, dobrze zrównoważone Szamorodni Intuition 2007 (100% odmiany Zéta) i trzymające dobry poziom 6-putniowe Aszú Culture 2007 – z dobrą ekspresją i fajnie zaakcentowaną kwasowością.
Kardos – jedna z mniejszych i nowszych winnic w Mád, 3 ha upraw, początek sprzedaży w 2012 roku. Wiele ciekawych pomysłów – od etykiet po wspomniany winebar, ale styl i jakość win jeszcze się kształtują. Na razie warto sięgnąć albo po niezobowiązujące, przyjemne frizzante Madkiss 2015 (100% Muscat), albo potężny (15% alkoholu!) kupaż Furminta i Hárslevelű, starzony w używanych beczkach – Kardos Supreme 2013.
Lenkey – powstające tu wina skradły serca, obezwładniły, doprowadziły do zaniemówienia chyba wszystkich, którzy kiedykolwiek ich próbowali – mnie, Izę Kamińską, Gabriela Kurczewskiego… Gabriel pięknie opisał zresztą także historię tej winnicy, mi pozostaje dopisać, że zakup tych win jest absolutnie obowiązkowy w czasie pobytu w Mád. W pełni naturalna produkcja i wytrawne wina z roczników takich jak 2007 (jak choćby Bomboly 2007 – znów tradycyjny kupaż Furminta i Hárslevelű, bogate aromaty suszonych owoców, wosku pszczelego…), które nawet sam winiarz wciąż uznaje za młode. Importer: Monte di Vino.
Pelle – właściciele dobrze znają Polskę, mieszkali tam przez 6 lat. Aktualnie posiadają 3,5 ha w 16 różnych parcelach. Na Węgrzech ich musiak, powstający metodą klasyczną, Tokaji Pezsgő 2012 (100% furmint, bez dosage, 3 lata dojrzewania na osadzie, jabłko, nuty tostowe, skórka chlebowa, dobra kwasowość) odniósł tak duży sukces, że poważnie zastanawiają się nad zbudowaniem własnej winiarni do produkcji wyłącznie win musujących. Duże wrażenie robi także Szt. Tamás Furmint 2015 z dobrym balansem pomiędzy soczystym owocem, kwasowością i umiejętnie użytą beczką.
Royal Tokaj – liczby robią tutaj wrażenie. Założona w 1990 roku (wśród udziałowców m.in. Hugh Johnson), posiada aktualnie 108 hektarów. Jako pierwsza winnica rozpoczęła produkcję win Aszú z pojedynczych parceli i nadal jest to ich najmocniejszą stroną – próbowane jeszcze z beczek wina z rocznika 2013 robią takie wrażenie, że już teraz warto zaplanować zakup. Zaskoczenie in minus – słabe wina wytrawne z tak przecież dobrego rocznika 2015. Importer: Vininova.
Szt. Tamas Pincze – o projekcie i winach pisał już Wojtek Bońkowski, ja dodam, że posiadają 25 ha własnych upraw, a współpracują z winogrodnikami do których należy dalsze 85 ha. Już teraz obecni w 35 krajach świata, winiarnia o wydajności 1 mln butelek… Najnowszą inwestycją jest 3-hektarowa parcela w Kővágó, siedlisko, które według Istvána Szepsyego juniora ma szansę stać się najlepszym w Tokaju. Powstają tu wina na wskroś nowoczesne i z wyraźnym zamiłowaniem do nut beczkowych – komu to nie przeszkadza, może sięgnąć po dobrze zrobione w tym stylu kupaż Furminta i Hárslevelű – Nyulászó 2012. Importer: Vini e Affini.
Zsirai – o tych winach także piszemy regularnie. Warto czekać na zabutelkowanie rocznika 2015 – wygląda na to, że będziemy mieli okazję próbować zarówno świetnych Furmintów, jak i Hárslevelű. Tym bardziej, że spore wrażenie robią starsze roczniki powstających tu win, jak choćby Hárslevelű Padihegy 2012 czy Furmint 2013. A przede wszystkim – to już chyba ostatnia winnica, gdzie znajdziecie wina powstające tradycyjnymi metodami – fordítás i máslás. Cały czas świetne ceny! Importer w Polsce: Salon Win Karpackich.
Do Mád podróżowałem na zaproszenie miejscowych winiarzy.