Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Little Beauty podbija stawkę

Komentarze

Z winami Little Beauty po raz pierwszy zetknąłem się i miłe zdziwienie wyraziłem trzy lata temu. Ta garażowa posiadłość z Nowej Zelandii sama określa swoje produkty jako „bespoke New Zealand wines”, czyli w wolnym tłumaczeniu „szyte na miarę”. To dobrze oddaje ich charakter – zdecydowanie wyróżniają się na tle mocno komercyjnej produkcji tego kraju. Dotyczy to szczególnie tutejszego Sauvignon Blanc, który zamiast koktajlu kiwi, passiflory i skoszonej trawy oferuje o wiele więcej głębi i mineralności.

© Little Beauty.
© Little Beauty.

Na wczorajszej degustacji zorganizowanej przez importera Little Beauty w Polsce – Roberta Mielżyńskiego – Sauvignon Blanc 2012 potwierdziło te wrażenia. A w dodatku mieliśmy rzadką i ciekawą okazję do spróbowania trochę starszego Sauvignon z Nowej Zelandii. To modny obecnie temat – z jednej strony na półkach marketów pojawiają się produkty kilkumiesięczne, z drugiej – poważni winiarze coraz częściej wskazują, że dobre Sauvignon powinno się pić po roku, a najlepiej po dwóch od zbiorów. Tutaj mieliśmy wino trzyletnie – nie jest tak agresywne i cytrusowe jak młode roczniki, nutą krzemienia i popiołu przypominające dobre Pouilly-Fumé (74 zł). ♥♥♥♥

Lecz ozdobą spotkania była degustacja trzech win z wyższej serii Little Beauty „Black Edition”. Filozofia produkcji jest tu odmienna – wina fermentują na dzikich drożdżach, starzone są kilkanaście miesięcy w baryłkach (używanych, a wręcz 8–10-letnich dla win białych, tylko 10% nowych w Pinot Noir). Efektem są wina wybitne – i wybitnie indywidualne, dobrze wpisujące się w autorską poetykę Nowozelandczyków z wyższej półki.

little beauty-black-pinot-gris-2010

Na razie niedostępne w Polsce jest Pinot Gris Black Edition 2010. To bardzo ciekawa interpretacja tego szczepu. Zelandzkie Pinot Gris niegdyś były najczęściej półsłodkie, teraz wiele z nich wytrawnieje. Ale rzadko są to wina o tak pełnej strukturze jak Little Beauty Black. Fermentacja jabłkowo-mlekowa i pobyt w beczkach nadały temu winu nuty mokrej wełny, owczego sera, jogurtu, przypraw, palonego masła. Jest to wino dość trudne w odbiorze, zamknięte, mniej świeże i owocowe niż tutejsze Sauvignon (może to kwestia wieku). Złożoność i charakter bez zastrzeżeń, ale brakowało mi nieco świeżego owocu. ♥♥♥♡

Wyżej oceniam Pinot Noir Black Edition 2013. To dużej klasy wino, któremu najbardziej potrzebny jest czas. Jeszcze jest nieco dębowy i ziemiście taniczny. Struktura jest bardzo potężna, pojawiają się nuty kawy, mocne taniny. Nie jest to może szczyt możliwości zelandzkiego Pinota taki jak np. Ata Rangi czy Felton Road, ale wino z bardzo dużym potencjałem, godne burgundów premier cru. ♥♥♥♥

Fleur McCree, właścicielka Little Beauty, prezentuje swoje najlepsze dzieło. © Wojciech Bońkowski.
Fleur McCree, właścicielka Little Beauty, prezentuje swoje najlepsze dzieło. © Wojciech Bońkowski.

Ale to było nic wobec Black Edition Sauvignon 2012, niezwykłego wina dziko fermentowanego w używanych beczkach. Grzanka, palone masło, egzotyczne owoce, do tego podskórna świeżość Sauvignon. Wspaniałe wino, panoramiczne, bardzo złożone, robi ogromne wrażenie. Mamy nową gwiazdę, i to w z nośnej cenie 153,90 zł. Ale u Mielżyńskiego w Warszawie dostępnych jest tylko 5 butelek! Trzeba się więc pospieszyć. ♥♥♥♥♡

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Blog Czerwone czy białe?

    Będzie trzeba się do nich wybrać :)

  • marcin

    Świetne wina, bez dwóch zdań. Smutne jest tylko to, że w Berlinie, (dostępne w wielu marketach) podstawowe SB kosztuje 10-11 euro i za tę cenę to doskonały wybór. Cena 74 zł ???? Ciut drogo :)