#Wywiad: Piotr Stopczyński
O tym po co, dlaczego i jak fałszuje się wino – z enologiem Piotrem Stopczyńskim rozmawia Maciej Nowicki.
Czy fałszerstwo doskonałe jest w ogóle możliwe?
Doskonałe dolary polskiej produkcji też zostały wykryte. Były zbyt doskonałe.
Patrząc z perspektywy czasów, w jakich żyjemy – uważasz, że fałszerstw będzie więcej czy mniej?
Szczerze mówiąc, nigdy tak naprawdę się nad tym nie zastanawiałem, bo ja w ogóle ufam ludziom. Teoretycznie powinno być ich więcej, bo dzisiaj możemy w laboratorium rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze, prawie wszystko wydrukować. A ludzie są łasi na niższą cenę czy niewiarygodnie interesującą promocję.
Najbardziej zuchwałe fałszerstwo, z jakim miałeś do czynienia?
Pewna partia obiecała suwerenowi, że rząd ma pieniądze i je im rozda (śmiech). A poważnie – sprzedaż owoców z innej niż deklarowana apelacji. Chardonnay z Russian River sprzedawane jako chardonnay z Carneros. Większość osób fałszowanie wina kojarzy głównie ze sprzedażą znanych, drogich, wręcz luksusowych butelek, w których jest mniej luksusowa, podrobiona zawartość. Ale ten temat jest znacznie szerszy. Zacznijmy może od fałszerstw przy samej produkcji wina. Rozpocząć można już od miejsc uprawy winorośli, a dokładnie: od przekłamań w kwestiach związanych z apelacjami. Następnie idą formuły lub składy kupaży – zawsze można dodać coś dla podkręcenia czy polepszenia wina. Trzecia sprawa to poprawa koloru, zwłaszcza w winach czerwonych.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!