Wstęp do etykietologii
Z kawałka papieru informującego o zawartości i miejscu pochodzenia winna etykieta przeistoczyła się w ciągu kilku dekad w obszar bezprecedensowych eksperymentów graficznych i kluczowy selling point. Paradoksalnie ten przewrót nie byłby możliwy, gdyby nie to, że w drugiej połowie winiarskiego świata wszystko pozostało po staremu.
Powodów wzrostu znaczenia etykiety jest wiele – narodziny Internetu, sukces kultury obrazkowej, pojawienie się pokolenia milenialsów, Instagram, rozwój wiedzy na temat wpływu kolorów i elementów graficznych na decyzje zakupowe, nowe pokolenie nowoświatowych winiarzy nieobciążonych tradycją... To wszystko nie tłumaczy jednak, dlaczego to właśnie etykiety wina, a nie na przykład kawy czy czekolady sprowokowały designerów do realizacji najbardziej odważnych pomysłów (ich rolę można dzisiaj porównać do tej, jaką kiedyś odgrywały okładki płyt). Odpowiedzi być może trzeba szukać w większym niż w innych branżach napięciu między innowacją a tradycją.
Od Tutanchamona do Instagrama
Wszystko zaczęło się ponoć jeszcze w drugim tysiącleciu p.n.e. Właśnie wtedy pojawiły się na egipskich amforach pierwsze pieczęcie i ryciny. W grobowcu Tutanchamona znaleziono naczynia z nazwą wina, rocznikiem i imieniem producenta. Kupcy dość wcześnie zrozumieli, że tego typu informacje mogą mieć wpływ na sprzedaż. I to właśnie oni w późniejszych wiekach, w różnych obszarach basenu Morza Śródziemnego, doskonalili egipski wynalazek. Prawdziwa kariera etykiet zaczęła się jednak późno, bo dopiero w XVIII wieku, wraz z pojawieniem się pergaminowych, drukowanych etykiet zawiązywanych na szyjce. A tak naprawdę jeszcze później – po wynalezieniu w 1798 roku litografii, która otworzyła przed winiarzami nieznane dotąd możliwości powielania obrazów.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!