Midi 20
Znam jedno takie miejsce, których w Lozannie nie ma zbyt dużo, choć winnice zaczynają się już na rogatkach miasta. Miejsce zwie się Midi 20 i leży na ulicy Midi 20, w samym centrum miasta.
To niewielki bar winiarski i zarazem sklep. Na razie otwarty tylko do 22 (to jest Szwajcaria), lecz trwają starania o wydłużenie czasu pracy. Tak czy owak obsługuje tam piękna wiolonczelistka. Współwłaścicielem miejsca jest Pierre Thomas, jeden z najbardziej znanych i uznanych, nie tylko w rodzinnej Szwajcarii, dziennikarzy winiarskich, również wielki meloman. Na szczęście nie zatrudnia perkusisty. Pierre wydał kilka książek o winach szwajcarskich, w tej chwili trafił do księgarni jego autorski przewodnik po najlepszych szwajcarskich posiadłościach, a rok temu ukazała się publikacja „Le Vin pratique”, czyli jego wersja słynnych „win dla opornych”. Prowadzi też własną stronę internetową www.thomasvino.ch. I jeszcze jedno: to całkowicie niezależny dziennikarz, który nie patrzy skąd wieje wiatr (reklamy chociażby).
Ponad 50% win w ofercie baru to wina szwajcarskie, które nas powinny najbardziej w Szwajcarii interesować (choć ceny win francuskich ze względu na niski VAT są dosyć korzystne). Pierre ma świetne w nich rozpoznanie i całkowicie ufam jego wyborowi i smakowi. Przeważają wina z dwóch najważniejszych kantonów, Vaud i Valais. Poczęstował mnie specjalnością tego pierwszego, czyli chasselas, najlepszym bodaj, jakie piłem: Les Blassinges Saint-Saphorin AOC Lavaux od Pierre’a Luca Leyvraz. Uwaga: na etykietce nie ma nazwy szczepu, ustawodawstwo w Vaud pozwala go nie używać, jeśli podana jest nazwa wina i AOC; dotyczy to jednak tylko chasselas. Piłem też rzadką krzyżówkę Johanniter z okolic miasta Nyon (również kanton Vaud), odporną na mróz. Bardzo dobre wino, jego producentem jest Reynald Parmelin. A z kantonu Valais Pierre polecił swoją ukochaną butelkę z tutejszej listy win, Petite Arvine z Domaine des Muses.
Ceny win na wynos wahają się od 17 do 45 franków szwajcarskich; około 12 win jest podawanych na kieliszki; ceny win otwieranych na miejscu są wyższe.
Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu frank szwajcarski był po 2 zł. Zamiast brać kredyty, trzeba było przyjeżdżać do Szwajcarii i żłopać petite arvine i chasselasy. Mądry Polak po szkodzie. A Szwajcarowi i tak wszystko jedno.