Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Węgrzy w Warszawie

Komentarze

Węgrzy produkują dziś znakomite wina w każdym stylu i na każdym z poziomów cenowych – to podstawowy wniosek płynący z kolejnej edycji Hungarian Wines – The Best Of organizowanej przez Narodową Radę Węgierskich Społeczności Winiarskich wespół z Winicjatywą.

 

Węgry, nieduży kraj w środku Europy, z 64 tysiącami hektarów winnic tłoczy niecałe 3 miliony wina rocznie, co stawia go w połowie drugiej dziesiątki producentów na świecie. Tyle, że specyficzne położenie, klimat i topografia (z jednej strony ta sama szerokość geograficzna co Burgundia, z drugiej gorąca Wielka Nizina Węgierska zajmująca większą część kraju, wulkany, jeziora szelfowe, pokaźnych rozmiarów rzeki) sprawiają, że powstają tu bardzo różnorodne wina.

Gilvesy – jeden z najlepszych balatońskich producentów.

Warszawska wystawa zorganizowana dla branży i mediów 26 lutego br. pokazała doskonale, jak wielki potencjał mają winiarskie Węgry. Wśród 30 producentów nie zabrakło gwiazd pierwszej wielkości jak Bock z Villány, Takler z Szekszárdu czy Thummerer z Egeru, oryginałów w rodzaju Endre Szászi’ego z Badacsony, reprezentantów niewielkich choć owianych legendą regionów, by wymienić Tornaiów z Somló, wreszcie nowych (relatywnie), ambitnych (zdecydowanie) i ponadprzeciętnie uzdolnionych winiarzy w rodzaju Kinscem Kástely z Tokaju czy Gilvesy znad Balatonu. Wszyscy przywieźli wina ciekawe, intrygujące i niekiedy – znakomite. Były naturalistyczne eksperymenty i dobrze pojęty mainstream, drogie wina ikony i świetne codzienne butelki, których cena w zakupie oscyluje wokół 2 euro.

W czasie seminariów sala pękała w szwach. 

Wraz z Wojciechem Bońkowskim i Maciejem Nowickim miałem przyjemność zaprezentować część win podczas przekrojowych seminariów: „Wina białe: między aromatem, a strukturą”,  „Kékfrankos solo i w mieszankach” oraz „Święta po węgiersku”. W czasie pierwszego degustowaliśmy świetne, zwiewne, za to intensywnie pachnące cserszegi fűszeres, irsai olivér i kéknyelű (idealne propozycje na lato) ale też doskonale zbudowane olaszrizlingi i juhfark. W czasie „czerwonej” degustacji mogliśmy przekonać się o tym jak uniwersalnym i wielowymiarowym szczepem jest kékfrankos – flagowa na Węgrzech ciemna odmiana. W końcu poznaliśmy nowe madziarskie wina musujące – to dynamicznie i w udany sposób rosnąca nad Dunajem kategoria – i tradycyjne wina słodkie.

Jakość niektórych win rzucała na kolana. 

Sądząc po frekwencji i dużym zainteresowaniu importerów, już wkrótce wiele z prezentowanych w Warszawie win (a spora grupa producentów poszukiwała polskich partnerów) znajdzie się na półkach naszych sklepów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Bardzo pięknie, że Winicjatywa tak szybko przedstawiła relację z tej imprezy, ale… gdzie jest relacja z:

    https://winicjatywa.pl/wydarzenia/dzien-tokaju-w-warszawie-2018-degustacja-dla-milosnikow-wina/

    Porównując listę wystawców listopadowa impreza ( w mojej opinii, a może nie tylko mojej) biła na głowę tą opisywaną powyżej.

    Dalej Panie i Panowie Redaktorzy, do piór.

    Naprawdę nie ma się czego wstydzić, wręcz przeciwnie. To był wspaniały wieczór. Byliście jego głównym organizatorem, warto o tym pisać. ;-)

  • Bertram od Thummerera obecnie w Lidlu za dwie dyszki w ofercie win węgierskich…