Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Ta nudna Rioja!

Komentarze

Front nad Ebro zmienia się co dekadę. Jeszcze niedawno po jego jednej stronie stali wyznawcy nowej baryłki, po drugiej jej zapiekli przeciwnicy. Dziś do boju ruszają terroiryści i obrońcy tradycji. Co jednak oznacza w tym miejscu tradycja?

© Tomasz Prange-Barczyński

– Rioja jest dzisiaj nudna – oświadcza autorytatywnie Óscar Alegre z winiarni Remelluri. W deszczowy listopadowy dzień oprowadza mnie po zabudowaniach tej liczącej 700 lat farmy niedaleko Labastidy, na której niegdyś gospodarowali mnisi – pamiątką po tym jest stara kaplica. W 1968 roku tutejszą winnicę kupili rodzice Telmo Rodrígueza, być może najbardziej znanego dziś winiarza w Hiszpanii, prowadzącego rozliczne projekty od Galicji po Malagę. – To byli mentalni hipisi, nie mieli pojęcia o produkcji – dodaje Óscar – ale chcieli robić wino w zgodzie z siedliskiem i tradycją. Wytłoczony przez Jaime Rodrígueza Salisa inauguracyjny rocznik Remelluri, 1971, nazywany jest pierwszą współczesną rioją z pojedynczej winnicy.

Terroirysta z sanktuarium

Współczesnym riojom Alegre zarzuca zerwanie z liczącą dwa tysiące lat, wywodzącą się jeszcze z czasów rzymskich tradycją i ignorowanie terroir. W latach 60. XIX wieku, po ataku filoksery na winnice we Francji, do Riojy przyjechali kupcy w poszukiwaniu nowego źródła win; przyjechali i całkowicie zmienili charakter regionu.

– Chcieli tu robić medoki, wprowadzili łatwe w transporcie 225-litrowe baryłki z taniego, amerykańskiego dębu, bo europejski był zbyt drogi. Liczyła się ilość, więc mieszali owoce i wina z różnych zakątków regionu – denerwuje się Óscar. – Wcześniej ludzie mieli głęboką wiedzę o siedliskach i ich indywidualnych cechach. Nowi znacząco ograniczyli liczbę uprawianych szczepów. W XIX wieku było ich jeszcze 80, teraz zaledwie 26. Najważniejsze dziś odmiany, tempranillo i garnacha, są zbyt subtelne na dębową baryłkę. Kiedyś normalne było fermentowanie riojy wraz z szypułkami. Ten charakter wina zupełnie utracono – zżyma się Alegre.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!