Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Szud-zikiełiks albo vacqueyras a sprawa polska

Komentarze

Dawno temu jechaliśmy do Awinionu pełni jeszcze wina pitego słowami bardziej niż ustami na dorocznej degustacji Côtes du Rhône w Valence. Dla zawodowców, wśród których się przypadkowo znalazłem, jeszcze tego było nie dosyć.

Igor Chudzikiewicz, syn Jocelyna Chudzikiewicza. © Domaine des Amouriers

Wyszukiwacz najciekawszych winiarzy, kierujący autem Patrick Chazallet, autorytatywnie powiedział znad kierownicy: „To prawie po drodze. Zahaczymy o winnicę, jej właściciel ma nazwisko, nie przechodzi przez gardło, Szud-zikiełiks czy jakoś tak, ale za to wina... Jego vacqueyras nie bledną przy najlepszych châteauneuf-du-pape”.

Zanim poznałem tajemnicę jego win, rozjaśniłem tajemnicę nazwiska. Dzięki wywieszce, która głosiła, że właścicielem gospodarstwa Amouriers, do któregośmy dojechali, jest Jocelyn Chudzikiewicz.

W rozmowach znów najwięcej było wina, ale dla mnie to wino Polskę miało w tle. – Tak, czuję się Polakiem – mówił mi Jocelyn – i odżałować nie mogę, że mówię po francusku, po prowansalsku i po hiszpańsku, a po polsku nie mówię. Nie znam języka mojego ojca.

Choć rozmawialiśmy po francusku, obca mowa nie była w stanie przesłonić niesamowitego, niewypowiedzianego uroku, jaki bił od tego człowieka, czaru, którym opętywał wszystkich moich towarzyszy i, jak się później dowiedziałem, każdego chyba, kogo spotkał. Jocelyn – nie wiem, kiedy przeszliśmy na ty – opowiedział mi, jak w czasach „Solidarności” i stanu wojennego daleka ojcowa ojczyzna stawała mu się bliska, nabierała matczynego ciepła, jak brał udział w organizowaniu zbiórek i transportów z pomocą dla Polaków w Polsce.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!