Quattrocchi Intuición 2011
Quattrocchi Intuición Mendoza Tempranillo–Malbec 2011
Raz jeszcze powrócę do jednego z moich ulubionych tematów, czyli zwierzątek na etykiecie które zwiększają sprzedaż wina. Ale tylko po to, by napisać, że gdyby nie udowodniono tej roli zwierzątek, można by zastanowić się nad wpływem innych elementów etykiety na konsumenckie. Na przykład – oczy. Czyż zerkając na klientów z półki sklepowej i podążając za nim wzrokiem, nie osiągają podobnego efektu co króliczki, jaszczurki lub zwierzyna leśna?
Na mnie oczy zadziałały już kilka lat temu, gdy pierwszy raz kupiłem butelkę pochodzącą od Bodega Quattrocchi, które sprowadza do Polski M&P Mirosław Pawlina. Choć wina pochodzą z Argentyny, sami winiarze to Włosi – rodzina Quattrocchi przeniosła się do Ameryki Południowej i w Lavalle (Mendoza) w latach 1970. rozpoczęła produkcję wina. Dziś z 300 hektarów produkują około 5 mln butelek rocznie, w kilku seriach – począwszy od podstawowych aż po Gran Reservę (co jak wiadomo w Ameryce Południowej wiąże się przede wszystkim z prestiżem, a nie określonym regulaminem produkcji, jak np. w Hiszpanii). W każdej serii oczu jest więcej (na stronie internetowej importera doliczyłem się 21 różnych win tego producenta), zdarzają się nawet wypukłe.
Tym razem wystarczyło jedno, by przyciągnąć moją uwagę – w podstawowym (i najtańszym) winie – Quattrocchi Intuición 2011. Za 29 zł otrzymujemy mieszankę tempranillo i malbec, o soczystym smaku czerwonych owoców, śliwkowych niuansach i miękkich taninach. I nie jest to wino, którego smak ginie natychmiast po przełknięciu. Naprawdę dobrze zrobione, wino na co dzień , do pitki i do wypitki… tzn. do picia solo i do popijania posiłku. Wasze zdrowie!
(Importerem jest firma M&P, cena 29 zł. Wino można zakupić w sieci salonów firmowych, w sklepie internetowym importera a także np. w supermarkecie Leclerc).
Źródło: wino próbowane na degustacji publicznej.