Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Posiłek w chmurach z winem w tle

Komentarze

Pomysłowość ludzka nie zna granic. Wykorzystanie dźwigów budowlanych także. Kto by tam jeszcze skakał z nich na bungee… Lepiej zasiąść przy stole, zostać wyniesionym na kilkadziesiąt metrów w górę i tam spożyć posiłek.

Co oczywiście nie jest aż takie proste jak napisanie tego zdania. Projekt Dinner in The Sky powstał w Belgii w 2006 roku, na naszym rynku zadebiutował cztery lata później. Koncepcja jest absolutnie niezwykła – platforma, której centralną część stanowi stół a dookoła niego zasiadają goście. Tak – 22 miejsca na zewnątrz stołu. Wszystko wygląda nieco kosmicznie, pośrodku stołu znajduje się miejsce na mini-kuchnie, kucharza i stanowisko barmańskie, miejsca siedzące przypominają oczywiście bardziej fotele bolidów wyścigowych niż zwykłe krzesło w restauracji.

Warto wspomnieć, że nie jest to jedna jedyna platforma podróżująca po całym świecie – każdy kraj realizujący ten program posiada własną. Jest ich aktualnie kilkanaście na całym świecie. Ta kosmiczna kapsuła (w polskich warunkach pogodowych dach jest nieco mocniejszy niż np. ten w Dubaju) podnoszona jest do góry za pomocą dźwigu – który jak już się pewnie domyślacie, także do końca zwyczajny nie jest.

Przed startem... © dinnerinthesky.com

Organizatorzy współpracują z różnymi maszynami tego typu na terenie całego kraju, które łączy jedno – zwykle jest to największy dźwig w regionie, który zdolny jest wynieść 7-tonową kapsułę (tyle waży z pełnym obciążeniem) na wysokość 45–50 metrów. I taki właśnie zestaw pojawił się w łódzkiej Manufakturze, inaugurując z kolei otwarcie tego projektu dla szerszej, acz zarazem zamożnej publiczności (bilety kosztują od 149 zł do 349 zł, wcześniej uczestnictwo było możliwe tylko w ramach zamkniętych wydarzeń). Ja zaś miałem w końcu okazję do przeprowadzenia praktycznego eksperymentu – czy wino podawane w takich warunkach smakuje inaczej? I czy tam na górze w ogóle ma się ochotę je pić?

W górę! © Maciej Nowicki.

Stawiam się punktualnie w przygotowanej także na tę okoliczność recepcji. Wokół mnie pozostali towarzysze lotu, wszyscy żartują, najbardziej kilku jegomości, mam wrażenie że czym bliższy jest moment przejścia do platformy, tym ich żarty są głośniejsze. Obsługa prowadzi nas na swoje fotele i przypina pasami. Za oparciem fotela… nie ma już dalszego oparcia, a fotele przymocowane są bardziej do wysięgników niż do podłogi. Okazuje się, że można się w nich obracać – moje odkrycie wywołuje bladość u sąsiada po prawej stronie. Jeszcze tylko kucharze przypinają się pasami do zamontowanych linek i rozpoczynamy podróż w górę.

Widok zza okna, gdyby takie było. © Maciej Nowicki.

Z każdym kolejnym metrem żartobliwi jegomoście są coraz mniej żartobliwi, niektórzy z współpasażerów opierają mocno dłonie o blat stołu. Gdy meldujemy się na samej górze, mówi już tylko menedżer (tak, tak – też jest z nami). Wtedy pojawia się najlepszy rozwiązywacz języków: alkohol. Taki Nowicki może sobie wino zamawiać, bo je lubi i się nie trzęsie. A gada tyle co zwykle. Ale pozostałym potrzeba drinków, najlepiej na bazie whisky. Bez niej sąsiad po lewej stronie nigdy nie przestanie też wisieć na telefonie, informując żonę, że wszystko jest w porządku. Zamawiam więc wino – wybór czerwonych ograniczony jest do półwytrawnego Suerte La Mancha (całe 16 zł w sklepie internetowym) i muszę z tym żyć, obawiam się że propozycja zabrania własnej butelki nie spotkałaby się ze zrozumieniem organizatorów.

Wino niestety słabe w przeciwieństwie do… © Euro-wino.pl.

A szkoda, bo samo serwowane jedzenie – stworzone przez szefa kuchni Pałacu Ksawerów – jest znakomite, a cielęcina sous vide mogła być wzorem dla wielu innych. Zresztą potrzebowałbym jeszcze drugiej butelki wina do deseru z niebieskiej (!), belgijskiej czekolady i zaczynam zastanawiać się nad jakimś porto

…znakomitego jedzenia, brawo! © Maciej Nowicki.

W międzyczasie rozluźnieni już goście zadają tzw. pytania techniczne, a odpowiedzi menedżera („w każdym miejscu możemy wznieść się maksymalnie na taką wysokość, jaką ma najwyższy w mieście podnośnik straży pożarnej na wypadek konieczności ewakuacji”) sprawiają, że inni goście tracą apetyt. W końcu po godzinie spędzonej w powietrzu rozpoczyna się wymodlony przez współpasażera powrót na ziemię. Eksperyment zakończony.

Wnioski: tam na górze wino nie interesuje nikogo. Nie jest w stanie w krótkim czasie zapewnić błogiego relaksu. A ja następnym razem zabiorę sobie wino w butelce po wodzie mineralnej. Jakoś trzeba żyć w przestworzach.

Restauracja jakich wiele. © Paweł Łacheta / Dinner in the Sky.

Jadłem, piłem i wznosiłem się na zaproszenie organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Witol

    W sklepie bacchus.com.pl można to wino kupić za 13 zł. Pewnie jak bym bardziej poszukał, to bym znalazł sklep , w którym jest ono za darmo. Przy okazji – może coś więcej o samym winie, ciekaw jestem co można kupić za 13 zł?

    • Maciej Nowicki

      Witol

      Niestety – niewiele. A określenie półwytrawne mogłoby być zastąpione innym – nijakie.

      • Witol

        Maciej Nowicki

        Jeśli kuchnia z Pałacu Ksawerów jest na poziomie, to dlaczego jej szef proponuje do niej kiepskie wino? To samobój. Szukałem odpowiedzi na to pytanie na stronie Pałacu, ale wyczytałem tam tylko, że w sali restauracyjnej B na 53 metrach można urządzić przyjęcie zasiadane dla 50 osób lub stojące dla… 50 osób. Czyli że w drugim przypadku goście będą chyba stali na krzesłach. I to jest nowinka przebijająca nawet obiad w chmurach.

  • Izabela Kamińska

    A jak ma się ochotę iść do toalety??? Podają w ogóle piwo?

    • Maciej Nowicki

      Izabela Kamińska

      Oczywiście że piwo jest w menu! Akurat selekcja alkoholi, nazwijmy je „pozawinne” jest dość rozbudowana :-) Ale wszystkie płyny, przyjmujesz na odpowiedzialność – czy raczej wytrzymałość – swojego pęcherza, wcześniejsze lądowanie nie jest przewidywane.

  • gregg

    Inwencja ludzka stale mnie zadziwia… A tak na marginesie, koszt tej ewentualnej ewakuacji przez straż pożarną pokrywa organizator imprezki, specjalne ubezpieczenie, portfele „bujających w obłokach”, czy jak zwykle, „przyziemni podatnicy”?

    • Maciej Nowicki

      gregg

      Całość jest ubezpieczona więc zakładam że w przypadku ewakuacji, jej koszty zostaną pokryte z tego funduszu.

  • Marcin Jagodziński

    Klaskaliście przy lądowaniu?

    • Maciej Nowicki

      Marcin Jagodziński

      Żartobliwi jegomoście – oczywiście!