Chardonnay wychodzi z dołka
Wczorajsza degustacja Winicjatywy pomimo chmur na niebie odbyła się w słonecznym nastroju. W kieliszkach bowiem gościł Nowy Świat ze swoimi otwartymi, bezproblemowymi, zmysłowymi smakami.
Swoje wina zaprezentowali Vive le Vin (świeżutki tekst o tej ofercie tutaj; dodam że nad Wisłą szaleńczo mi zasmakował megaintensywny i soczysty Satellite Sauvignon Blanc 2011 za 47 zł i czuję, że go nie doceniłem w pierwszej degustacji), Dekanter.pl (o winach Corralillo pisałem już tutaj, a dla zwolenników dżemu z gorzkiej czekolady seria Koyle po 59 zł) oraz debiutant – Estancia del Vino. Ten mikroimporter specjalizuje się w niskonakładowych winach z Argentyny, a nie podobał się szczególnie Valle Las Acequias Chardonnay 2011 (42 zł) i Malbec Reserva 2010 (46 zł), o których będzie jeszcze okazja opowiedzieć szerzej.
Najciekawsze rzeczy działy się jednak na seminarium dotyczącym nowoświatowego Chardonnay. Analogiczna prezentacja jeszcze pięć lat temu to by było żucie krówki ciągutki i popijanie bananowym latte. (Na ten temat pisałem szerzej w artykule Powrót syna marnotrawnego). A teraz? Nawet komercyjne Chardonnay z Chile i Argentyny pieściło podniebienie nienaganną równowagą, dobrze odmierzoną kwasowością, beczka pojawiała się co najwyżej w dalekim tle, smaki – co prawda wciąż nieco mdłe, czyli melon, gruszka, banan, renkloda – były nienachalne, a wina piło się z przyjemnością. Porównywanie z przyzwoitym Bourgogne Chardonnay za 47 zł wybranym na chybił trafił w supermarkecie nie czyniło tym winom ujmy, wręcz przeciwnie, niedaleko padały od tego wzorca metra (a były tańsze).
No i dwa wina droższe: Spy Valley Chardonnay 2010 z Vive le Vin (70 zł) przecinający podniebienie swoją ostrą kwasowością niemal jak Chablis, o zapachu krzemienia i kiszonego ogórka, ale w smaku otwierający całkiem szeroką owocową panoramę, wart co najmniej dobrego Pouilly-Fuissé czy Beaune, czyli win kosztujących w Polsce 100 zł albo więcej. No i Stellenrust Barrel Fermented Chardonnay 2010 (South Wine, opisywany niedawno tutaj; 69 zł): jeszcze potężniejszy i pełniejszy, ale zachowują znakomitą świeżość, wielowymiarowy, powłóczysty i w dodatku słony w końcówce; klasy co najmniej dobrego Meursault i też sporo tańszy. Ależ daleką drogę przeszło Chardonnay od bananowego latte! Witamy z powrotem wśród żywych.
Wina do degustacji w ramach imprezy organizowanej przez Winicjatywę udostępnili importerzy.