Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Pić czy czekać?

Komentarze

Mineralność mineralnością, ale jednym z podstawowych problemów winnych jest kwestia: kiedy pić wino? Czekać czy nie czekać? Jak wiadomo, niemal zawsze jest nie tak. Albo wino jest za młode, albo za stare. Albo zamknięte, albo już zgarbione. Piłem wczoraj znowu châteauneuf-du-pape z bardzo dobrego rocznika 2001 i znowu się rozczarowałem, były już w fazie spadkowej. Oczywiście każdy z pijących ma nieco inne kryterium tego, czym jest wino stare, inny próg tolerancji. Są tacy degustatorzy, wyspecjalizowani w winach leciwych, którzy umieją przejść mimo starczych zapachów i smaków i odnaleźć w winie to, do czego inni, zniechęceni barierą, jaką nuty te stawiają (zwłaszcza w bukiecie), nie będą chcieli docierać.

Stare Chateauneuf du Pape
Niektóre chateauneufy pięknie się starzeją. © Thewinecellarinsider.com.

Literatura przedmiotu mówi o długowieczności châteauneufów, jednak w praktyce zbyt wiele straciłem na czekaniu, by nie podchodzić do każdej starszej butelki spod Awinionu z niepewnością i obawą. Owszem, kilka starszych châteaunefów było wspaniałych, lecz bilans ogólny jest raczej negatywny. Ze spokojem mogę odkładać na bok tylko wina z Bordeaux, i to bynajmniej nie z wielkich roczników i niekoniecznie klasyfikowane. Będą po latach, gdy sobie o nich przypomnę, jakoś tam pijalne, słabsze czy lepsze, jednak żywe. Mam też podobne doświadczenia z cabernet franc znad Loary – aczkolwiek tutejsze wina po latach są prawdziwie „hardkorowe” ze względu na bardzo wysokie doznanie kwasowości. Natomiast przy reszcie czuję, że gram w loterię: raz będzie dobrze (zadziwiająco), innym słabo lub całkiem po ptakach.

Z pewnym przerażeniem patrzę na moją (niewielką po prawdzie) kolekcję. Tak na oko ponad połowa win już odfrunęła – podejrzewam – w nicość. Kupowanie win to wielki teatr psychiczny, który rozgrywamy z sobą. Musimy koniecznie kupić tę czy inną butelkę, której szukamy, impulsywnie jej dotknąć, zdobyć ją jak łup wojenny, lecz potem, gdy leży już zdobyta na półce, powoli o niej zapominamy i tracimy dla niej natychmiastową ciekawość. Szarzeje ona i kurzy się w kącie piwnicy czy pod szafą, a my kupujemy jakieś inne, nowe, bo nie możemy się powstrzymać.

Pić czy czekać? Lepiej jednak pić, choć wiadomo, cholera, że wino będzie zamknięte.

Lafite
Czy te wina już gotowe do picia? © Allposters.co.uk.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Wojciech Bońkowski

    Wydaje mi się że Twoje doświadczenia z Chateauneuf są w jakiejś mierze wypadkową „nowego”, „Parkerowskiego” stylu, win za późno zbieranych, zbyt alkoholowych i beczkowych. I one faktycznie kiepsko się starzeją. Natomiast moje doświadczenia z CNdP z lat 1970. i 1980. są o wiele bardziej pozytywne i regularne. Zresztą nawet lepsze cuvees Cotes du Rhone czy Vacqueyras, czyli wina też na bazie Grenache, ale mniej podatne na przesadę, starzeją się bardzo dobrze. Ongiś kupiłem całe mnóstwo butelek z rocznika 1998 i one mnie do dziś nie rozczarowują, a przecież to jest już 14 lat.

  • fanwine

    Święte słowa w ostatnim akapicie o wewnętrznym przymusie kupienia  konkretnej butelki i utracie zainteresowania zdobyczą! Też tak mam – niestety. Doskonale zdiagnozowane zachowanie – najpierw chęć kupienia, dotknięcia, cieszenia się posiadaniem upragnionego wina, odłożenie na „lepszą okazję”, która ciągle nie nadchodzi i jednoczesne ciarki po plecach, czy już nie jest dla tej wymarzonej po czasie… 

  • Grzegorz

    Abstrahując od konkretnego tu tematu …Mam taką myśl podaną mi gdzieś kiedyś przez kogoś……Człowiek zawsze bardziej żałuje tego ,że czegoś nie zrobił niż tego co zrobił .Choćby nie wiem jak głupie to było…
    I wielokrotnie tego doświadczyłem…Pewnie wielu z Was również…Niestety.
    Zatem,wg mnie, pić .Nie czekać. Specjalne okazje często nie nadchodzą. A taka przegapiona ‚specjalna okazja’ to grzech zaniechania… :) 

  • Marek Bienczyk

    Muszę wprowadzić autopoprawkę: wspomniane wina z Chateauneuf po 60 godzinach poprawiły się, a jedno z nich na tyle (Font de Michelle, cuvee Etienne Gonet),że zdało się winem znakomitym. Co de facto ucieszyło mnie tyleż, co zmartwiło: znowu się ukazało, że im więcej siedzę w winie tym mniej o nim wiem, to po pierwsze, a po drugie: jak przewidzieć sposób postępowanai z winem. Kiedy czekać trzy dni, kiedy nie? Trzeba by badać stan starego wino jak stan pacjenta po operacji: mierzyć mu co godzinę gorączkę.
    To, co pisze Wojtek, jest prawdą i odnosi się do wielu apelacji; ale akurat Font de Michelle nie jest „parkerowskie”; raczej nastąpił mąj błąd w rozpoznaniu jego możliwości; bałem się przelać wino do karafki – choć i to by nie zastąpiło 60 godzin.
    Kiedyś prowadziliśmy z Krzysiem Dobryłko degustację 16 chateauneuf z 2000 i 2001 roku, 14 zdawało się już za starych. Może trzeba było je otworzyć 3 dni wczesniej, albo przeprosić publicznosc i zamknąź ją na trzy dni w sali.