Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Beee, beee

Komentarze

Beee, beee… beczy mój baranek wielkanocny z ośnieżoną mordką, bee… bee… kategoria B. Czuły jestem na ten dźwięk, sam beczałem lat temu dziesiąt, bee… bee… kategoria B, gdy chciano wziąć mnie w kamasze… niezdolny, niezdolny do służby, panie majorze, czasowo niezdolny, męczy mnie nerwica wegetatywna.

Nerwica wiąże się z kategorią B jak sznur z szyją. Nie mówi się o niej w domu powieszonego, pardon, sklasyfikowanego. W Château Figeac raz powiedziałem, w 2003, wizyta się przedłużyła. Wywołałem wilka z lasu, demony z piwnicy, grube księgi z szuflady. Pisałem o tym nieraz, bo nie mogę zapomnieć widoku seniora Thierry Manoncourta, lat ponad 80, rzucającego mi pod nos kolejne dokumenty z dossier żebraczego. Dossier błagalnego, dossier żądającego, dossier oburzonego. W ten sposób, wyobrażam sobie, z wątroby wyskakują liszaje i tańczą na swych krótkich nóżkach swój danse macabre, wyglądają jak bakterie w klozecie na reklamach Domestosa.

Thierry Manoncourt
Thierry Manoncourt (1917–2010). © Viavitis.fr.

Nic, nic się nie wskórało, ani listy, ani dokumenty z profesjonalnymi ocenami win, wyższymi od Château Cheval Blanc, niczego nie dały, ani w roku 1996, ani dziesięć lat później w 2006, ani przy poprawce klasyfikacji grand cru classé w Saint-Émilion w 2012. Można znowu pisać, błagać, żądać dalej, teraz mamy czas do 2022 roku, do kolejnej rewizji emiliańskiej klasyfikacji.

W skrócie mówiąc, chodziło o awans z kategorii premier grand cru classé „B” do najbardziej prestiżowej – „A”. Dlaczego, mimo wysokich ocen, Château Figeac nigdy do niej nie trafił? Jeden diabeł wie, czort grasujący po piwnicach Saint-Émilion, po wapiennych korytarzach ze stemplem UNESCO. Mówi się najczęściej, że ceny, że rynek decyduje, że za tanio, wciąż za tanio. Parę lat temu na rynku Figeac kosztował najwyżej jedną dziesiątą (częściej jedną piętnastą) tego, co obecny król okolicy – Château Ausone; jedną szóstą do jednej dziesiątej drugiego członka komanda „A”, Château Cheval Blanc, i połowę tego (albo i mniej) co nowi członkowie kategorii „A”, od ostatniej klasyfikacji sprzed paru miesięcy, Château Angélus i Château Pavie. Wychłeptane, lecz przechlapane, bee… beee… Figeac znowu nie dostał się do tam, gdzie anonsują A. Choć tak bardzo stara się ceny podnieść, w 2011 en primeur wyszedł już tylko 50€ taniej niż Pavie.

Chateau Figeac
Drogo, ale za tanio. © Château Figeac.

Dumny ród Manoncourt, który w ostatnich latach nieraz odmówił sprzedaży posiadłości właścicielom Cheval Blanc, przez parę miesięcy po ogłoszeniu klasyfikacji jak najsłuszniej obnosił się ze swymi ranami. Jego obecny zarządca, hrabia Éric d’Aramont (zięć Thierry Manoncourta) klął na czym świat stoi, udzielał wywiadów, groził – wraz z innymi niezadowolonymi z nowej klasyfikacji – sądem. W roku 2012 „La Revue du Vin de France” pisała: „Éric d’Aramont, który przejął władzę w Figeaku, kontynuuje obraną przez posiadłość drogę i broni jedynego w swym rodzaju, bardzo osobnego stylu tego château, będącego kwintesencją elegancji i wyrafinowania”. Dalej redaktorzy powtarzali znaną prawdę, że młode wina Figeaka zbijają z tropu wielu degustatorów (czyli konkretnie: otrzymują niskie noty), ale po długich latach odkrywają swą wielkość.

29 marca dostałem sms od Wojtka z następującą informacją: Michel Rolland został zatrudniony przez pana Érika d’Aramont z misją tworzenia wina, które zasłuży na awans do kategorii „A”. Myślałem przez chwilę, że jest to primaaprilisowy żart, kwietniowa rybka, jak mówią Francuzi, nawet zachichotałem, bo świetnie wymyślony, bee… beee… beczka śmiechu… Ale nie, ponoć wcale nie. Więc pomyślałem: to jednak niesłychane. Nieprawdopodobne.

Bordeaux-based oenologist Michel Rolland
Ja, diabłem?? © Reuters / Bobby Yip.

Niech chrzanikiem do tej rybki zwanej Rolland – słynnego, kontrowersyjnego enologa, odpowiedzialnego za unifikację drogich win bordoskich – będzie wieść, iż macza on ręce w trzech innych winach z kategorii „A”, Ausone i nowo wprowadzonych na najwyższy salon Pavie i Angélus. Ausone to inna historia, posiadłość legendarna od lat; natomiast Pavie i Angélus to w istocie parweniusze, którzy powoli wspinali się na szczyt. I z boską pomocą Rollanda dopięli swego.

Mogę już napisać notki z degustacji rocznika 2014 czy 2015: „Figeac, nadal wierny swej tradycji, zyskał bardziej nowoczesny wygląd; większa dojrzałość, atrakcyjny owoc, itp., itd. Ocena: 95+/100…”. Mogę też podać ceny, wreszcie zbliżone do tych z Pavie. Wykupujcie zapasy całego Figeaka u Mielżyńskiego; taniej nie będzie.

Chateau Figeac 2008
To se nevrátí. © Château Figeac.

Sprawa wydaje się tak prosta, że aż podejrzana. Chce się mieć kategorię „A”, bierze się Rollanda, co oznacza w przyszłości, że Parker da winu 95–100 punktów, co oznacza, że ceny wzrosną, co oznacza, że wzrosną niepomiernie szansę na awans. Kategoria „A”, czyli zdolny do wszystkiego. Be, panie d’Aramont, to jest be, to nie jest kwintesencja elegancji i wyrafinowania. Może zresztą nie na hrabiego należy zwalać całą winę, lecz na konsylium rodzinne Manoncourtów. Przed dwoma miesiącami zatrudnili oni jako współzarządcę pana Jean-Valmy Nicolasa, współwłaściciela Château La Conseillante w Pomerol, powierzając mu misję „zdynamizowania wizerunku Figeaka i opracowania nowej strategii handlowej”. Więc, zdaje się, kolega zdynamizował i opracował.

Mam tylko jedną nadzieję. Taką mianowicie, że Manoncourtowie zachowali się jak dzielny wojak Szwejk. Pieprzyć to, chromolić. Wygłupić się, co się zowie, wszystko obrócić w anarchistyczny żart. Zatrudnić Rollanda, żeby pokazać głupotę systemu, ośmieszyć go jego własnymi środkami. Taka jest moja nadzieja. A przed nią bieży baranek.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • marek

    Panie Marku, mnie też kiedyś intrygowało dlaczego Figeac ma tak słabe osiągnięcia i wyraźnie niższe ceny od lokalnej konkurencji. To że Parker daje niskie noty to jedna sprawa ale konsumenci/amatorzy czyli ewentualni potencjalni kupcy też dają relatywnie niewysokie noty kolejnym rocznikom Figeac. Na przestrzeni ostatnich 30 lat chyba tylko dwa roczniki mają niekwestionowanie dość wysokie noty czyli 1990 i 1998 ( tak na ogół mid-90) ale to i tak nie jest rewelacja w porównaniu z tym co dostają Angelus, Pavie czy nawet Troplong. Czyli nie tylko gust Parkera tutaj decyduje, po prostu klienci uważają że te wina nie są tak dobre żeby płacić za nie więcej forsy. Ktoś trzeźwo zauważył że to moze być spowodowane tym że w cepage duży udział ma Cabernet Franc który musi mieć idealne warunki pogodowe żeby odpowiednio dojrzeć a najczęściej tak nie jest a dodatkowo że w Figeac mają tradycję wczesnego zbierania owoców ( zbyt wczesnego) co powoduje że te wina zbyt wielu osobom wydają się zbyt zielone i „niedojrzałe” a nie eleganckie i wyrafinowane jakby chcieli właściciele. Oczywiście zawsze jest nadzieja że z biegiem czasu wino rozwinie swój potencjał i stanie się wyrafinowane dla pijącego ale chyba rzeczywiście do tej pory coś było nie tak z winifikacją w Figeac, skoro rocznik 1982 przez wiele lat mający jedną z najwyższych not od Parkera podczas przekrojowej degustacji Bordeaux 1982, w lutym 2013 dostał taką notę:The 1982 Figeac is vegetal and herbal. It continues to be the most underperforming great name in the St.-Emilion firmament. 76pts.

    Biorąc pod uwagę status 1GCCB i wyjątkowy rocznik to straszliwa klęska. Niedawno wachałem się czy kupić Figeac1990 za 125 euro, na razie sie wstrzymałem ;-)

    • Wojciech Bońkowski

      marek

      To są wszystko ciekawe sprawy, ale na jakiej podstawie Pan pisze:
      „po prostu klienci uważają że te wina nie są tak dobre żeby płacić za nie więcej forsy”
      „w Figeac mają tradycję wczesnego zbierania owoców (zbyt wczesnego) …”

      • marek

        Wojciech Bońkowski

        „po prostu klienci uważają że te wina nie są tak dobre żeby płacić za nie więcej forsy”

        na podstawie wycen poprzednich i bieżących roczników, a te są odzwierciedleniem zainteresowania klientów. Po prostu Figeac nie sprzeda sie drożej, oczywiscie 2009 i 2010 podnieśli ceny i to bardzo w stosunku do lat wczesniejszych żeby w końcu odbić się biznesowo ale podniesli je tak absurdalnie wysoko że potencjalni konsumenci których stać na takie wina zostali skutecznie odstraszeni. Takie są moje obserwacje tego co piszą zainteresowani konsumecni w internecie.

        „w Figeac mają tradycję wczesnego zbierania owoców (zbyt wczesnego) …”

        cóż ja w przeciwieństwie do p. Bieńczyka nie mam mozliwości picia i dyskutowania z właścicielami Figeac i przy okazji popytać o kwestie techniczne ale takich rzeczy dowiedziałęm się od osób które kupowały i piły Figeac przez wiele lat i wymieniały się swoimi spostrzeżeniami i wiedzą. Wiec to nie kwestia jakiś uprzedzeń i mitów.

        • Wojciech Bońkowski

          marek

          Z całym szacunkiem, ale „kupowanie i picie Figeac przez wiele lat” to trochę za mało, żeby wyrokować czy Figeac „zbyt wcześnie” zbiera owoce. Zwłaszcza że jest to kwestia subiektywna, dla jednego za wcześnie, dla innego w sam raz.
          De facto poza samym Parkerem nie powołuje się Pan na żadne konkretne źródło. Jeżeli na przykład owe „osoby które piją Figeac” przez wiele lat (skoro zbiera za wcześnie, to dlaczego przez tyle go piją??) też kupują wyłącznie na podstawie punktów Parkera, to wracamy do punktu wyjścia. Po prostu ten styl wina nie odpowiada temu krytykowi i jego zwolennikom.

          Argument ceny też jest trochę chybiony. Konsument nie ma możliwości zapłacenia więcej za Figeaka niż tyle, ile kosztuje on w sklepie. A cenę ustala nie konsument, tylko chateau i marszandzi od niego kupujący w ciągu 20 minut wino en primeur. Jest oczywiście możliwość, że rynek odrzuci tę cenę, nie kupując wina – ale nie mam informacji, żeby tak się stało z Figeakiem. Chyba że Pan ma?

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            Panie Wojciechu nie chce mi sie wchodzić w kolejną długą dyskusję. Napisałem co dowiedziałem się od osób które znają te wina bo je piją, wiedzą więc jaki jest ich styl i z czego wynika. Co mam Panu podać nazwiska praywatnych ludzi lub ich nicki? To że Figeac w ostatnich 30 latach w nieliczych przypadkach wyprodukował niekwestionowanie znakomite wina to jest fakt a nie subiektywana ocena, prosze sobie porównać to z osiągnieciami takiego Troplong Mondot i to nie tylko oceny (tfu!) Parkera ale i innych zawodowców i liczne notki na cellartacker a takze ceny tych dwóch Chateau a przecież Troplong był zawsze niżej oficjalnie klasyfikowany.

            Co do cen to oczywiscie chateaux i negocjanci mogą manipulowac rynkiem i cenami ale tylko do pewnego stopnia bowiem ostatecznie to popyt konsumentów decyduje po jakich cenach sie wino sprzeda. Gdyby tylko jak Pan pisze chateaux i marszandzi to Figeac kosztowałby tyle samo co Pavie i Angelus. Co do ceny Figeac 2010 to w komentarzach ludzi którzy kupują en primeur na rynku amerykańskim pojawiało sie określenie jako „ponury żart”. Nie zauwazyłem aby ktokolwiek interesował się tym winem przy takich poziomach cenowych.

            Generalnie ja Panu przedstawiam jakie są opinie i odczucia klientów na najważneijszym rynku dla Bordeaux na świecie co jest moim zdaniem przyczyną (lub jedna z ważniejszych przyczyn) pewnych niezrozumiałych dla p.Bieńczyka faktów czy też wydarzeń

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Oto opinie w pierwszej strony komentarzy o Figeac 2010 z Cellartracker:
            „One of the best wines of the tasting in my eyes
            I have no problem with a 97/98 scores on that one
            For Figeac showing really, really well. Not backward in the slightest. Exceptional.
            Superb in a very classic way, very different to Canon La Gaffeliere alongside. Great structure. Serious. 91-94+
            …94-96 on this 2010.
            Probably the best Figeac I have tasted – this should be one for the ages. 93-95
            Ripe but elegant and clean in style, much fresher than other 2010’s. …Figeac has lovely sweet cassis fruit, powerful yet velvelty tannins and a dry finish. Will be lovely.
            …this is a successful vintage for the traditionally styled Figeac. 92-94 Pts
            Well-balanced; delicious fruits unfurl on the finish. 92-95. ”

            Tyle jeśli chodzi o to, co Pan nazywa „opiniami i odczuciami klientów na najważniejszym rynku dla Bordeaux na świecie”. Zresztą USA nie są żadną miarą najważniejszym rynkiem dla Bordeaux. Najważniejszym jest Francja, a wśród innych krajów Chiny (ilościowo) i Wielka Brytania (wartościowo). USA zajmują odpowiednio szóste i czwarte miejsce. Wartość rynku Bordeaux w USA nie osiąga nawet połowy tego co w Chinach. Nie wiedział Pan o tym?

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            Celowo Pan wybrał rocznik 2010 który wyjątkowo im się udał żeby udowodnić że klienci lubią wina z tej posiadłosci? Przecież oni sami o tym wiedzą że zrobili wino dekady dlatego po tak absurdalnej cenie chyba ponad 150 euro ex chateau je wycenili. Tylko że klienci mówią „nie” ze względu na cenę a nie ze wzgledu na jakość.
            Nie wiedziałem że Chiny przegoniły w wartosci sprzedaży Bordeaux USA, niech Pan podeśle wyniki licząc od kampani en primeur 2009 roku. Chętnie zobaczę ile sprzedaje się również w Wlk. Brytanii.

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Dane o sprzedaży Bordeaux w okresie 2011–12 są dostępne m.in. tutaj: http://www.winepaper.fr/vins-de-bordeaux-en-france-et-a-lexport-4118

            A co do tego czy klienci mówią „nie” cenie Figeaka, na czym się Pan opiera pisząc to? Bo rynek tego nie potwierdza. Załączam wykres cenowy Figeac 2009 i 2010 od momentu wypuszczenia wina en primeur do dziś, gdy jest już sprzedawane w butelkach na rynku wtórnym. (Źródło: Fine+Rare). Ceny są dziś praktyczne takie same jak przy pierwszej ofercie, co oznacza że rynek uznał wyjściową cenę en primeur za uzasadnioną.

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            właśnie ten płaski wykres jest najlepszym dowodem na to że klienci nie uznali tych cen, gdzie na tym wykresie widzi Pan popyt? niech Pan zobaczy z tego samego źródła (liv-ex?) wykresy innych win z 2010 które były taniej na początku wycenione (realistyczna cena ex chateau) a w podobnych ocenach punktowych, wykres bedzie inny. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie aby cena wyraźnie spadała bo to oznacza że ktoś w łańcuchu sprzedazy z góry musiałby zaakceptować swoją stratę a każdy ma jeszcze nadzieje że zarobi.
            Podsumowując i kończąc, nie bardzo już rozumiem jakie jest Pana stanowisko, z czym Pan się nei zgadza co napisałem w pierwszym poście? że Figeac sie dobrze sprzedaje? że ma takie ceny i prestiż jakie są właściwe według producenta? bo jesli jest tak dobrze jak PAn sugeruje czyli dużo lepiej niż ja piszę to po co zatrudniają Rollanda, który chyba nie po to ma przyjść żeby robić takie same wina jak do tej pory?

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Oczywiście, że niektóre inne wina zdrożały, niektóre nawet bardzo. M.in. dlatego że dostały wyższe oceny od Parkera i są bardziej zrozumiałe dla części konsumentów. Czyli dokładnie to, o czym pisał Marek Bieńczyk.

            Natomiast wykresy które podałem pokazują że wino nadal sprzedaje się po wyjściowej cenie (jeżeli jest sprzedaż to znaczy że jest popyt).

            A nie zgadzam się z nieprawdziwymi lub nieprecezyjnymi stwierdzeniami z Pana pierwszego komentarza:

            „konsumenci/amatorzy czyli ewentualni potencjalni kupcy też dają relatywnie niewysokie noty kolejnym rocznikom Figeac. Na przestrzeni ostatnich 30 lat chyba tylko dwa roczniki mają niekwestionowanie dość wysokie noty czyli 1990 i 1998 ( tak na ogół mid-90)” – jak widać 2010 też ma.

            „klienci uważają że te wina nie są tak dobre żeby płacić za nie więcej forsy” – jak widać za 2009 i 2010 uważają. Zresztą wszystkie roczniki Figeaka drożeją, np. ten katastrofalny 1982 zdrożał w ciągu 7 lat o 189% (inne wina zdrożały więcej, ale to nie zmienia faktu, że Figeac też ma wzięcie).

            „Figeac mają tradycję wczesnego zbierania owoców ( zbyt wczesnego)” – co to znaczy i skąd Pan czerpie tę informację?

            „rzeczywiście do tej pory coś było nie tak z winifikacją w Figeac” – podobnie jak poprzednie stwierdzenie. Powtarza Pan coś, co jest stylistyczną opinią części krytyków i publiczności, prezentując to jako obiektywne stwierdzenie faktu. Poza USA, np. w opiniotórczym francuskim Revue de Vin de France, wina Figeac są oceniane bardzo wysoko i nie mówi się tam o błędach w winifikacji.

          • SstarWines.pl

            Wojciech Bońkowski

            Rurale powołując się na Decantera wspomniał http://www.sstarwines.pl/wino7046#35851 że Figeac załapał się do „przegranych” za 2010 rocznik.

          • Wojciech Bońkowski

            SstarWines.pl

            Trochę za wcześnie by mówić o tym „przegraniu”. Na razie ceny tych przegranych pozostają stabilne, co nie jest dowodem klęski. Inne wina co prawda lekko drożeją, ale są zabutelkowane dopiero od roku. Fakt że w kolejnym roczniku czyli 2011, Figeac się ukazał w tej samej cenie co Pontet-Canet dowodzi że właściciele Figeaka nie odpuszczają ;-)

          • Marek Bieńczyk

            marek

            Wprost przeciwnie, wszystko jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Wręcz aż zbyt jasne. Pan w istocie powtarza argumenty instytucji klasyfikującej; można je uznać, tak jak je uznaje rynek.

            Mnie szkoda, że „inny”, za jakiego zawsze uchodził Figeac będzie teraz mniej „inny”. Degustowałem różne wina Figeaka, jedne mi smakowały i intrygowały, inne mniej lub zupełnie nie; trzy razy piłem Auson z XXI wieku – wydało mi się fenomenalne; degustowałem parę razy Angelusa i Pavie, to zawsze były dobre, wręcz bardzo wina, nigdy dla mnie interesujące. Figeac był bytem osobnym; bytów osobnych (podobnie jak dawny Soutard czy La Serre) nie uznaje się łatwo, więc często muszą zniknąć.

          • marek

            Marek Bieńczyk

            wydaje mi sie że to nie kwestia istnienia lub nie istnienia „bytów osobnych” (bo Pavie też bywało kontrowersyjne) tylko prozaiczna kwestia pieniędzy. Po prostu własciciele Figeac mieli już dosyć patrzenia jak sąsiedzi nabijają sobie forsą kieszenie w co drugim roczniku ( statystycznie) bo udaja sie im sprzedać drożej i wiecej butelek a oni w Figeac w kwestiach finansowych zostają w tyle bo wina nie sa aż tak cenione przez klientów jak konkurencja, chociaż terroir czyli warunki do uzyskania znakomitych wyników przecież mają nie gorsze.

          • Marek Bieńczyk

            marek

            No własnie streszcza Pan to, co napisałem

    • Sławek Chrzczonowicz

      marek

      Panie Marku,

      Nie wiem, kto zauważył w winach z Figeac duży udział cabernet franc, ale z
      pewością nie było to na trzeźwo. W odróżnieniu od obu głównych rywali udział
      cab franc jest tu maly. W nasadzeniach 35%, dla porówniania w Ausone 50% i w
      Cheval Blanc 66%. jeśli chodzi o kupaże to z reguły w winach z Figeac udział
      cab franc jest niższy niż 35%, czasami niższy niż 20%, podczas gdy w Ausone i
      Cheval Blanc sięga 55%. Jedyna różnica to cabernet sauvignon. W Ausone i w
      Cheval blanc go po prostru nie ma podczas gdy w Figeac stanowi 35% nasadzeń i
      zazwyczaj około 30 do 40% w kupażach. To własnie nasadzenie typowe dla Garves i
      Medocni unikalne jak na St-Emilion powoduje inność Figeaca. Druga rzecz to
      gleby. Na 40 ha winnicy, ponad trzydziesci to żwiry podobne do medokańskich.

      • marek

        Sławek Chrzczonowicz

        Panie Sławku tylko że np. we wspomnianym przez Pana Ausone właściciel czyli Vauthier oraz konsultant czyli Rolland wiedzą kiedy zebrać Cabernet Franc ( i Merlota) oraz co z nim zrobić żeby wina zwalały z nóg zarówno krytyków jak i konsumentów. Natomiast w Figeac Cabernt Franc jak widać jest kulą u nogi zamiast wzbogacać wino w połączeniu z Merlotem i CabS. Więc wzmianka o Cabernet Franc w kontekście braku entuzjazmu u konsumentów winami Figeac ma więcej sensu niż się Panu wydaje.
        A co do Rollanda w kontekście obaw p. Bieńczyka że mu teraz Figeac nie bedzie smakowac. Skoro smakuje Panu Ausone w którym chyba od 1995 doradza Rolland to niech się Pan na zapas nie martwi o przyszły profil smakowy Figeac przy konsultacji tego samego Rollanda ;-)

        • Sławek Chrzczonowicz

          marek

          Panie Marku,
          A dlaczego to nie cabernet sauvignon ma być źródłem tych problemów? Bo tym się właśnie różni Figeac od Ausone i Cheval.A dlaczego nie merlot? A w ogóle czy są jakieś problemy, poza ewidentnie innym stylem wina? Chciałbym mieć tak jak Pan niezachwianą pewność, że wiem czy i jakie błędy robią winemakerzy Figeac w związku z cabernet franc, ale jednak nie wiem.

          • marek

            Sławek Chrzczonowicz

            Nie wiem dlaczego Franc sprawia wiekszą trudność winiarzom niż Sauvignon ale tak własnie jest w Bordeaux, proszę o to ich spytać winiarzy jak Pan tam będzie następnym razem. Do tego problem Figeac to nie inny styl wina, bo na każdy styl wina znajdą się amatorzy tylko wyraźnie słabsza jakość od konkurentów w oceniu rynku czyli klientów. Jak widac było z wykresu cen rocznika 2010 nawet gdy Figeac w koncu zrobił wybitne wino po iluś latach, klienci mają na tyle małe zaufanie że nie akceptują cen ustalonych przez chateau i dalej przez kanał dystrybucji. Bo płaski a właściwie lekko spadający wykres przez 2 lata świetnego wina z wybitnego rocznika jest najlpeszym na to dowodem, chociaż taka oczywistość jak widzę nie dla wszystkich jest widoczna.
            Szczerze mówiąc razi mnie takie traktowanie przez profesjonalistów konsumentów jak idiotów, szczególnie bogatych konsumentów. Bo idiotami muszą być teraz skoro Figeac zdaniem wtajemniczonych jest super winem tylko o innym stylu co idioci nie potrafią dostrzec a w przyszłosci dalej beda idiotami bo jak juz Rolland zrobi z obecnego „wyrafinowanego stylu” Figeac coś nudnego a la Angelus to będą musieli być idiotami żeby bulić większą forsę za nudne wino. Otóż kliencie nie widzą wysokiej jakosci tych win od lat ( a nie kwestii stylu), zauważył to nawet właściciel i poszedł po rozum do głowy zgadzając się na duże zmiany w najbliższych latach (jak mniemam). Ludzie (konsumenci) nie są tak głupi jak wydaje sie niektórym ludziom w branży, że konsumenci nie potrafią dostrzec wybitnego wina ( jeśli nawet charakteryzuje sie innym stylem ale ma wybitną jakość) lub że wystarczy dostać wysoką notę u Parkera nawet jak wino jest nudne to i tak sie drogo sprzeda ( bo ludzie to głupie barany). Naprawdę ja jako konsument, czytają co niektóre komentarze „branżowców” (nie tylko na winicjatywie) podszyte mniejszą lub większą pogardą właśnie dla gustu przecietnego konsumenta jestem zupełnie zniesmaczony ;-( do tego jeszcze ta moda w Polsce do tego aby „dystansować się ” lub pisać z pewnym lekceważeniem o Parkerze, jego wieloletniej działalnosci lub guście. Takich rzeczy nie czytam na stronach www pisanych przez zawodowców za granicą ale może oni swoja markę nie budują na dystansowaniu sie do Parkera….

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Panie Marku, mam dużo szacunku dla Pana pasji do Bordeaux. W jednej sprawie się z Panem zgadzam – ludzie kupują w dużej mierze to co lubią i więcej ludzi woli Pavie i Angelusa niż Figeaka. Felieton Marka Bieńczyka miał być w zamierzeniu filozoficzną refleksją nad tym stanem rzeczy, bo Figeac jest jedyny w swoim rodzaju i od 50 lat w każdym roczniku potwierdza swoją klasę, w odczuciu autora rzecz jasna.

            Natomiast przykro mi mówić, że to co Pan wypisuje o rynku wina to są androny. Napisanie o Figeaku „Bo płaski a właściwie lekko spadający wykres przez 2 lata świetnego wina z wybitnego rocznika jest najlpeszym na to dowodem… że nie akceptują cen ustalonych przez chateau i dalej przez kanał dystrybucji” oznacza że Pan nie ma pojęcia o rynkowych cenach rocznika 2010 i nawet sobie Pan nie zadał trudu, żeby to sprawdzić. Niemal wszystkie wina z 2010 z Prawego Brzegu mają dziś praktycznie takie same ceny, po których były sprzedawane en primeur. Również te wyżej sklasyfikowane, wyżej ocenione przez Parkera i ulubione przez konsumentów na których się Pan powołuje. W załącznikach ewolucja cen dla takich win jak Cheval Banc, Ausone, Pavie, Angelus i na deser Petrus 2010. Dlatego to co Pan pisze o „nieakceptowaniu cen” mija się kompletnie z prawdą, podobnie jak Pańskie poprzednie komentarze o „USA jako najważniejszym rynku dla Bordeaux” czy poprzednio o „bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej w Bordeaux”.

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            Panie Wojciechu ja jako konsument nie musze wszystko wiedzieć o rynku wina w przeciwieństwie rzecz jasna do branżowców ;-) i tu mam na pewno dużo większa swobodę ;-) natomiast to że inne wina z 2010 roku zostały (wraz) z Figeac idiotycznie wycenione i spotkała je rynkowa kara to nie jest żadnym dowodem na to że sie mylę pisząc ” że (klienci) nie akceptują cen ustalonych przez chateau (Figeac) i dalej przez kanał dystrybucji” . Jest wręcz przeciwnie klienci odrzucili ceny tak na Figeac jak i inne absurdalnie wycenione wina, czego Pan tutaj nie rozumie? ;-) Chce pan udowodnić że skoro na inne wina z 2010 nie ma popytu na rynku (tak jak na Figeac 2010) to oznacza że pozycja rynkowa Figeac jest dobra? to po co zatrudniać Rollanda? niech Pan wytłumaczy Manoncurtowi że robić świetne wina które super sie sprzedają i coś mu sie pokręciło że chce to zmienić ;-)

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            „Na inne wina z 2010 nie ma popytu na rynku” – tak jak wcześniej w czasie tej dyskusji, gdyba Pan bez związku z rzeczywistością. Jeżeli cena jakiegoś towaru utrzymuje się na stałym poziomie to znaczy że popyt jest, i to wystarczający do zrównoważenia podaży. Gdyby nie było popytu to cena by spadała. Głównym powodem, dla którego ceny 2010 nie rosną, jest już bardzo wysoka cena wyjściowa. Figeac 2009 i 2010 się sprzedaje w tej chwili w Londynie po £1798 za 12 but. i to jest ponad dwa razy więcej niż obecna cena innych roczników takich jak 2005 czy 2000. Więc jest dokładnie odwrotnie niż Pan pisze – konsumenci zaakceptowali blisko 100% podwyżkę ceny Figeaka w ciągu trzech lat i nadal w tej wysokiej cenie obracają tym winem. To jest dowód zaufania a nie braku zaufania. Zresztą zaufanie do Figeaka jest i zawsze było duże – roczniki z ostatniej dekady od ceny en primeur zdrożały miedzy 30 a 150% (2004).

            Głównym celem zatrudnienia Rollanda, jak można się domyślać, jest uzyskanie wyższych ocen u Parkera, co ma pozwolić na jeszcze większą podwyżkę cen. Tak żeby Figeac mógł wskoczyć na półkę cenową takich win jak Pavie czy Angelus które sprzedają się obecnie (rocznik 2010) po ok. £2500 za 12.

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            Jezu…. widzę że sie nie dogadamy, zresztą w myśl zasady że ” w internecie nikt nikogo nie przekonał” Zaakcpetowali co najwyżej negocjanci i reszta „łancucha pokarmowego” ufając że takie ceny zaakceptuja klienci.
            Gdyby był popyt to wina by drożały nawet minimalnie a płaska linia na przestrzeni 2 lat świadczy o minimalnej ilosci transakcji a jak powiedziałem na razie tąpniecia nie ma bo ktoś musiałby wziąść stratę na siebie. Będą trzymac tak długo ceny jak długo bedzie nadzieja że jednak je klienci kupią, co nie oznacza że w nieskończoność.
            Panie Wojciechu nie dla Parkera (!!!!!) tylko klientom ma wino smakować bo nawet jesli Parker ma uprzedzenia i wyceni wino słabo a ono będzie super to klienci i tak je kupią po wyższych cenach, dzisiaj wiadomosci rozchodzą sie lotem błyskawicy po świecie za pomocą internetu. Nie trzeba mieć prenumeraty WA.
            Znów Pan zaczyna pisać pisać w stylu „Parker i stado bogatych baranów bez gustu”
            Dajmy już spokój tej dyskusji, bo i tak jej nikt poza nami nie śledzi ;-) może lepiej pogadac gdzieś przy butelce lub 2 butelkach ;-)

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Ceny które podałem z Fine+Rare są, tak jak te podawane na Liv-ex, cenami transakcyjnymi, czyli cenami które ktoś niedawno za to wino zapłacił. Proszę więc nie pisać że te ceny „zaakceptowali co najwyżej negocjanci”. Zgadzam się że za długo dyskutujemy na ten temat, ale nie zgadzam się na Pana mijające się z prawdą stwierdzenia, bo one mogą wprowadzać w błąd tych którzy potem tę dyskusję czytają.

          • Marek Bieńczyk

            marek

            Nie wiem, skąd Pan bierze, Panie Marku, przekonanie, że mam kogoś za idiotę. Napisałem wyraźnie, że rynek ma swoje rację, i że Angelus i Pavie robią bardzo dobre wina, które mnie niezbyt interesują. Natomiast za dość śmieszną – w sensie obyczajowym – uważam sytuację, że posiadłość, która jeszcze wczoraj złorzeczyła na nową klasyfikację, i uchodziła za bardzo tradycyjną, dzisiaj zatrudnia Rollanda, którego nazwisko łączy się z dwoma największymi beneficjentami klasyfikacji i który we wszystkich komentarzach uznawany jest za jednego z „duchowych” zwycięzców tejże. Decyzja Figeaka , bez względu na to, jak Figeac będzie smakował za kilka lat (zapewne zmniejszy się różnica między nim a Pavie, tak zakładam) wygląda jak bardzo spektakularne złożenie broni, do którego za życia Thierry Manoncourt by zapewne nigdy nie doszło. To jest trochę tak, jakby Messi przyszedł do Manchesteru.

            Nie ma też co udawać, że Parker z Rollandem to niewinni goście Wielokrotnie pisałem o Parkerze w Bordeaux, o tym, jak ogromne są jego zasługi, ale też w pewnej chwili jego rola stała się – to głównie wina rynku – karykaturalna. O tandemie ręka w rękę Parker-Rolland wróble ćwierkały na drzewach i ich wpływ, zwłaszcza od chwil gdy powstały wina garażowe, był przeogromny. Mogę Pana zapewnić, że największym marzeniem winiarzy bordoskich było przez lata następujące: sprawić, by ich butelka dotarła do Parkera. Nawet nie, żeby dostała stówkę, tylko żeby choć dotarła. Powstały o tym książki i setki artykułów; ma Pan rację, mówiąc, że wpływ Parkera maleje, ale bardzo, bardzo powoli. Co sądzą po cichu o Parkerze zachodni spece od wina ze swoimi stronami www, co sądzę winiarze francuscy, co sądzą francuscy dziennikarze mogę Panu powiedzieć na ucho, bo będą brzydkie wyrazy. Ja nie potrzebuję budować marki, bo nie mam płatnej strony, nie oceniam od dawna win, nie zarabiam na tym kasy i nikt poza tymi polskimi winomanami, którzy akurat mają ochotę, mnie nie czyta.

          • marek

            Marek Bieńczyk

            Każdy w swoich postach pisze wiele racji, nawet jak z czymś się nie zgadzam to nie znaczy ze z całym postem. Chciałem tylko zauwazyć że w zbyt wielu wypowiedziach konsumentów czytałem że z winami Figeac jest coś nie tak (możliwa przyczyna brak rzeczywistej dojrzałości owoców mimo odpowiedniego poziomu cukru) aby najprostszym wytłumaczeniem braku entuzjazmu wśród potencjalnych klientów był tradycyjny styl tego chateau. Co do Parkera to jego przeciwnicy na pewno z satysfakcją zauważyli że nie jest już Panem i Bogiem. Gdy dał wysokie noty winom z 2008 rynek wcale się na te wina nie rzucił, jego wysokie noty nie pomogły. Te wina z 2008 są wszędzie do kupienia w dowolnych ilosciach, wiele z GCC sprzedawanych było na jarmarkach winiarskich we francuskich supermarketach w cenach niższych niż en primeur. Chociaż co do jakości win z 2008 Parker akurat wbrew rynkowi może mieć racje, vide: Chateau Kirwan 2008.
            Peace!

  • 007邦德摄像手表

    Null…

    希望多写些这么好的文章。…