Stare bordeaux nie czekają na paletach
Niniejszy tekst powstawał początkowo jako głos w dyskusji pod artykułem Pawła Demianiuka Znów się udało. Ponieważ problem tam poruszony ma szerszy zasięg, zdecydowałem się jednak poświęcić mu oddzielny tekst. Otóż pośród licznych komentarzy pod tekstem Pawła były i takie, które kwestionowały wybór roczników win z Bordeaux przez Amber Room i sugerowały uzupełnienie karty tak prestiżowej restauracji o starsze bordeaux, a zwłaszcza najlepsze roczniki z lat 1980., bardzo dobrych, a mniej okrzyczanych zamków jak Rauzan-Ségla czy Gruaud Larose. Idea słuszna, ba nawet ekscytująca, zwłaszcza gdy wyobrazimy sobie ten rząd butelek o poruszających serca miłośników wina nazwach. Niestety istnieje pewien problem – mianowicie dostępność. Zanim jednak o tym powiem, krótkie wyjaśnienie. Obecnie gros czasu mojej zawodowej aktywności pochłania współpraca z jednym z importerów, firmą Winkolekcja. Zajmuję się szkoleniami, wyszukiwaniem win, negocjacjami z dostawcami, mam więc o rynku wina pojęcie praktyczne.
Parę słów o sprzedaży win z Bordeaux. Jeżeli mówimy o kilkuset czołowych posiadłościach, tych najsłynniejszych, najbardziej medialnych i last but not least, najdroższych, to włączone są one w pewien specyficzny system sprzedaży. Polega on na tym, że wina te dostępne są jedynie u koncesjonowanych pośredników zwanych negocjantami. Oczywiście można pojedyncze butelki kupić podczas wizyty w château, jednak import możliwy jest wyłącznie poprzez negocjantów. Kluczem systemu jest możliwość kupowania win en primeur, czyli zakup win na etapie dojrzewania w beczkach lub kadziach.
Winkolekcja jako jedna z niewielu firm kupuje od kilku lat wina z Bordeaux en primeur, właśnie po to, by móc być elastycznym dostawcą dla takich klientów jak Amber Room, potrzebujących wybranych win spośród grands crus classés. Po paru latach dopracowaliśmy się tego, że jesteśmy brani pod uwagę przy alokacjach – znaczy to tyle, że negocjant, na podstawie poprzednich zakupów, rezerwuje dla nas pewną pulę atrakcyjnych win. Kto nie ma alokacji, może kupić tylko to, co pozostaje po zakupach wielkich firm. I pomimo obecnego kryzysu system sprzedaży Bordeaux od lat działa w ten sam sposób: popyt na te wina cały czas przewyższa podaż. Oczywiście nie pretenduję do znajomości całego bordoskiego rynku – licencjonowanych negocjantów jest kilkuset. Ponieważ jednak pracujemy z kilkoma bardzo poważnymi hurtownikami, mogę pozwolić sobie na kilka uwag:
Wbrew temu co twierdzi część dyskutantów w cytowanym już wątku, zakup starych Bordeaux jest bardzo trudny. Obecnie dostępne u negocjantów w większych ilościach są, mocno już przetrzebione, lata 1990. Choć wybór châteaux jest ograniczony, zdarzają się bardzo dobre roczniki jak choćby 1995 czy 1996. Niestety wina starsze, z lat 1980., to pojedyncze châteaux, reprezentowane dość wyrywkowo i w małych ilościach. Oczywiście zawsze coś się znajdzie. Na przykład stosunkowo łatwo dostępne jest Château Palmer w dużym wyborze roczników już od lat 1950., ale za to u jednego z najdroższych negocjantów. Przy tym mówiąc o negocjantach trzeba sobie uświadomić rzecz najważniejszą. Negocjanci to nie kolekcjonerzy, ale handlowcy, którzy optymalizują cash flow, starając się sprzedać jak najwięcej win en primeur. Nie są oni zainteresowani tworzeniem kolekcji starszych roczników, bo Amber Room, lub inna czołowa restauracja być może kiedyś zechce je kupić. Starsze roczniki w magazynie oznaczają tylko koszty. Opowieści o paletach starych win u negocjantów to mit.
Znacznie łatwiej niż u negocjanta znaleźć można starsze wina z drugiej ręki, u hurtowników z Niemiec lub Anglii, którzy dla swoich stałych klientów w gastronomii trzymają wybrane, starsze roczniki. Często mają oni większe zapasy niż bordoscy negocjanci. Znam parę takich firm i widziałem w jednej z nich sporo grands crus w kilku rocznikach po dwie, trzy, cztery skrzynki – ale nie palety. Kupując u takich pośredników trzeba liczyć się z tym, że ceny są aktualizowane na bieżąco i będą znacząco wyższe od ceny u negocjanta. Przecież muszą oni zrealizować jakąś premię za przechowywanie wina i angażowanie kapitału.
Oczywiście w wyszukiwarkach takich jak Wine-searcher.com znajdziemy całą masę starszych win z Bordeaux, i to po atrakcyjnych cenach. I możemy sobie przeczytać, że np. Gruaud Larose 1982 posiada sklep w Louisville w USA w ilości 9 butelek i to po ok. 900 zł – super. Pod warunkiem, że przywiezie mi je ciocia. Natomiast ja jako importer takiego wina muszę mieć gwarancję przechowywania. Po prostu kupując wino od negocjanta wiem, że uwzględni on ewentualną reklamację (a jej prawdopodobieństwo rośnie wraz z wiekiem wina), natomiast sklep – wątpię. Po drugie transport z Louisville wraz z ubezpieczeniem – a nie wyobrażam sobie sprowadzania takich win bez ubezpieczenia – to wobec ceny w tym sklepie drugie tyle. Po trzecie wreszcie, muszę mieć gwarancję, że sklep w Louisville w ogóle wyśle mi towar, gdy już zapłacę, oczywiście z banderolami, których wysyłka do USA będzie kosztowała minimum 200 USD – wysyłka oficjalnie przez firmę kurierską, która zorganizuje też odprawę celną tych banderol, inaczej jest to przecież nielegalne i nie będę mógł tych win sprzedać. Aha, jeszcze drobiazg – do cen na Wine-searcher.com trzeba doliczyć podatki stanowe. Oczywiście przejaskrawiam. Gruaud Larose znajdę również w sklepie w Suffolk w Wielkiej Brytanii – tylko nieco drożej (1200 zł), transport będzie tańszy, reszta jak wyżej.
Jedyne wyjście dla ambitnego importera to kupowanie wybranych win en primeur i tworzenie z nich własnej kolekcji na przyszłość. Ale na to ze względów finansowych nie może sobie pozwolić mały importer. Reasumując – nie twierdzę, że jest niemożliwe znalezienie starszych bordeaux w dobrych cenach. Jednak po pierwsze: nie jest to proste i nie zawsze się udaje, a kosztuje sporo wysiłku. Po drugie, jeśli kupujemy nie od licencjonowanego negocjanta, tylko od innych pośredników lub w zwykłym sklepie, nie ma żadnej gwarancji jakości – kto weźmie na siebie koszt reklamacji np. korkowej butelki Château Margaux za parę tysięcy złotych? Na pewno nie hurtownik czy sklep, który sprzedał mi ostatnią skrzynkę. I oczywiście nie ma mowy o żadnej ciągłości dostaw.