#Ludzie: Maciej Bombol
Maciej Bombol
Absolwent Politechniki Warszawskiej i Szkoły Głównej Handlowej. Jego życie zawodowe w dużej części upłynęło pod znakiem liczb i rynku inwestycyjnego. Posiada jedną z pierwszych licencji doradcy inwestycyjnego. Wino jako pasja pojawiło się w jego życiu w 2002 roku i nie na żarty je zmieniło. Od 2009 rozwija własny biznes importerski – Enoteka Polska, który jest jednocześnie restauracją i winebarem. W wolnych chwilach, których wciąż mu brakuje, gra w tenisa i jeździ na nartach, słucha też smooth jazzu. Nigdy nie próbował wszystkich tych trzech aktywności na raz.
Dlaczego wino?
Dlatego, że tylko wino oferuje wręcz nieograniczoną paletę doznań smakowych i zapachowych. Moje zauroczenie winem rozpoczęło się ponad 10 lat temu i trwa do dziś.
Mój ulubiony region winiarski to…
Mam wiele ulubionych regionów, ale największym sentymentem darzę jednak Toskanię i Piemont. Toskania to nie tylko świetne wina, ale też piękne krajobrazy, architektura i – co równie ważne – wspaniali, serdeczni ludzie tacy jak Paolo De Marchi z Isole e Olena czy Luca Martini di Cigala z San Giusto a Rentennano.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Nie myślę o reinkarnacji, ale jeżeli już muszę wybierać to najbliżej mi do rieslinga. Riesling zachwyca mnie swoją niebywałą wszechstronnością, która pozwala wytwarzać wina od arcywytrawnych do bardzo słodkich.
Na co dzień piję wino…
Na co dzień piję wina w cenie do 60 zł. Nie kupuję win w supermarketach i dyskontach, gdyż szkoda życia na ciągłe degustowanie metodą „prób i błędów”. Z oczywistych względów większość win kupuję w Enotece.
Wino, które zmieniło moje życie…
Nie mogę stwierdzić, że jedno wino, nawet to najwybitniejsze, zmieniło moje życie. Faktem jest jednak, że setki wspaniałych win, które piłem przez lata, skłoniły mnie do podjęcia decyzji o zajęciu się winem w profesjonalny sposób i uruchomieniu konceptu Enoteki Polskiej.
Najwięcej wydałam na butelkę…
Najwięcej wydałem na wina Château Léoville-Las Cases 2002 oraz Taylor’s Vintage Port 2003, które kosztowały mnie w granicach 300 zł. Zwykle staram się nie przekraczać kwoty 100 zł.
Wino i jedzenie – warto łączyć?
Oczywiście, że tak! Nic tak nie podkreśli walorów potrawy i nie wydobędzie z niej dodatkowych subtelności jak dobrze dobrane wino. Nie zmienia to jednak faktu, iż najlepsze wina wolę pić bez jedzenia.
Najtrudniejsze w winie jest…
Dla mnie najtrudniejsze jest nazwanie niektórych nut zapachowych i smakowych, które czuję w winie. Jednak nie martwi mnie to zbytnio, gdyż tak naprawdę liczy się przecież radość picia dobrego wina w miłym towarzystwie.
Butelka, o której marzę…
Przez lata udało mi się spróbować bardzo wielu legendarnych win łącznie z „pierwszą piątką” Bordeaux. To o czym jeszcze marzę to butelka tokaju, która ma kilkaset lat i pamięta czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
Ludzie piszący o winie bardzo często używają zbyt hermetycznego, specjalistycznego języka, który utrudnia im dotarcie do szerszego grona czytelników.
Przyszłość wina to…
Chciałbym, aby przyszłość wina należała do małych, lokalnych winiarzy, którzy dzięki swojej pasji i ciężkiej pracy wytwarzają wina w zgodzie z naturą i rodzinnymi tradycjami. Dlatego też kibicuję winiarstwu ekologicznemu i biodynamicznemu. Obawiam się jednak, że przyszłość wina to olbrzymie koncerny produkujące codziennie miliony butelek technicznie poprawnych, ale pozbawionych duszy i głębszego smaku win.