Hiszpańska trójka
Wielu importerów organizuje degustacje otwarte dla swoich klientów. Jedną z ciekawszych propozycji jest program 12/12 stworzony przez importera Kondrat Wina Wybrane. Zakłada on prezentację 12 firm winiarskich przez 12 miesięcy, każdy miesiąc poświęcony jest jednej z nich. Obejmuje nie tylko relacje i artykuły na stronie internetowej, ale także właśnie bezpośrednie spotkania z winiarzami – w zależności od możliwości w kilku lub we wszystkich sklepach firmowych. Mieliśmy już okazję opisywać m.in. degustację win z Piemontu czy też niemieckich rieslingów. We wrześniu przyszedł czas na rejony hiszpańskie i to potrójnie. Trzy hiszpańskie winiarnie: Sierra de Guara, Bodegas Recoletas i Carmen Rodríguez Méndez, reprezentuje jeden człowiek – Jorge Herreras de la Lama ze zrzeszenia producentów z Hiszpanii, który na tę okoliczność przybył do Polski. Nie był tu zresztą po raz pierwszy, w przeszłości przez rok pracował w naszym kraju, całkiem nieźle rozumie nasz język i potrafi wskazać, które wino byłoby „dobre do polska kaszanka”.
Trzy przedstawione winnice reprezentują trzy różne regiony i różne spojrzenia na produkcję wina, a mimo wszystko na tej degustacji pokazały wspólny mianownik. Ale po kolei. Bodega Sierra de Guara mieści się w regionie Somontano, została założona w roku 1997 przez Miguela Morta. Właściciel kieruje się maksymą: „szczęście jest rezultatem dbania o szczegóły” i właśnie przechodzi na uprawę ekologiczną (proces uzyskania certyfikatu zajmuje 5 lat, jemu pozostały jeszcze dwa). Podobał mi się przede wszystkim Idrias Chardonnay 2012 (39 zł), dojrzewający na osadzie, bez użycia beczki, o dobrych nutach owoców tropikalnych i świetnej kwasowości. Dla zwolenników win czerwonych – Idrias Tempranillo 2012 (29 zł, polecaliśmy także wcześniejszy rocznik) – to z kolei fajne, świeże, czyste tempranillo, które w tym przypadku wolę pić już teraz niż dać mu się trochę zestarzeć. Wolałbym wprawdzie, by alkoholu było tu mniej niż 14.5%, ale na szczęście nie jest to bardzo męczące.
Wysoka zawartość alkoholu to także znak szczególny regionu Toro i nie inaczej było w winach od kolejnego winiarza – Carmen Rodríguez Méndez. Producent jest stosunkowo młody (wina robi od 2003 roku), a skala produkcji jak na hiszpańskie standardy – wręcz butikowa (ok. 30 tys. butelek). Znów najbardziej spodobało mi się wino najmłodsze i „najlżejsze” – Bodega Carodorum Roble Toro 2012 (35 zł), 100% tinta de toro, tylko 4 miesiące beczki, w nosie świeżość jeżyny, sporo kwasowości, młody garbnik. Wino wciąż po owocowej stronie życia, Jorge nazywa go „wild boy” i wolę go wypić nim stanie się grzeczniejsze.
Na koniec Bodegas Recoletas z Ribera del Duero. Choć to najbardziej z całej trójki znany region, wina smakowały mi najmniej. Recoletas Valdecampana Crianza 2006 (53 zł) jest w smaku łagodnie mówiąc mocno ewoluowana, czyli po prostu za stare. Z kolei Vendimia Seleccionada 2009 (91 zł) butelkowana była 8 miesięcy temu i dopiero za jakiś czas pokaże pełnię swoich możliwości. Na teraz polecam jedynie wariant podstawowy – Valdecampana Roble 2010 (44 zł), po 6 miesiącach w beczce owoce leśne dojrzały, a kwasowe rejestry dobrze je równoważą.
W przyrodzie nic nie ginie. Pisząc o ostatniej prezentacji nowych win w ofercie Kondrata nie miałem możliwości polecić niczego w cenie poniżej 40 zł. Tym razem polecam tylko jedno, które tę kwotę przekracza.
Źródło: degustowałem na zaproszenie importera.