Jacob’s Creek Double Barrel Cabernet Sauvignon 4th Vintage
Czyżby pojawił się wreszcie produkt, który pogodzi gusta wielbicieli wina i whisky? Taka sugestia byłaby mocno naciągana, niemniej próba została podjęta. Oto pojawia się wino*, jakie nigdy wcześniej nie było obecne na polskim rynku, a w takiej skali – także na światowym (skromne ilościowo próby podejmowane były jedynie w Stanach Zjednoczonych). O czym mowa? O Jacob’s Creek Double Barrel, które trafiło właśnie do sprzedaży w Polsce.
Pomysł producenta (którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać) był dość prosty w założeniach – po zakończeniu procesu fermentacji i starzenia w klasycznych beczkach przelać wino do beczek… po whisky i ocenić rezultaty takiego doświadczenia. W tym momencie w głowach wielu pojawi się pytanie (w mniej lub bardziej łagodnej wersji): „po co?”. Chodzi o dwie rzeczy. Po pierwsze, o samą beczkę. Te do whisky są mocniej wypalane, suszone, a nie sezonowane i posiadają węższe klepki niż tradycyjne beczki na wino. To ostatnie przekłada się na większy dostęp powietrza, a tym samym szybsze dojrzewanie. Po drugie, rzecz jasna, o same aromaty takiej beczki. Ponieważ rezultaty okazały się więcej niż obiecujące, zdecydowano o rozpoczęciu produkcji na szerszą skalę – w dwóch rożnych odsłonach.
Jednoszczepowe Shiraz i Cabernet Sauvignon powstają początkowo tak, jak klasyczne wersje „reserve”, które możecie znaleźć w sklepach – spędzają pomiędzy 12 a 18 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego i francuskiego. Po tym czasie większa część wina jest butelkowana, a wyselekcjonowana część trafia do dalszego starzenia – tym razem w beczkach po whisky, przez okres mniej więcej 6 tygodni. Shiraz trafia do beczek, w których wcześniej leżakowała szkocka whisky, a Cabernet Sauvignon – do tych po irlandzkiej whiskey. Oba należą do standardowego typu hogshead, są zrobione z dębu amerykańskiego, mają pomiędzy 8 a 20 lat i pochodzą z destylarni należących – podobnie jak Jacob’s Creek – do imponującego portfolio giganta Pernord Ricard. Od razu uspokajam, lub rozczarowuję wszystkich zainteresowanych – beczki są puste. Po transporcie do Australii są rozbierane, oczyszczane i składane na nowo, dopiero później trafia do nich wino.
Po raz pierwszy z efektami tego procesu, miałem okazję skonfrontować się w czasie degustacji win australijskich w Warszawie (w 2015 i w 2016 roku). Aromaty były naprawdę niezwykłe, stąd apelowałem o ich szybkie wprowadzenie na polski rynek. To musiało trochę potrwać, bo jak opowiadał mi Wojciech Cyran – Ambasador Marki Jacob’s Creek w Polsce – win jest zwyczajnie za mało, a zainteresowanie na wielu rynkach – bardzo duże. Stąd dopiero w październiku 2017 roku, ruszyła ich oficjalna sprzedaż w Polsce.
Na półkach znajdziemy wina z czwartego rocznika (na etykiecie 4th vintage), co odpowiada rocznikowi 2015* Oba szczepy reprezentują mocarny, nowoświatowy styl i raczej trudno być zaskoczonym faktem, że beczka jest tu naprawdę mocno obecna. Shiraz jest gęsty, pełen dojrzałego, wręcz likierowego owocu wiśni, powideł śliwkowych, wanilii, nut pikantnych, korzennych i akcentów czekolady – można by wymieniać dalej. Tanina jest dość niska, za to alkohol wyraźny – na etykiecie deklarowane 14,9%. Potężne, napakowane, ale dalekie od kuriozalności i niewątpliwie gotowe do spożycia – bez problemu powinno znaleźć swoich fanów, szczególnie w długie, zimowe wieczory (55 zł). ♥♥♥
Bardziej podoba mi się jednak Cabernet Sauvignon. Także w tym przypadku owoce wiśni, jeżyny i porzeczki są mocno dojrzałe, pojawia się charakterystyczna dla australijskich win z tego szczepu nuta eukaliptusa, a także akcenty mentolu, skóry i tytoniu. Tanina jest tu wyraźniejsza, a całe wino całkiem dobrze zbalansowane. Alkohol ciut niższy (deklarowane 14,3%), kwasowość wyższa i z pewnością przetrwa jeszcze pół dekady (55 zł). ♥♥♥+
* Pojawiająca się w tekście gwiazdka służy wyjaśnieniu pewnego absurdu. Wszędzie poza Europą Jacob’s Creek Double Barrel jest winem, posiadającym rocznik, a także wskazany region, z którego pochodzą grona (odpowiednio Barossa w przypadku shiraz i Coonawarra w przypadku cabernet sauvignon). W Unii Europejskiej, gdzie stopień zakrzywienia banana wymaga stosownego uregulowania, uznano, że wino w żaden sposób nie może być starzone w beczkach po whisky. Stąd na etykietach znajdziecie właśnie „4th Vintage” zamiast rocznika, brak wskazania geograficznego, a przede wszystkim – brak nazwy „wino”. Zamiast niego – urocze określenie – „wyrób winiarski z Australii”. Pozostawiam to bez komentarza.
Importerem jest Wyborowa Pernord Ricard. Cena dla obu win to 55 zł, niektóre z miejsc sprzedaży mogą oferować je w promocyjnej cenie 49 zł. Dostępne już teraz w sieci marketów Leclerc, wkrótce także w Carrefour, Piotr i Paweł, Intermarché i Makro.
Źródło win: degustowane na prezentacji prasowej.