Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

10 rzeczy o Murcji i Walencji

Komentarze

1. Co to takiego? – Dwa regiony autonomiczne Hiszpanii, których granice pokrywają się częściowo z historycznym Lewantem. Na ich terenie znajduje się w sumie 6 apelacji i 4 mikroapelacje o statusie vino de pago. Wspólna historia, zbliżony styl i podobne warunki naturalne pozwalają potraktować je wszystkie jako jeden winiarski organizm.

Jumilla. © Sławomir Sochaj

2. Jakie to apelacje? – W Walencji leżą trzy z nich: Valencia, Utiel-Requena i Alicante. Tam też znajdują się wszystkie wspomniane posiadłości vino de pago: El Terrerazo, Los Balagueses, Chozas Carrascal i Vera de Estenas. Te leżące w Murcji to: Yecla, Bullas i – najbardziej znana w Polsce – Jumilla. Dodać jednak trzeba, że ta ostatnia, choć historycznie przynależy do regionu Murcji, to dzisiaj znajduje się w przeważającej części na terenie La Manchy. Wysokie temperatury we wszystkich tych regionach sprawiają, że najlepsze wina powstają tam kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża, gdzie klimat śródziemnomorski przechodzi w kontynentalny. Albo na sporych wysokościach – winnice położone na poziomie 600-900 m n.p.m. nie należą tam do rzadkości.

Bobal jesienią. © Sławomir Sochaj

3. Z czego robi się wina czerwone? – Niekwestionowanym królem największej apelacji – Utiel-Requena – jest bobal, który zajmuje tam ponad 80% areału winnic i daje wina o aromacie czerwonych owoców, z niezłą strukturą i kwasowością. W pozostałych apelacjach dzieli i rządzi monastrell (fr. mourvèdre). Nie brak tam także cabernet sauvignon, syrah i petit verdot, które obecne pokolenie winiarzy dostało w spadku po poprzednim, zachłyśniętym międzynarodowymi odmianami. Bardzo ważnym szczepem Lewantu jest także pochodząca z Francji krzyżówka alicante bouschet, nazywana tu garnacha tintorera. Niektórzy lokalni winiarze zżyli się z nią do tego stopnia, że lubią nazywać ją odmianą endemiczną. Spośród niszowych odmian warto wymienić też pochodzący z Bierzo mandón.

Stary krzew monastrella. © Sławomir Sochaj

4. Jak smakują te wina? – Typowe wino czerwone z Walencji, Alicante, Jumilli czy Yecli jest mocarne, taniczne, pełne aromatów beczkowych i rozgrzanych, ciemnych owoców. Jeśli dodamy do tego wysoki alkohol (najbardziej karykaturalne wina osiągają 16%), dostajemy styl, który jest na bakier ze współczesnymi trendami, ale z jakiegoś powodu cieszy się sporą popularnością na świecie. Nie znaczy to jednak, że wyczerpuje wachlarz możliwości regionu. Coraz więcej winiarzy zdaje sobie sprawę, że nadekstrakcja i amerykański dąb nie służą monastrellowi. Niektórzy wybierają krótką macerację, co daje świetne efekty w postaci ekspresji delikatnych, kwiatowych nut. Inni wracają do kadzi cementowych swoich dziadków albo nawet tradycyjnych amfor (tinajas). Obydwa rozwiązanie najlepiej eksponują walory flagowej odmiany Lewantu (nuty ciemnych owoców, kwiatów, pieprzu i lawendy, mineralność). Najwięcej świeżości mają w sobie wina z pojedynczych winnic położonych na sporych wysokościach.

Częsty widok w Utiel-Requena. © Sławomir Sochaj

5. Czy da się tam znaleźć dobre białe wino? – Da się, choć nie jest to proste zadanie. Pełne turystów wybrzeże Walencji i Murcji aż się prosi o rześkie białe wina. Niestety, te traktowane są przez tamtejszych winiarzy po macoszemu. Flagowym białym szczepem mogłaby stać się meresguera (kwiaty, zioła, migdały), ale producenci wolą stawiać na chardonnay, macabeo czy moscatela. Od zapomnienia udało się uratować verdil (ananas, jabłko), niszową odmianę z Clariano na południu apelacji Valencia, ale ten potrafi przekonać do siebie tylko nielicznych. Zdarza się, że niektórzy z lokalnych winiarzy endemicznych białych odmian szukają na… Lanzarote. To tam zachowały się stare klony malvasii, mające przed wiekami wywędrować z Walencji na Kanary. Zaskakująco sporo win powstaje tu też z verdejo i sauvignon blanc, albo z obydwu odmian na raz, przy czym są to z reguły co najwyżej pijalne prościaki o rozbuchanym owocu.

Wina z merseguery. © Sławomir Sochaj

6. Lokalne specjalności – Walencjańskie wybrzeże od wieków słynie z win słodkich, o czym świadczy choćby dobrze zadomowione niegdyś w polszczyźnie słowo “alikant”. Do dzisiaj specjalnością Alicante jest fondillón, słodkie wino z późno zbieranych gron monastrella, starzone co najmniej 10 lat w wielkich beczkach. Powstaje zazwyczaj w systemie solera (choć nie jest to regułą). Bywa porównywane do sherry, ale w przeciwieństwie do andaluzyjskiej kuzynki nie jest wzmacniane. Warto też pamiętać, że fondillón nie jest z reguły tak stary, jak mogłaby to sugerować etykieta. Podany rocznik odnosi się tylko do najstarszej część wina (solery). Specjalnością apelacji Valencia są powstające z moscatela wina słodkie, w tym wzmacniane i długowieczne vino de licor moscatel.

Trzyma się świetnie! © Sławomir Sochaj

7. Co jeść do win z Lewantu? – Powiedzmy sobie szczerze: region nie ma szczęścia do łączenia wina i jedzenia według klucza geograficznego. Z jednej strony słynie z owoców morza, ryb i ryżu, z drugiej – z potężnych, tanicznych i wysokoalkoholowych win z monastrella. Karykaturalnie wypada szczególnie łączenie takich mocarzy z paellą. Odpowiedzią na morską dietę Lewantu może być powstająca tu cava, której zdarza się dawać Hiszpanom nadzieję, że poradzą sobie w przyszłości bez katalońskich bąbli. Sęk w tym, że z tymi ostatnimi może od biedy konkurować tylko w sensie jakościowym, nie ilościowym.

© Sławomir Sochaj

8. Polecani producenci – Warto zwrócić uwagę na następujące bodegi: Compañía de Vinos Telmo Rodriguez, El Sequé, Bodegas Enrique Mendoza (Alicante); Vegalfaro, Dominio de la Vega i Mustiguillo (Utiel-Requena); Celler de RoureEnguera i Rafael Cambra (Valencia); Juan Gil i Viña Elena (Jumilla); Bodegas Castaño, Bodegas La PurísimaBarahonda (Yecla); Bodegas Lavia (Bullas).

Październikowe zbiory monastrella. © Sławomir Sochaj

9. Gdzie można te wina dostać w Polsce? – Praktycznie wszędzie. Wina z Jumilli i Utiel-Requena regularnie goszczą na półkach supermarketów. Ciekawszych producentów znaleźć można m.in. w El Catador, u Mielżyńskiego, Kondrata, w Vininovie, Starwines, Winestory, Darwina.pl, deSabor i Enotece Polskiej. O tym, na jakie wina warto zwrócić szczególną uwagę, dowiecie się w kolejnych numerach Fermentu.

Tinajas. © Sławomir Sochaj

10. Czym kierować się przy zakupie? – Przede wszystkim nazwą producenta. W zależności od tego, kto stoi za danym winem, może ono smakować jak przesadnie skoncentrowana, przebeczkowana i wzmacniana dżemolada, albo subtelnie kwiatowa, złożona i mineralna perełka z piękną ekspresją owocu. Jeśli nie zależy nam na winie do starzenia, szukajmy takich, które mniej czasu spędziły w amerykańskim dębie. Warto też rozejrzeć się za butelkami z pojedynczych winnic. Warto wreszcie pamiętać, że z reguły więcej świeżości niż w Jumilli znajdziemy w sąsiedniej, nieco wyżej położonej i butikowej Yecli.

Podróżowałem do Walencji i Murcji na zaproszenie Ambasady Hiszpanii.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.