Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Groot Constantia na 3+

Komentarze

Kapsztad uchodzi za najpiękniej położone miasto świata. Groot Constantia to pierwsza historyczna winnica założona w okolicach Kapsztadu (1685 r.). I uchodzi za najpiękniejszą. A jej wina za najlepsze w RPA.

Groot Constantia entrance gate
Kawałek historii. © Groot Constantia.

Jeśli chodzi o piękne położenie, muszę wierzyć na słowo, natomiast ostatnie stwierdzenie się nie sprawdziło. Degustacja win Groot Constantia, nowego nabytku w katalogu South Wine (importera wielokrotnie przez nas opisywanego), była udana, ale nie wybitna.

Chardonnay 2011 było owszem całkiem smacznym Chardonnay w stylu burgundzkim, ambitnie potraktowanym beczką i praktycznie tylko beczką smakującym, intensywnym, pełnym, obiecującym całkiem niezłą ewolucję w ciągu 5–6 lat, ale też nie miało aż takiej osobowości, bym uznał wydatek 99 zł za uzasadniony. Constantia Rood 2010 (Merlot, Cabernet Franc i parę innych szczepów) to przyjemne wino wagi średniej, soczyste, wręcz lekko dżemowate, ale niezbyt skoncentrowane; wyczuwa się zielone nuty Cabernet Franc (zielona papryka i suszone zioła), końcówka miękka, wino mało zadziorne, trochę zbyt alkoholowe. Całkiem fajne, ale jak na podstawowe wino posiadłości, cena 59,50 zł znów wydała się wygórowana.

Groot Constantia (3)
Rzeczywiście pięknie. © Groot Constantia.

Dwa kolejne wina to jednoszczepówki. Shiraz 2010 atakuje typowy nutami swej odmiany – mielonego pieprzu, łodyg, ale jest też bardzo beczkowe i słodko-śliwkowe; pierwszy łyk robi wrażenie, drugi już trochę zmęczył. Może piliśmy te wina za szybko? Ale wróciłem do niego po półgodzinie i nie dopiłem (99 zł). W sumie lepszy był Merlot 2010, który miał lepszą równowagę, choć zapach dębowych wiórów jak z pracującego pełną parą tartaku nie jest tym, co najbardziej kocham w winie. Duża ciało, miękki, dojrzały owoc, mało nerwu, ale to atrakcyjne wino, choć ta cena… (99 zł).

Wreszcie wino flagowe Wielkiej Konstancji: Gouverneurs Reserve 2009. Podobna kompozycja szczepów co Constantia Rood, ale o wiele więcej koncentracji, no i oczywiście masa beczki. Zza niej wyłaniają się jakieś nieśmiałe nuty czereśniowe, trochę eukaliptusa. Nadzieja dla tego wina pojawia się w końcówce, gdzie z beczką wygrywają naprawdę dobrej jakości garbniki. Czyli za 10 lat coś z tego oseska wyrośnie. Wino dobrej klasy, zrobione z kulturą, choć może nie geniuszem. Cena jednak pozwalałby oczekiwać czegoś ciekawszego (178 zł).

Groot Constantia (2)
Dobrze, niewybitnie. © Groot Constantia

Może nie był to dobry dzień na degustację, może nie poznałem się na tych winach, ale chcąc wydać parę groszy w South Wine, wolałbym butelki od Hermanuspietersfontein czy Stellenrust.

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Janusz

    Pierwsze słyszę aby to był producent najlepszych win w RPA, ale co ja się na tym znam?  Sam nie śmiałbym wskazać jednego, ale raczej ok. 10 i to nie tylko w Stellenbosch.

    • Wojciech Bońkowski

      Janusz

      Relata refero.

  • Krzysiek

    Wiele razy się nad tym zastanawiałem, a tutaj się również to skojarzenia pojawia, więc chciałbym zapytać o to, o co właściwie osobie opisującej aromat wina chodzi, gdy mówi o zapachu ziół(tutaj: suszone zioła)? Przecież ziół na świecie są pewnie tysiące i prezentują bogatą gamę niezwykle różnorodnych zapachów, więc jak można mówić o jakimś wspólnym mianowniku dla tej grupy roślin? Ja przynajmniej takiego nie znajduję.

    • Wojciech Bońkowski

      Krzysiek

      Na takiej samej zasadzie, jak w winie mówi się o „owocu”. Oczywiście mógłbym to dalej rozkładać na czynniki pierwsze, czy ten zapach bardziej przypomina suszone oregano, czy może majeranek, tylko że wtedy są problemy z komunikacją, bo każdemu z innym ziołem się kojarzy. Albo piszący jest oskarżany o wymyślanie piramidalnych nut zapachowych.
      Wydaje mi się zresztą że ogólnie nazwane „suszone zioła” (nazwijmy to że a la prowansalskie) mają jakiś tam wspólny mianownik, który odnajduję właśnie często w winach np. z Cabernet Franc.