Co dalej, Lidlu?
Miesiąc temu w internecie nie mówiło się o niczym innym, jak o nowej ofercie win francuskich w Lidlu. Wybuchowa mieszanka Pascala i Okrasy, drogich crus bourgeois i classés, sensacyjnego Chablis za 29 zł – to wszystko sprawiło, że Lidlowi naprawdę udał się efekt medialny, jakkolwiek by trzeźwo nie patrzeć na tamtą dobrą, ale nie wybitną ofertę.
Z pewnym jednak zdziwieniem powitałem fakt, że już 22.10 Lidl wprowadził nową ofertę – tym razem win z Włoch i Hiszpanii. Dlaczego tak szybko? Jeszcze tamta Francja dobrze nie wybrzmiała, a tutaj już coś nowego. Czy dlatego, że niektórych win francuskich permanentnie na półkach brakowało i trzeba tę pustkę czymś przykryć?
Kontrast z machiną medialną sprzed trzech tygodni jest jednak ogromny. Wtedy była prezentacja prasowa, profesjonalnie przygotowane materiały, dobre zdjęcia i opisy na DVD. Teraz nie można się nawet dobrze dowiedzieć, co trafiło na półki (!). Co prawda Lidl przysłał do degustacji trzy butelki, ale wizyta w sklepie nie pozostawiła wątpliwości, że to nie jest żadna oferta, tylko atrapa oferty. Nowe wina z Włoch i Hiszpanii (tych ostatnich jest 3) wymieszane są ze stałą ofertą Lidla, czyli butelkowaną w Niemczech taniochą. Trudno je znaleźć, natomiast wina francuskie z „poprzedniej” oferty nadal dumnie się prężą w graficznie oddzielonym miejscu na półkach w przystojnych plastikowych à la drewno skrzynkach.
I szczerze mówiąc lepiej się tej Francji trzymać, bo nowe etykiety są nędzne. Pod egidą Pascala i Okrasy Lidl sprzedawał nie jakieś wielkie okazje, ale jednak butelki od uznanych producentów takich jak Château Andron-Blanquet czy Rollan de By albo przyzwoitą alzacką komercję od Bestheim. Natomiast nowe Włochy to jest jakaś czarna rozpacz – zresztą czego się spodziewać po producentach kryjących się za kryptonimami EGT53040, VR/4945/IT per C.d.N albo V.S.? Spróbowałem sześciu win i na razie mam Lidla dość na jakiś czas.
Gavi 2011 – z niejasnych względów Gavi uchodzi za dobre wino włoskie zawsze wtedy, gdy chce się niezorientowanemu konsumentowi wcisnąć jakiś kit. Może dlatego, że powstaje tu wiele win kompletnie pozbawionych smaku. Tak jak to. W tej wodzie zmieszanej z dwoma kroplami jabłka byłaby nawet fajna lekkość, gdyby nie cena 19,99 zł – dwa razy za wysoka.
Chianti Corte alle Mura 2011 – to wino już kiedyś piłem w ramach wideo „Przed półką w markecie”. Nie zmieniło się – nadal jest masakrycznie rozwodnione, natomiast smakuje w przybliżeniu tym samym, co prawdziwie Chianti i zważywszy cenę 13,99 zł można je uznać za pijalne bez obrazy.
Vino Nobile di Montepulciano 2009 – wygląda fatalnie i tak smakuje. Sprzedawanie tego jako Vino Nobile, jednego z najsłynniejszych i najbardziej strukturalnych win w Toskanii, jest skandalem – to wino nie jest warte nawet apelacji Rosso di Montalcino (chociaż to akurat wina Włochów, którzy dają znak DOCG byle sikaczom). Przynajmniej nie ma tu cukru i wanilii, ale to słabe pocieszenie. 22,22 zł – nie warto.
Amarone della Valpolicella Classico 2008 – kolejny no-name pojawiający się tylko po to, by Lidl mógł chwalić się sprzedawaniem za bezcen bardzo znanej nazwy. Smakuje jak Amarone rozrobione pół na pół z wodą, przez co cena 55,55 zł zyskuje całkiem nowy kontekst. Pije się nieźle, ale naprawdę lepiej wyjdziecie na kupieniu normalnej, dobrej Valpolicelli za 30 parę złotych takiej jak ta.
Rioja Saxa Loquuntur Uno 2010 – w ofercie Lidla zadeklarowane są 3 wina z Hiszpanii, w tym jeden Priorat, którego nie udało mi się dostać w sklepie. Tę Rioję już Wam względnie polecałem. Za 22 zł jest przyzwoita, choć słoma wychodzi jej z butów. Ma u mnie punkt za brak ewidentnych nut dębowych.
Tarragona Reserva Baturrica 2008 – po koszmarnych etykietach win włoskich tutejszy dizajn jest jak haust świeżego powietrza, chociaż niepokój powinien wzbudzić fakt, że głównym motywem graficznym jest beczka. Powiem szczerze, że moim zdaniem to wino w beczce nie było – dodano do niego po prostu dębowego olejku. Bo tak słodkiej esencji waniliowej w smaku nie pamiętam z żadnego wina. Dla mnie nieprawdopodobnie paskudne, chociaż niektórym się ten słodki korzenny aromat pewnie spodoba. 11,99 zł, ale nigdy więcej tego wina nie kupię.
Niedawno przy winie Vespral z Hiszpanii (lepszym niż cokolwiek z powyższej „oferty”) postulowałem, żeby Lidl wrócił do robienia tego, co potrafi dobrze robić, czyli tanich win hiszpańskich i włoskich po 15–20 zł bez silenia się na grands crus. Po ostatniej wizycie u Lidla mam wrażenie, że byłem zbytnim optymistą.
Źródło win: 3 wina nadesłane do degustacji przez Lidla, 3 butelki – zakup własny autora.