Grand Prix 2013 – inne spojrzenie
Za nami kolejna edycja Grand Prix Magazynu Wino, jak dotychczas najpoważniejszego przeglądu tego, co dzieje się na polskim rynku winiarskim. Wypada więc skomentować kilka przynajmniej nagród, pominąwszy te, których komentować mi – jako przedstawicielowi importera i dystrybutora, w dodatku ubiegłorocznego zdobywcy nagrody Importera Roku – nie wypada.
Zresztą, prawdę mówiąc, jeśli chodzi o medale za wina, nie ma się co czepiać. Po pierwsze mam zaufanie do kompetencji uczestników paneli degustacyjnych MW, po drugie nagrodzone wina są po prostu bardzo dobre, niekiedy wybitne. Zawsze można wybrać inne, przecież każdy wybór jest subiektywny. Nie zapominajmy jednak, że redakcja MW wybiera spośród win nadsyłanych na panele degustacyjne, więc w pewnym sensie to także importerzy decydują o rozdziale medali.
Subiektywność ocen ma też pewien walor. Osobiście mam znacznie większe zaufanie do ocen win dokonywanych przez niewielkie gremium, niż przez ogromne jury, bowiem liczne jury doceniają na ogół wina maksymalnie poprawne, które nikomu specjalnie się nie naraziły, podczas gdy niewielkie gremia, odzwierciedlając wyraźniej poglądy małej grupy ekspertów, częściej pozwalają dojść do głosu oryginalności. Tak więc przekładam przewodnik Bettane & Desseauve nad Hachette czy Veronellego nad Gambero Rosso. Podobnie w przypadku ocen redaktorów MW – należy je po prostu uznać. Poważne wątpliwości mam tylko przy nagrodzie dla Bressana, ale tak naprawdę nie dotyczą one wina tylko producenta. Miałem zamiar napisać o tym szerzej, ale wcześniej zrobił to Wojtek Bońkowski, zaś dyskusja pod jego artykułem wyczerpała chyba wszystko co można w tej sprawie powiedzieć za i przeciw.
Kilka medali jest dla mnie absolutnie bezdyskusyjnych. Przede wszystkim Wojciech Bosak jako Promotor Kultury Wina w Polsce. Kiedy w roku ubiegłym, kompletnie zaskoczony odbierałem tę nagrodę, byłem przekonany, że to nieporozumienie i za chwilę prowadzący powie: „Przepraszam Państwa, zaszła pomyłka, chodziło nam oczywiście o Wojciecha Bosaka”. Ale co się odwlecze… Ta nagroda należała się Wojtkowi od lat. Nie znam drugiej osoby tak zaangażowanej w rozwój polskiego winiarstwa, tak kompetentnej i jednocześnie tak skromnej. Jeden z założycieli Polskiego Instytutu Winorośli i Wina, autor wielu publikacji dotyczących uprawy winorośli i produkcji wina w polskich warunkach. Zasłużone gratulacje dla Wojtka i jednocześnie wielkie brawa dla MW za tę nagrodę.
Bardzo cieszę się również z nagrody dla bloga. Blisko Tokaju Gabriela Kurczewskiego to ścisła czołówka pisania o winie w Polsce. Wiedza, kultura słowa i pasja. Życzę wielu tak zwanym profesjonalistom by zbliżyli się do tego poziomu. Cieszę się także dlatego, że MW zdecydował się w ogóle na wprowadzenie tej konkurencji, bo sytuację, którą mieliśmy do tej pory, a mianowicie fakt, iż nagrody dla blogerów przyznaje importer (Czas Wina) uważam za, delikatnie mówiąc, niezręczną.
Kilka innych nowych inicjatyw dziś wydaje mi się dyskusyjnych – jak choćby nagroda dla stowarzyszenia Graševina Croatica, ale oczywiście mogę się mylić. Zdecydowanie nie wydaje mi się natomiast sensowne wydzielanie kategorii win „specjalnych”. Brzmi to trochę jak „wina specjalnej troski”. Powtórzę to co parę razy pisałem i za co zbierałem cięgi jako wróg win naturalnych, „eko”, „pomarańczowych” i innych. Wino musi być dobre. Jeśli dobre będzie wino „pomarańczowe” czy „naturalne” czy jak je zwał – to dać mu medal w normalnej konkurencji! Proszę nie rozpościerać parasola ochronnego, który prędzej czy później oznaczać będzie po prostu taryfę ulgową. Nawet bardzo dziwne ale dobre wino zawsze się obroni. Marnego, tylko dlatego, że jest „specjalne” bronić nie warto.