Make wine, not war
Jeśli powiedziało się A, trzeba także powiedzieć B. Niedawno pisałem o prestiżowej stracie Domu Wina, teraz nie sposób nie wspomnieć o równie prestiżowym zysku. Mowa tu o Golan Heights Winery, w Polsce znanej przede wszystkim ze swojego brandu Yarden.
Golan Heights Winery powstała w 1973 roku (choć pierwsze nasadzenia pochodzą z roku 1976), aktualnie zajmuje 730 ha, a lista zdobytych nagród jest długa na trzy gęsto zapisane strony (co łatwo sprawdzić tutaj), a jedną z ostatnich jest wyróżnienie dla „Najlepszej Winiarni Nowego Świata roku 2012”, przyznanej przez magazyn Wine Enthusiast. W Polsce wina te obecne są od wielu lat, ostatnio znajdowały się w ofercie La Passion du Vin, teraz przechodzą (na wyłączność) do dystrybucji krakowskiego importera i od razu zostają poddane korekcie cen, np. Yarden Cabernet Sauvigon staniał o 75 zł (!) w porównaniu z poprzednimi cenami.
Izraelski producent posiada w swojej ofercie kilka linii win, w Polsce w tym momencie dostępne będą trzy: podstawowa – Mount Hermon, Gamla (szerokie spektrum win, zwykle jednoszczepowych) oraz wspominana już najwyższa – Yarden. Podczas Ogrodów Wina, plenerowej degustcji Domu Wina, miałem okazję spróbować przedstawicieli wszystkich powyższych linii. Zwróciłem uwagę na „najprostszego” reprezentanta wśród wina białych – Mount Hermon White 2012 (chardonnay/sauvignon blanc, 56,50 zł), którego cytrusowość i wysoka kwasowość przyjemnie odświeżała podczas upalnego dnia. Jednak cena tego wina, mimo wszystko, jest za wysoka, tym bardziej, że dopłacając 4 zł możemy zaopatrzyć się w wino pochodzące już z wyższej linii – Gamla Chardonnay 2011 (60,98 zł), gdzie cytryna i gruszka miesza się z nutami waniliowymi w dobrych proporcjach.
Gamla Brut (89,50 zł), kupaż chardonnay i pinot noir powstający tradycyjną metodą szampańską to dużo fajnego, egzotycznego owocu i sporo nut kwiatowych. Z pewnością największe wrażenie robi jednak Yarden Katzrin Chardonnay 2011 (129,90 zł), produkowany wyłącznie w najlepszych rocznikach i w limitowanej ilości. Brak filtrowania, dojrzewanie na osadzie, niezwykle dojrzałe aromaty – gruszka, mango z dodatkiem nut wanilii, masła i przypraw – wszystko to robi wrażenie, a cena wydaje się być do niego adekwatna.
Wśród win czerwonych niestety najbardziej podobały mi się te najdroższe. Syrah 2009 (125,89 zł), 6–8 letnie krzewy i 18 m-cy w beczce sprawiają, że sporo tu jeszcze nieokresanej wanilii, czarne porzeczki, jeżyny; charakterystyczne nuty pieprzowe na razie są na drugim planie, ale nie ma wątpliwości że wraz z kolejnymi latami te proporcje będą zmieniać się na właściwe. Cabernet Sauvignon 2009 (125,50 zł) to prawdziwa klasa, także 18 m-cy beczki ale tu już wszystko bardziej na swoim miejscu, wiśnie, jeżyny i śliwki dominują, a całość ma świetną równowagę i długą przyszłość przed sobą. GHW produkuje także wina z odmian, które znamy z innych krajów, choćby sangiovese czy touriga nacional, ale nie robią one wielkiego wrażenia.
Całą prezentację zakłócił tylko jeden, ale za to powtarzający się zgrzyt. Prowadzący degustację Artur Boruta nieustannie powracał do dramatycznych wątków wojennych, serwując zgromadzonym informacje na temat ostrzałów, rakiet, napiętej sytuacji z Syrią, wielkości armii izraelskiej i sytuacji okupowanych Wzgórz Golan, czym doprowadził do irytacji nie tylko przedstawiciela winnicy ale i wielu – o czym przekonałem się później w kuluarach – słuchaczy. Czemu to miało służyć – nie mam pojęcia, ale powtórzę słowa, które wypowiedział brand manager GHW – Panie Arturze, wino nie służy wojnie.
Degustowałem na zaproszenie importera. Wina dostępne są w sieci sklepów firmowych oraz w sklepie internetowym.