Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Głodna Kamińska w Paryżu

Komentarze

Gdy dopadnie Cię głód w takim miejscu jak Paryż, to nie jest źle. Knajpek i ekskluzywnych restauracji tu pod dostatkiem. Ale zdarzyło już mi się wejść do pierwszego z brzegu przybytku i wściekać się później w duszy, że jestem w Paryżu, a jem i piję byle co. Oto mała lista, z której możecie skorzystać, by w stolicy Heksagonu rozkochać podniebienie.

Krewetki, quinoa, świeże warzywa. W L’Antre Amis smak idzie w parze z wyglądem.

L’Antre Amis: Miejsce z klasą. Świetne wnętrze. Bajeczna krajalnica do szynki. Niesamowita stara włoska machina do robienia kawy (błagam, nie bierzcie nic innego, jak espresso). Nie ma karty dań. Codziennie jest menu za 32€ (w tym przystawka, danie główne i deser). Można wybrać opcję z winami do każdego dania lub zamówić butelkę z bogatej, fantastycznie skomponowanej karty (oczywiście same wina francuskie). Polecam Moulin de Gassac (etykieta twierdzi, że jest to „vin comme autrefois”  czyli wino „jak za dawnych czasów” i faktycznie, nos i smak niezwykłe, oldskulowe. Wino jest utlenione, specyficznie zielono-ziołowo-apteczne, boskie! ( wersja czerowna, której nie znam dostępna w Polsce w Winkolekcji). Zakochałam się też w winach od Jean-François Ganevata z Jury – dopisuję do listy winnic do odwiedzenia w 2013.

Like it!

Dania są niezwykłe. Wyglądają, jak dzieła sztuki. Krem z borowików z wątróbką to było marzenie podniebienia, krewetki na quinoa oprócz megasmaku obłędnie wyglądały. Zaserwowano mi też polędwiczki z czarnej świni iberyjskiej w sosie z imbirem i limonką i jadłam tam najlepszego dorsza na świecie. A te desery… Musicie spróbować! Na dodatek: przemiła obsługa. Malutka uśmiechnięta Francuzeczka, to właścicielka (kucharzem jest jej mąż Michel Craca), a wysoki, na początku robiący wrażenie ponurego kelner okazuje się przemiłym Węgrem z rozbrajającym akcentem. Na pewno tam wrócę! (9 rue Bochut, metro Sèvres-Lecourbe)

Krem z borowików i wątróbka… Mmmmm…

Le Marjolin: Maluteńka knajpka: kilka stolików, mała antresolka z jeszcze mniejszą kuchnią. Aż trudno uwierzyć, że kucharz radzi sobie na tak malutkiej przestrzeni! Każdy z was może zresztą zobaczyć to na własne oczy, ponieważ aby pójść do toalety, należy przez tę kuchnię dla krasnali przejść i wyjść na wewnętrzne podwórko kamienicy. To jak szukanie peronu 9 i 3/4 w Harrym Potterze!

Benoît Aublé pokazuje menu.

Właścicielem miejsca i równocześnie szefem kuchni jest Benoît Aublé. Młody energiczny chłopak, który pracował wcześniej w tak luksusowych miejscach, jak Le Jules Verne (słynna restauracja na wieży Eiffla) czy u Hélène Darroze (skojarzenie ze słynnymi armaniakami słuszne, to ta rodzina). Notabene zajmował się tam winami. W swoim miejscu nie tylko dba o absolutnie wybitną kartę win, ale też gotuje i sam wybiera dostawców. Ma być prosto, ekologicznie , bardzo slow, ale też elegancko. Na talerzach dostaniecie dopracowane cudeńka, które bosko wyglądają i wspaniale smakują. Ceny przystawek – ok. 3€, danie główne od 10€. Karta win: długa i dopracowana. Spytajcie o likier z buraka cukrowego – przepyszny! Może da Wam spróbować, jeśli powołacie się na mnie ;-)  (46 rue Marjolin, metro Anatole France)

Łosoś marynowany w likierze z buraka…

Café Francoeur: Czasem człowiek ma ochotę powspinać się uliczkami Montmartre. Ja to rozumiem… Byle dalej od cepeliowej place du Tertre, a może to nawet być przyjemne. Coraz więcej prawdziwych artystycznych pomysłów na knajpki, sklepiki czy punkty usługowe… A jak zgłodniejecie, można wpaść do Café Francoeur. Fajne wnętrze ze starymi lustrami, ścianą świeżych bagietek dzielącą przestrzeń, z prostym menu. Jadłam niezłego burgera, spróbowałam kilku cydrów, bo cydrowy wieczór akurat miałam. Świetne miejsce do obserwowania paryskiej ulicy. (129 rue Caulaincourt, metro Lamarck-Caulaincourt)

Café Francoeur: na burgera, cydr, drinka…

Naleśnikarnia Beaubourg: Gdy dopadnie Was ochota na naleśnika i cydr. Miejsc takich w Paryżu wiele. Zaletą tego jest: bliskość wielu fajnych miejsc (i dla ducha i dla ciała…), szybka obsługa, dobre ceny, duży wybór cydrów. Naleśniki bardzo smaczne. Na deser koniecznie weźcie klasykę, czyli płonący crêpe z cukrem i likierem Grand Marnier. Każdy powinien to zjeść choć raz w życiu. Taka stara, prosta klasyka. (2 rue Brisemiche, metro Châtelet)

Les 110 de Taillevent: Tutaj nie dotarłam, ale następnym razem dotrę, a jeśli ktoś już był, niech koniecznie napisze w komentarzu. To miejsce z niesamowitą piwnicą z winami. Do wyboru macie 110 butelek. Wszystkie zawsze dostępne na kieliszki! Podobno raj. (195 rue du Faubourg Saint-Honoré, metro Miromesnil)

Podróżowałam, jadłam i piłam na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Grzegorz

    Ehhh…zazdrość. Zazdrość i tęsknota we mnie wzbiera po takich felietonach… 
    Łosoś wygląda jak wycinek gigantycznej truskawki :)  

    • Izabela Kamińska

      Grzegorz

       Życzę okazji do wyjazdu. I możliwości. To moje życzenie świąteczne:) Na pewno się spełni.

      • Grzegorz

        Izabela Kamińska

        Od mojej ostatniej wizyty w Paryżu minęło już blisko 10lat…Więc tylko chuchnę na to życzenie ,zamknę w garści i nie będę dziękować… :) 

  • Alicja Walawska- Bomba

    wszystko brzmi cudownie i przepysznie, największą ochotę wzbudzają we mnie oczywiście crepe + cydr, chyba będę musiała przygotować w domu jakąś nędzną podróbkę:(