Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Los Boldos Carmenere 2012

Komentarze
W swojej cenie dobre.

Château Los Boldos Alto Cachapoal Cuvée Tradition Carménère 2012

Biedronka co mniej więcej dwa tygodnie wprowadza na półki nowe wino. Pisaliśmy o tych „winach tygodnia” wielokrotnie (niektóre to prawdziwe hity). To dobra strategia, pozwala nieco osłodzić długie oczekiwanie na kolejną gazetkę.

Tym razem mamy aż dwa wina z serii Los Boldos Cuvée Tradition. To kontynuacja Cabernet Sauvignon, ćwiczonego przez Biedronkę już w sierpniu. (Informacja o tych winach na stronie internetowej Biedronki – dla zalogowanych użytkowników).

Carménère 2012 jest winem w swojej cenie 16,99 zł zdecydowanie dobrym. Spodoba się zwłaszcza okazjonalnym konsumentom wina – jest intensywne, pełne owocu (czereśnie, porzeczki), z odrobiną wanilii od deklarowanej na etykiecie beczki. Nie oszukujmy się – wino jest masowe, łatwe, nieskomplikowane, ale ma dużo owocu i to je ratuje, zwłaszcza w tej cenie. Jedynym problemem jest bardzo wysoki jak na tę półkę cenowo-smakową alkohol (14,5%).

Za mało soku, za dużo alkoholu.

Drugie wino z tej samej serii i w tej samej cenie, Sauvignon Blanc 2013, jest mniej ciekawe. Też ma sporo owocu (agrest i owoce egzotyczne), więc za 16,99 zł nie ma bólu, ale wydało mi się nieco sztuczne i plastikowe, bez prawdziwej soczystości. No i ten sam problem co wyżej – zdecydowanie wyczuwalny alkohol (13,5%). Można kupić, można nie kupić.

Źródło win: zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Andrzej Lepka

    Mi te owoce zupełnie nie pasowały. Były zbyt intensywne, rozgrzane przez alkohol zalepiały kubki smakowe i męczyły. Dopiero po mocniejszym niż wypada schłodzeniu, dało się to pić, zapijane co jakiś czas wodą. Może miałem taki dzień, a może to Los Boldos.

    • Grzegorz

      Andrzej Lepka

      To raczej ten typ a nie Twój słaby dzień. Miałem podobne odczucia. Męczące nieco gdy postało w kieliszku. Chłodne (ok.15-16st.C) jest do picia świetne. Aczkolwiek ,wg mnie nie jest lepsze od biedronkowego Isla Negra Carmenere.

      • Gracjan

        Grzegorz

        A jaką temperaturę serwowania podają na etykiecie? Może to ma być własnie 15-16 st. C..?

    • Wojciech Bońkowski

      Andrzej Lepka

      Los Boldos to w ogóle nie jest subtelny styl, akurat to wino wydało mi się soczyste i mało męczące. No i cena jest niewątpliwie atutem.

  • Deo

    @ „z odrobiną wanilii od deklarowanej na etykiecie beczki” – na etykiecie nie ma nic o beczkach; jest napisane „french oak aged” co każdy może tłumaczyć jak chce, ale szczególnie w kontekście tego wina raczej oznacza to coś innego.

    • Witol

      Deo

      Łał, a jak by to Deo przetłumaczył? Starzony francuski dąb? Znaczy jak nasz Bartek już się chylił ku upadkowi, ale podali mu kroplówkę z wina?

    • Wojciech Bońkowski

      Deo

      Doceniam sceptycyzm zdrowego rozumu Deo, ale jednak w cywilizowanym świecie umowa społeczna jest taka że „French oak” oznacza beczki dębowe.
      W kontekście tego wina nie ma przeszkód, by 10–20% jego masy powędrowało na kilka miesięcy do używanej beczki, takiej prawdziwej.

      • Andrzej Lepka

        Wojciech Bońkowski

        W kontekście tego wina to nie ma przeszkód, aby poleciało do słoików z agarem a potem na tosty. Trochę się dziwie, że Pan je poleca, ale może piliśmy złą butelkę.
        PS myślę że Deo czytał wywiad z Nowakiem i tak się zdenerwował…

        • Deo

          Andrzej Lepka

          W ogóle się nie zdenerwowałem :) Chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że takie dziwne teksty typu „french oak aged” itp oznaczają często stosowanie „zamienników” beczki – wióry, chipsy dębowe itp. Chodzi o to, żeby nabywca wiedział że w winie będą dębowe wrażenia ale też o to, żeby zasugerować, że to wino dojrzewało w dębowych beczkach. Tymczasem nie ma żadnych przeszkód, żeby na etykiecie użyć wprost słowa „barrel” lub „barrique”. Z jakichś jednak względów to słowo nie zostało użyte. Jeśli ktoś wierzył, ze to Los Boldos dojrzewało przez rok w nowych barriques z dębu Troncais lub Allier to nie chcę go pozbawiać złudzeń – forma „french oak aged” nie wyklucza takiej możliwości :)

          • Powinowaty

            Deo

            W nowych pewnie nie, ale używanych jak najbardziej…

            „…Cuvée Tradition is one of our
            Estate range wines focused on showing all the flavours and aromas of our fruit.
            Made of noble grape varietals from Cachapoal-Andes and aged for 4 to 6 months in French oak barrels. Tradition wines are all about fruit, softness and its
            careful vinification. With a unique personality, made of 100% pure varietals,
            these wines show the best of our terroir and the regions fruit characteristics…”…

            http://www.clboldos.cl/index.php/eng/wines/estate/tradition

          • Wojciech Bońkowski

            Powinowaty

            ;-)

  • Ewa

    Kompletnie nie rozumiem tej fascynacji winami z Biedronki i Lidla. Czy każda butelka z specjalistycznych sklepów winiarskich też jest tak dokładnie opisywana? A jeżeli chodzi o ową „dębową beczkę”. Jak większości wiadomo w Chile i Argentynie i innych krajach Nowego Świata nie ma systemu apelacyjnego, co oznacza, że producent może napisac na etykiecie wszystko (a owe wszystko wcale nie musi byc prawdą). Jak powiedział guru Pan TPB nie ma opcji, żeby wino za 20zł chociaż „na oczy widziało” nową dębową beczkę czy starą dębową beczkę. Najprawdopodobniej nie widziało nawet wiór z dębowej beczki. :)

    Szkoda tylko, że autorzy tych artykułów, którzy posiadają dużą wiedzę o winie nie potwierdzają tych słów. Portal ten zapewne jest czytany przez osoby nie ze środowiska winnego, a one się Waszymi słowami drodzy redaktorzy sugerują. Nie uczcie ludzi, że wino z Biedronki za 17zł leżakowało w dębie. Pijmy dobre wina, a te w sklepach specjalistycznych wcale nie zawsze muszą być drogie. Pijmy też wina z Biedronki – ale nie doszukujmy się w nich dębu czy bambusowych mat w przypadku Amarone.

    • Powinowaty

      Ewa

      „Kompletnie nie rozumiem tej fascynacji winami z Biedronki…”

      To tak jak z wędkowaniem, czy grzybobraniem. Chodzi o to, żeby wyhaczyć za mały pieniądz niezłe sztuki… Kobiety tego nie rozumieją. Ot wczoraj poszedłem do Owada i na półce z wyprzedażami natknąłem się na Dourosę, arcysmaczne winko z oferty portugalskiej. O Lidlu nie piszę, bo to nie sztuka pójść i kupić wino za 200 zł.

      „Czy każda butelka ze specjalistycznych sklepów winiarskich też jest tak dokładnie opisywana?”

      Niestety nie, bo jaka jest dostepność win ze sklepów specjalistycznych? Jest sklep w dużym mieście i sprzedaż internetowa. W przypadku Biedronek, które sa już nawet na wsiach tego problemu nie ma. Czytam recenzję na winicjatywie idę do sklepu i za 15 minut moge już pić recenzowane wino i sam skomentować. To też jest fajne samo w sobie.

      „Nie uczcie ludzi, że wino z Biedronki za 17zł leżakowało w dębie. Pijmy dobre wina, a te w sklepach specjalistycznych wcale nie zawsze muszą być drogie”

      W cywilizowanym świecie umowa społeczna jest taka, że zacytuję klasyka, że nalezy wierzyć komuś na słowo, przynajmniej do czasu, ąż nie zostało się wkręconym. Tu producent deklaruje leżakowanie 4-6 miesięcy w beczkach debowych. Dlaczego mu nie wierzyć na słowo tylko w czambuł oskarżać o kłamstwo? Los Boldosy to dobre wina, przecież sprzedaje je też Mielżyński….

    • Lukas

      Ewa

      A ja się bardzo cieszę, że Winicjatywa nie odżegnuje się od win dyskontowych. Sam nie jestem koneserem, cóż tu ukrywać – nie znam się na winach, co nie znaczy, że nie lubię wypić dobrego trunku. Jako, że w pobliżu mam Biedronkę, to właśnie tam zazwyczaj zaopatruje się w kolejne butelki tego szlachetnego napoju. Dawniej, za czasów studenckich, wino kojarzyło mi się głównie z najtańszą Sophią, później sięgałem po jakieś Carlo Rossi, czy inne El Sol, a obecnie dzięki m.in. temu portalowi kupuję i pijam na co dzień głównie takie wina jak Conde de Vimioso, Pedra Cancela, Monte y Rosa, czy Porto Martinez 10 YO. Wiem, że zaraz ktoś napisze, że to wcale nie są jakieś bardzo dobre wina, że to za suche, tamto czuć gumowym wężem, w innym za bardzo czuć alkohol, że powinienem udać się do Kondrata, czy Mielżyńskiego i tam kupić coś naprawdę dobrego, ale… nie mam póki co takich potrzeb. Może, kiedyś, w przyszłości tak zrobię, ale póki co, smakuje mi tyle win z Biedronki, że nie widzę sensu dywersyfikacji swoich źródeł zaopatrzenia. A ponieważ oferta ulega na tyle częstym zmianom, że nie mam fizycznej możliwości (i umiejętności) „odsiania ziarna od plew”, jestem wdzięczny portalom takim jak Winicjatywa za artykuły i opinie na temat produktów oferowanych w dyskontach.
      Myślę, że nie jestem tutaj sam, najlepiej wiedzą o tym administratorzy strony, mający dostęp do informacji, jakie tematy są najchętniej czytane, jakie są słowa wyszukiwane i jaki artykuł ma najwięcej unikalnych odwiedzin, stąd liczę na to, że temat win dyskontowych będzie kontynuowany.

    • Witol

      Ewa

      Ten problem nie dotyczy tylko win. W dyskontach są mocne alkohole, które używają nazw dość ściśle opisanych przez prawo europejskie (lub kraju pochodzenia): scotch whisky, irish whisky, bourbon, cognac, rum itp. Muszą spełniać pewne warunki – np. trzy lata spędzone w beczce. Czy trzy lata w beczce może kosztować 30 złotych (Diogenes by się ucieszył)? W sieci są różne recenzje tych trunków, ale spór jest wyraźny – jedni chwalą cenę, inni ganią jakość. Gdyby wina podlegały tym samym zasadom „ekonomicznej” produkcji (a nie podlegają, bo jednak wino powstaje w winnicy, a nie w fabryce – no, mniej więcej) – to strach byłoby wziąć taką butelkę do ręki. Tak że może z winami jest trochę lepiej niż z mocniejszymi alkoholami. Wniosek: kupujcie wino w dyskontach!

    • Radek

      Ewa

      Zakupiłem ostatnio u Mielżyńskiego Gruener Vetlinera i coś z Graves, no i GV był mocno taki sobie (sporo słabszy niż bardzo dobry niegdyś dostępny bodajże Moser w Makro), a Francuz był wręcz FA-TAL-NY. Niestety, sklepom specjalistycznym zdarzają się wybitne wpadki, więc nie ma ich specjalnie co hołubić.

    • Carmenere

      Ewa

      Tak sobie czytam po roku i jedno mnie uderza w Pani wypowiedzi: …leżało, nie leżało (jak w słynnym pytaniu o Rosjan nigdyś) – nie wiadomo. Natomiast nie jest to „wino za 17 zł,” a fakt, że B. za tyle je oferuje o niczym tu nie świadczy… poza tym, że „duży może więcej” (a już na pewno nie należy ceny traktować jako argumentu „contra”).

      Dla porównania: Los Boldos Momentos Carmenere (u Mielżyńskiego 34 zł, na wine-searcher: 28-30), Los Blodos Cuvee Trad. Carmenere wine-searcher: 30 i więcej zł./ Biedronka: 17 zł.

      http://www.wine-searcher.com/find/los+boldos+cuvee+tradition+carmenere+colchagua+valley+chile/2

  • Jerzy

    Skosztowałem wina i stwierdzam – całkiem dobre, jak na taką cenę. Beczki nie poczułem, głównie przez alkohol, z owoców się ucieszyłem. Dlatego, że lubię takie wyraziste wina i dobrze mi się komponuja do niektórych potraw. Jako produkt z półki dyskonta oceniam naprawdę dobrze.

    • Bolek

      Jerzy

      Kiedyś pilem jakieś Los Boldos u Miełza ale raczej z dolnej półki i bylo kiepskie, cienkie jak dupcia węza

      • Radek Rutkowski

        Bolek

        Mnie cabernet sauvignon nadzwyczaj smakował (jak na caberneta i jak na Chile – i to w ślepym teście, więc nie sugerowałem się etykietą) – jest to całkiem przyzwoite wino…