Brunello di Montalcino: Spacerem do Franco
Do Tenuty Greppo lubiłem chadzać piechotą. Z Montalcino to zaledwie 3 kilometry malowniczą krętą SP55, z której jest tak dobry widok na majaczącą na horyzoncie Monte Amiata. Najlepsze jest ostatnie 500 metrów w lewo od szosy – prosty szutrowy dukt, niemal tunel pomiędzy dwoma rzędami gęsto posadzonych starych cyprysów. Na końcu skromna kamienna willa, do której z tyłu przylega winiarnia. Miały te spacery charakter swoistego misterium, pozwalały na powolne, stopniowe zbliżanie się do legendy. W czasie marszu można było zebrać myśli i przygotować się do degustacji brunello w miejscu, gdzie się narodziło. W siedzibie rodziny Biondi-Santi.
W czasie naszej pierwszej anteprimy (degustacji nowego rocznika) brunello di montalcino, gdzieś w początkach XXI wieku, wybraliśmy się tam spacerkiem z redaktorem Bońkowskim. Przyjęła nas grzecznie pracownica odpowiedzialna za kontakty z prasą, oprowadziła po winiarni, pozwoliła spróbować dwóch czy trzech win. Rok później na stole degustacyjnym pojawiło się już więcej butelek, może nawet jakiś stary rocznik. Wreszcie za trzecim razem dostąpiliśmy zaszczytu uściśnięcia dłoni pana Franco Biondi-Santi.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!