Bodega Luigi Bosca
Wydawać by się mogło że w realiach współczesnego rynku, rosnącej konkurencji, pączkujących winnic i sporej przewadze podaży nad popytem (w niektórych krajach oczywiście), to raczej winiarze nieustająco zabiegają o zdobycie importerów. Czasami jest jednak zgoła inaczej. Rozwijający się w imponującym tempie krakowski importer The Fine Food Group prawie 2 lata negocjował z argentyńskim producentem Bodega Luigi Bosca, nim jego wina pojawiły się w ofercie. Ten moment nastąpił w lutym tego roku, a podkreślam to, gdyż TFFG (w przeciwieństwie do poprzedni importera – Winoreca Telwa Group) zdecydowało się importować pełne, naprawdę imponujące portfolio – 34 etykiety!
Słów kilka o głównym bohaterze. Bodega Luigi Bosca została założona w 1901 roku przez Don Leoncio Arizu i po dziś dzień znajduje się w rękach tej rodziny (aktualnie to trzecie i czwarte pokolenie) – nie ma już wielu podobnych przykładów w Argentynie. Producent aktywnie przyczynił się do powstania w 1989 roku pierwszej tamtejszej apelacji kontrolowanego pochodzenia – DCO: Controlled Denomination of Origin Luján de Cuyo. Nie jest to producent mały, ale nie należy też do największych gigantów w Argentynie – aktualnie posiada około 700 ha winnic.
Oczywiście nie sposób było zapoznać się z cała ofertą – w innym przypadku do dziś dzień nie wyszedłbym z miejsca gdzie zorganizowano degustację. A miejscem tym był niezawodny Klub Wino w Łodzi, gdzie wspominane wina będzie można zakupić. Do Łodzi TFFG przywiozło sześć etykiet, omawiając szczegółowo nie tylko same wina, ale i historię producenta, argentyńskiego winiarstwa, sposobów powstawania wina musującego itd. Niezawodny w tych opowieściach Janusz Szaniawski pobił kolejny rekord – pierwsze dwa wina zajęły nam godzinę… Oto te, które spodobały mi się najbardziej – nie ukrywam, że częściowo wziąłem pod uwagę aktualne temperatury powietrza:
Finca La Linda Extra Brut – Choć akurat tego musiaka mogę pić bez względu na temperaturę, byle był dobrze schłodzony. Blend chardonnay i sémillon (po połowie), wytworzony metodą Charmata. Intensywnie owocowy z charakterystycznym aromatem eukaliptusa przewijającym się i w nosie i w ustach. Plus dobra równowaga między wspomnianym owocem, cukrem (8,5 g) i kwasowością (47 zł).
Finca La Linda Torrontés 2013 – chcąc skomplementować wino powstające z tego szczepu, zwykle mówi się o „zachowanej charakterystyce szczepu”. Ja też tak powiem (czy raczej napiszę) i dodam, że chodzi o nuty kwiatowe (dominuje lawenda), owocowe (brzoskwinia, pomarańcze) i dobrą kwasowość. Najlepiej smakuje młode, a tu mamy akurat rocznik 2013 więc znakomicie nadaje się do wypicia w te wakacje (38 zł).
Riesling 2013 – ciekawe, czy przypadłby do gustu naszemu redaktorowi ds. rieslinga. Mi się podoba: wytrawne (1,7 g cukru), z lekkimi aromatami nafty w nosie, fajnym cytrusem, a przede wszystkim dobrą mineralnością i kwasowością co w rieslingach z Nowego Świata nie jest takie oczywiste (68 zł).
Single Vineyard Malbec 2011 – jeśli Argentyna, to nie może zabraknąć Malbeca. Przy okazji ostatniego Światowego Dnia Malbeca udało mi się znaleźć przedstawiciela tego szczepu, który nie straszy dżemem. Strachu nie ma także tutaj (mimo 14 m-cy leżakowania w beczce i dalszych 18 m-cy w butelce) – głównie dlatego że beczka wtopiona jest idealnie. A także aromaty ciemnych owoców, nuty lawendy, skóry i czekolady. Przy tym wszystkim – świetna kwasowość. Do wołowiny albo do kontemplowania gdy pogoda się zepsuje (85 zł).
(Importerem jest The Fine Food Group; wina można nabyć w sklepie firmowym Po Prostu Wino w Krakowie, poprzez kontakt drogą internetową, a także w sklepach współpracujących z importerem jak np. Klub Wino w Łodzi. Ceny podane za tym ostatnim.
Degustowałem na zaproszenie Klubu Wino.