Waldschütz Grüner Veltliner Aturo 2013
Waldschütz Kamptal DAC Reserve Grüner Veltliner Aturo 2013
Wpadli do mnie ostatnio znajomi, przynieśli wino – austriackiego Veltlinera. Takim prezentom zawsze mówię tak! Schłodziłem, otworzyłem, wypiliśmy, sprawiło mi sporą przyjemność. Lecz podszytą dziwnym wrażeniem, że coś jest nie tak. Charakterystyczna etykieta zdawała się dziwnie znajoma. Sprawdziłem – faktycznie, oceniliśmy to wino w ramach wielkiego panelu Grüner Veltlinerów w lutym 2015. Tyle że wtedy zupełnie nie zachwyciło: Tyje ciasto w dzieży, zabrakło mu kwasu do wyższej oceny. (Kamptal DAC Reserve, importer: Austrovin, 70,10 zł) ♥♥♡
Lakoniczny opis skrywał ogólne niezadowolenie wieloma Veltlinerami w gorącym roczniku 2013, szczególnie z takich regionów jak Kamptal czy Wachau – degustowane w wieku 1–1,5 roku smakowały ciężko, likierowo, opaśle, bez kwasowego życia i bez nadziei na poprawę. Przypomniały mi roczniki 2003 czy 2006, które miałem okazję dogłębnie poznać i które nigdy nie wyszły z tego bulimicznego dołka.
Teraz Aturo 2013 wypadł jednak zupełnie inaczej. Owszem, jest korpulentny, pełny, może nawet tłusty, ale pokazał wielowymiarowość, której w wieku półtora roku nie pokazywał. Gdzieś spod fałdek dojrzałych brzoskwiń wychynęła przyzwoita kwasowość, drożdżowy tłuszczyk się ulotnił, wino się wydłużyło i wyszlachetniało, krótko mówiąc dorosło. Teraz zasługiwało na co najmniej ♥♥♥♡. Niestety u importera Austrovin już go nie ma, ale dostaniecie rocznik 2014 za 77 zł – zaznaczam uczciwie, że go nie próbowałem, a był to najtrudniejszy rocznik w Austrii od wielu lat. Jedyne, co nie grozi Wam w Veltlinerze z 2014, to niski kwas.
Jaki morał z tego wszystkiego? Ocena wina to tylko fotografia, chwytamy jeden moment z jego życia (i to raz ostrzej, wierniej, a raz w bardziej rozmyty sposób, jak to na fotografii). Po pstryknięciu notki i oceny wino idzie dalej swoją drogą, na następnej fotografii może wyglądać całkiem inaczej.
Źródło wina: prezent od osoby prywatnej.