Stacja: Winny Garaż
Miłośnicy wina z okolic Warszawy znają dobrze małego importera z miejscowości Dobiesz – Brix 65. W jego portfolio znajdziemy fascynujące wina Beckera z Palatynatu czy potężną czerwień od Luddite z Południowej Afryki. A od niedawna w jego składzie win – Winnym Garażu – możemy również zjeść!
Każda moja wizyta w tym miejscu to jak mała wycieczka do spa. Popołudnie spędzone w cudownie zalesionym zakątku pod Warszawą, z kieliszkiem dobrego wina, a teraz również z pełnym talerzem zastępuje mi masaż w drogim hotelu.
Winny Garaż to małe menu i sezonowość, czyli to, czego wymagamy od szanującej się gastronomii. Obecnie w karcie króluje gęsina. Warto zacząć wieczór od gęsiego smalcu – Wojtek Henszel na pewno dobierze do niego odpowiedniego rieslinga. Dla lubiących przygodę polecę rosół na gęsinie (12 zł) doprawiony odważnie cynamonem, z pływającą w klarownym płynie suszoną śliwką – bardzo jesienny, a właściwie już świąteczny, ale przede wszystkim niezwykły, niecodzienny i smaczny.
W karcie są też świeże ryby, świetna jagnięcina (48 zł) i ciekawe pierogi z jeleniem doprawione kaszą (16 zł). Karty win nie ma, butelki stoją na półkach – wystarczy do nich podejść i coś wybrać.
Na miejscu dużo rodzin z dziećmi, atmosfera bardzo przyjazna i luźna. Jest to też miejsce przyjazne zwierzętom, czuć tu dobre wibracje. Na podwórku biegają psy, a Wojtek Henszel, jak Doktor Dollitle, co chwila przygarnia jakieś zagubione stworzenie w potrzebie: a to kolejnego psa, a to dzięcioła, a to gołębia Ryszarda. Prawdziwa arka Noego z dobrym jedzeniem na pokładzie! I nikt nie musi zamieniać wody w wino. Tylko metra do Dobiesza brak. Ze stacją: Winny Garaż.
Degustowałam na koszt własny.