Nem fázik! Bor, Mámor, Bénye 2015
Powyższy tytuł w języku węgierskim oznacza „nie jest zimno” i jest zdaniem pochodzącym z… książeczki dla dzieci, która w trakcie zeszłorocznego festiwalu Bor, Mámor, Bénye wraz z przyjaciółmi służyła nam do luźnej nauki języka naszych bratanków. Tytułem uzupełnienia dodam, że poszczególne strony książki tłumaczyli nam: Zsolt Berger – winiarz i jeden z organizatorów festiwalu oraz Péter Molnár, enolog w innej tokajskiej winnicy – Patrícius (o którym pisałem tutaj).
Choć na pogodę w Erdőbénye nigdy nie można było narzekać – położony w kotlinie region tokajski właściwie gwarantuje w sierpniu idealną pogodę – to tegoroczne upały zawitały także tutaj. To z kolei sprawiło, że ciężar imprez przesunął się na godziny późnowieczorne. W największym popołudniowym skwarze, z kieliszkiem dobrze schłodzonego wina pozostawało więc relaksować się w cieniu ogrodów poszczególnych winiarni, co – jak dowodziłem już w zeszłym roku – jest czynnością wybitnie przyjemną.
Wśród tych wszystkich okoliczności przyrody niepowtarzalnej, pewnym dysonansem był fakt, że rzadko sięgaliśmy po wino z rocznika 2014. W tym skomplikowanym roczniku niektórzy winiarze w ogóle nie wyprodukowali, innym starczyło winogron na butikowe ilości, wielu chcąc ratować sezon, postawiło tylko na jeden szczep. W każdym przypadku różnica pomiędzy 2014 a 2013 była bardzo wyraźna. Najlepszym dowodem na to, jak trudny był to rocznik, niech będzie fakt, że po raz pierwszy od wielu lat w trakcie otwierającej festiwal uroczystej degustacji nie pokazano ani jednego wina z zeszłego roku.
Wśród tych, którzy podjęli ryzyko, warto wyróżnić mieszankę furminta i hárslevelű z Abráhám Pince, a przede wszystkim fenomenalne wino musujące z nowej winnicy Préselő. To Hárslevelű 2014 z minimalną domieszką muskata eksplodowało świeżością, jabłkiem i cytrusami, delikatną skórką chlebową i doskonałą kwasowością. Szybko okazało się jednak, że producent – przesympatyczny Zsolt Nagy – ma rękę nie tylko do musiaków. Spokojny Furmint 2013 to świetnie zbalansowane, pełne dojrzałych owoców i bogatej struktury wino. Dobrą równowagą między słodyczą a kwasowością, przyjemną teksturą i kremowością dał się zapamiętać także słodki Furmint z tego samego rocznika. Wreszcie Zsolt – w ramach eksperymentu – w niewielkich ilościach produkuje także… wino różowe. Choć odmiany wybitnie nielokalne (kupaż Kékfrankosa i Cabernet Sauvignon), to efekt fajny – dobrze odświeżające wino z przyjemną, goryczkowym zakończeniem. W zeszłym roku odkryciem był Budaházy Fekete Kúria, w tym nagrodę za najlepszy debiut zgarnia właśnie Préselő!
Drugim furmintem wartym spróbowania jest Furmint 100 Éves 2013 z winiarni Vayi. Do tej pory powstające tu wina były raczej „oldskulowe”, wyraźnie utlenione. Teraz nastąpiła zmiana, wino zaleca się czystym, świeżym owocem i przyjemną słodyczą. Ważne, że wszystko się tu zgadza, a jeszcze ważniejsze, że importer win węgierskich Rafa Wino trzymał rękę na pulsie i pierwsza partia tych win jest już w Polsce. Cena (ok. 38 zł) jest wybitnie okazyjna, więc kupujcie póki jest.
Czego warto było jeszcze spróbować? Podobnie jak w zeszłym roku poziom trzyma Jakab Padi-hedy 2012, choć jet to wino mocno beczkowetrzeba. Równie dobrą interpretację tego szczepu (w roczniku 2013) pokazała winiarnia Gigerli, zaś ciekawe ziołowo-przyprawowe nuty (ach, ten kminek!) i mocną strukturę znalazłem w Christmann Hárs 2013 od wspominanej już Budaházy Fekete Kúria.
W tropikalnym upale słodkie tokaje nie były pierwszym wyborem, ale po raz kolejny ujął mnie (Wojtka Bońkowskiego także) nieco już antykwaryczny styl win powstających w winiarni Illés – a konkretnie dobrze ułożone, bardzo tradycyjne i wciąż pełne młodej werwy Aszú 3 puttonyos 2007.
Na koniec kącik kulinarny. Do Tokaju z opóźnieniem dotarł trend, który u nas powoli zaczyna chyba przemijać – burgery. Obecne były właściwie w każdej knajpie, przy każdej winnicy i w każdej wersji. I choć ciężko o peany na ich cześć, to muszę przyznać że burger z mangalicy robił wrażenie. Dla wegetarian – wersja z lokalnymi serami, palce lizać.
I wreszcie dobra informacja dla prawdziwych maniaków kulinarnych – po krótkiej przerwie znowu otwarto kultową restaurację Ős Kaján! Na razie właściciele przewidują jej funkcjonowanie w sezonie (i powroty do Francji po jego zakończeniu), ale zważywszy, że poprzednie pożegnanie miało być ostateczne – wszystko jest możliwe. Nawet w środku lutego.
Kolejna edycja festiwalu Bor, Mámor, Bénye odbędzie się w dniach 12–14 sierpnia 2016. Ja już zarezerwowałem nocleg.
Do Erdőbénye podróżowałem na koszt własny.