Od zera do Parkera
Kolejnym ciekawym przystankiem w czasie degustacyjnego maratonu, jakim jest bieżący tydzień, okazało się spotkanie z Magdaleną Bogucką-Joly z Domaine Virgile Joly. Ta posiadłość winiarska w Langwedocji swego czasu stała się sławna dzięki angielskiej powieści Virgile’s Vineyard, opisującej zmagania z życiem młodziutkiego francuskiego winiarza. Virgile Joly zaczynał bowiem od dzierżawienia 1 hektara winnicy. Dziś ma 15 ha, a jego wina osiągają bardzo przyzwoite ceny (25€ za flagowe białe i czerwone) i są rozchwytywane na całym świecie. Od zera do Parkera – to naprawdę wspaniała kariera.
W pełni zresztą zasłużona, bo wina są świetne. Głębokie, wielowymiarowe, wyważone. Mają – nawet czerwone – prawdziwą mineralność, co w Langwedocji jest raczej nieuchwytnym ideałem niż regułą. I mają prawdziwą świeżość, co zdarza się coraz częściej, ale nie wszystkim winom. Apelacja, w której Virgile i Magdalena mają winnice – Languedoc Saint-Saturnin – leży nieopodal bardziej znanych Pic Saint-Loup czy Grès de Montpellier, gdzie jednak powstają zwykle wina potężniejsze, miększe.
Inną dobrą wiadomością jest znakomita klasa nawet najtańszych etykiet – Joly Blanc 2011 oraz Joly Rouge 2009 zachwyciły mnie swą pełną ekspresją i świetną pijalnością. Mają wszystko, czego potrzeba do szczęścia i za 7,50€ na półce we Francji stanowią świetne propozycje. Droższa etykieta Saturne Blanc 2009 (niemal czyste Grenache Blanc) to już wino trochę ewoluowane, miodowe, ziołowe, dla miłośników białych win „na bogato”. Saturne Rouge 2009 jest niezwykle świeże i mineralne, choć to przecież dojrzałe, gęste wino śródziemnomorskie. Najwyższa półka zwie się po prostu Virgile Rouge. Rocznik 2006 jest jeszcze młodziutki, z bukietem porzeczkowego liścia, który przypomina bardziej Caberneta (w rzeczywistości to Syrah – Grenache – Carignan). No i sporo garbników. Rocznik 2002 pięknie się zestarzał i pokazuje, że nawet w trudnych rocznikach wina Jolych to ekstraklasa. Na końcu spróbowaliśmy Virgile Blanc 2005. Ten czysty Grenache Blanc świadomie został ciut utleniony, ale zachował też mnóstwo mineralności i kwasowości. Fascynująca, niecodzienna butelka.
Virgile Joly szuka importera w Polsce. Mam nadzieję, że go prędko znajdzie, bo jakość win mówi sama za siebie. Mamy już na naszych półkach wina langwedockich klasyków takich jak Mas de Daumas Gassac, Mas Jullien, Léon Barral, a także takie osobowości jak Clos du Gravillas czy Ollier Taillefer. Joly’ego zdecydowanie umieściłbym w tym gronie. Kto się na niego zdecyduje?
Degustowałem na zaproszenie producenta.