Jean Goulley Chablis 2013
Jean Goulley & Fils Chablis 2013
DELiWINA podkręca głośność. Ten poznański importer już wcześniej miał w zasadzie najlepszy katalog win francuskich na polskim rynku, a teraz dołożył kilkanaście kolejnych win bardzo dużej klasy. Jednym z nich jest to Chablis. To już trzecie podejście do tej apelacji w jego katalogu – wcześniej był Jean-Marc Brocard (który był za drogi) i Louis Michel (nie wzbudził emocji). Nie znałem dotąd imć Goulleya, ale jego podstawowe Chablis z niezbyt łatwego rocznika 2013 wypadło doskonale. Przede wszystkim ma sporo owocu jak na Chablis – nuty jabłek, gruszek i wręcz moreli, pojawiają się też niuanse kwiatowe. W smaku rządzi już niepodzielnie mineralność i maślaność. Krótko mówiąc, wino bardziej atrakcyjne, a nie mniej głębokie od innych Chablis. Cena również mainstreamowa – 79 zł – czyli per saldo dobry zakup.
François Villard Condrieu Les Terrasses du Palat 2012 – o Villardzie pisałem ostatnio pochwalnie przy okazji jego czerwonego Crozes-Hermitage, a wcześniej Saint-Joseph i Côte-Rôtie. Oczekiwania wobec Condrieu (to jego specjalność) były bardzo duże, zwłaszcza po znakomitym tańszym Viognierze. Wino jest dużej klasy, ale też zaskakujące – przecież Viognier z Doliny Rodanu to często aromatyczne bomby, gęste jak olej, z wysokim alkoholem, które dozuje się kroplami, trochę jak wspaniałe perfumy. Tutaj alkoholu jest tylko 13,1%, wino jest smukłe, eleganckie, soczyste, zamiast rozbuchanej egzotyki proponuje lekko zielonkawą pêche de vigne (dzika brzoskwinia o charakterystycznym smaku). Nuty beczkowe są też obecne, choć na pewno nie można zarzucić im wulgarności. Wino–opowieść, indywidualne i zaskakujące jak esej Bieńczyka (196 zł, niestety).
Château Boutisse Saint-Émilion Grand Cru 2009 – tutaj cudów nie oczekiwałem, bo jestem zniechęcony do rocznika 2009 w Bordeaux, a na Prawym Brzegu, właśnie w Saint-Émilion, wypadł najgorzej (w niektórych winach 16% alk.). A Boutisse to zamek ceniony, ale jednak niezaliczany do najlepszych. Tymczasem wino można uznać w zasadzie za pełen sukces – aczkolwiek jak na Saint-Émilion jest dość potężne, nuty śliwek, powideł i jagodowej galaretki podbite są mocnym garbnikiem i jeszcze wyczuwalną, mięsistą beczką. Jest to Prawy Brzeg, który tęskni za Lewym. Wino będzie długo dojrzewało i na pewno się polepszy. 123 zł to prawidłowa cena.
Na koniec deser (w sensie intelektualnym). Posiadłość Schloss Johannisberg z Rheingau znana jest wszystkim, którzy przeczytali choć jedną książkę o winie. Produkowała słynne Rieslingi już kilkaset lat temu, w wieku XIX powstawało tu jedno z najdroższych win na świecie. Lata 90. XX wieku to wyraźny spadek formy, ponoć od paru lat producent notuje z kolei zdecydowaną zwyżkę. Ta butelka Riesling Spätlese Grünlack 2012 to potwierdziła – to najlepszy Schloss Johannisberg, jaki piłem od bardzo dawna. Jest to półsłodkie Spätlese, odpowiednik win Grosses Gewächs, szlachetne, z dużą głębią i intensywnością smaku (morele, brzoskwinie, ananas), lekko pieprzno-siarkowe z nutą mineralną. Cukier obecny od początku do końca, ale nienachalny, niesyropowy, równowaga jest bardzo dobra; piłbym to do dobrze przyprawionych dań głównych, a nie do deserów. Niestety, wraz ze zwyżką formy przyszła zwyżka cen – to wino kosztuje w DELiWINA aż 185 zł! Czyli oprócz smakowego mamy również manifest ekonomiczny.
Wszystkie wymienione wina kupicie w sklepie DELiWINA w Poznaniu, winiarni Wejman w Warszawie oraz zaprzyjaźnionych sklepach i restauracjach w całej Polsce.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.