Chleb i wino
Trudno sobie wyobrazić bardziej oczywiste połączenie kulinarne. Zadziwiające, że tak mało o nim wiemy.
Papierowe i internetowe poradniki „pairingowe” polecają niezliczoną liczbę win do kanapek z serem, grzanek z kawiorem, brioszki z łososiem, a nawet tostów z nutellą. Dzięki nim wiemy, co podać do chleba z oliwkami, czosnkiem czy serem. Riesling, cabernet sauvignon, nero d’avola – okazuje się, że do pieczywa nadaje się praktycznie wszystko. Mało kto zadaje sobie trud zrozumienia tego połączenia. Wygląda na to, że w czasach, kiedy co drugie bistro ma w nazwie chleb i wino, a za produkty modnej piekarni jesteśmy skłonni zapłacić spore pieniądze, najbardziej pierwotny związek kulinarny naszej cywilizacji ciągle czeka na dokładniejszą analizę.
Po jednych drożdżach
Chleb i wino. Wino i chleb. Już na gruncie języka ten związek wydaje się mocniejszy niż inne. Od czasu, kiedy człowiek przed blisko 6 tysiącami lat (a może i wcześniej) wypiekł pierwszy chleb na zakwasie, losy tej pary stały się nierozłączne. Do dzisiaj stanowi ona fundament śródziemnomorskiej diety (zwolennicy triad dodają jeszcze oliwę).
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!