#Ludzie: Julia Kempa i Magdalena Luzak
Julia Kempa & Magalena Luzak
Wspólniczki z Estancia del Vino, mają różne historie, ale realizują wspólny cel: przybliżyć polskim konsumentom jakościowe wina argentyńskie. Magda (ur. 1973) jeszcze w trakcie studiów w SGH w Warszawie zaczęła swoją pierwszą pracę jako stewardessa w LOT. Od 15 lat pracuje w dużej międzynarodowej korporacji, najpierw w Polsce, a od 4 lat w Argentynie. Planuje także zostać dyplomowanym sommelierem. Julia (ur. 1986) z wykształcenia jest kulturoznawcą latynoamerykańskim i śródziemnomorskim, ale także na przykład instruktorką narciarstwa. W planach ma enologię na UJ. Poprzez rodzinę związana z jeździectwem i końmi, to właśnie w podwarszawskiej Stajni Chojnów poznała Magdę, z którą realizuje wspólny projekt Estancia del Vino.
Dlaczego wino?
Magda: To jak z miłością. Najpierw nie wiesz dlaczego, po prostu czujesz, że to jest właśnie to, a potem racjonalizujesz: bo z piciem wina kojarzą mi się same przyjemne chwile (może z wyjątkiem niektórych chwil, gdy trzeba za nie zapłacić). Wino to spotkanie, rozmowa, dobre jedzenie, spokojna i przyjemna atmosfera, romantyczna randka, a przede wszystkim tajemnica. Chcę ją poznać. Poza tym, żyjąc w Argentynie wśród Argentyńczyków, po prostu nie da się bez niego obyć.
Julia: Znam francuski, włoski, hiszpański, portugalski, dużo podróżowałam i mieszkałam w tamtych rejonach świata, studiowałam kulturę śródziemnomorską oraz latynoamerykańską. Można powiedzieć, że władam językami wina. Wino to bardzo ważny – a jednocześnie niezwykle fascynujący, bo można go odkrywać na wielu poziomach – element świata, do którego mnie zawsze ciągnęło, i do którego zawsze należałam, bo u mnie w domu dobre wino zawsze było obecne.
Mój ulubiony region winiarski to:
Julia: Tutaj jesteśmy zgodne – Mendoza, ale ja przez sentyment powinnam dodać jeszcze bardziej oswojoną i kameralną Toskanię.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Magda: Gdybym w nią wierzyła… to musiałby to być malbec, bo jego historia przypomina trochę tę z mojego życia…
Julia: Zawsze mówiłam Magdzie, że jest jak malbec. W Argentynie odnalazła swoje miejsce i pewnie jeszcze nas zaskoczy.
Na co dzień piję wino…
Magda: Na pewno argentyńskie. Ostatnio degustuję wciąż nowe szukając win, z którymi chciałabym podzielić się z naszymi klientami już wkrótce.
Julia: Z rodziną, z przyjaciółmi, wystarczy poprawne, najważniejsze, że jest się nim z kim podzielić. I zdecydowanie częściej wybieram czerwone.
Wino, które zmieniło moje życie…
Magda: Z pewnością to, które piłam 5 lat temu z moim dzisiejszym argentyńskim partnerem. Jestem przekonana, że był to argentyński malbec (uwaga więc na malbec!). Wywróciło moje życie do góry nogami, w końcu to zupełnie inna półkula.
Julia: Ja jeszcze takiego nie spotkałam. Choć na pewno spotkanie z Argentyną i jej winami zmienia obecnie moje życie.
Najwięcej wydałem na butelkę…
Magda: Wszyscy najlepsi specjaliści twierdzą, że przy wyborze wina najdroższe nie znaczy najlepsze.
Wino i jedzenie – warto je łączyć?
Julia: Oczywiście! Obydwie uwielbiamy to połączenie. Ja czasami zaczynam łączyć wino z jedzeniem poczynając już od kieliszka, który towarzyszy mi przy gotowaniu, warto w ten sposób jeszcze w kuchni, razem z winem, próbować potrawy.
Magda: Wino i jedzenie… – i dodałabym – dobre towarzystwo, dopiero wtedy wino smakuje najlepiej. Myślę o spotkaniach z przyjaciółmi oraz właścicielami winnic, których miałam okazję poznać podczas moich podroży po Mendozie czy Salcie.
Najtrudniejsze w winie jest…
Magda: …i zarazem najpiękniejsze: zaakceptowanie, że nigdy nie dowiesz się o nim wszystkiego oraz że potrzebuje ono czasu.
Julia: Odkrycie w nim wiedzy, uczuć, które sami w nie wnosimy. Zanurzenie się w głąb tego wina i w głąb siebie.
Butelka, o której marzę…
Julia: Żadna z nas nie ma takiej butelki, ale mam nadzieję, że razem z Magdą spełnimy marzenie dłuższego pobytu w jakiejś argentyńskiej winnicy i będziemy świadkami powstawania takiej butelki od początku do końca.
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
Magda: Pasja. Chociaż ciężko go nie używać.
Przyszłość wina to…
Julia: Dla mnie przyszłość wina tkwi w jego przeszłości, zrozumieniu, że jego picie jest elementem kultury, który warto pielęgnować, w tym sięganiu po butelkę wina jako hołdowaniu pewnym wartościom i rytuałowi. Marzy mi się, żeby w Polsce było kiedyś tak, jak w krajach południa Europy czy na przykład w Argentynie: w każdym mniej lub bardziej przeciętnym domu codziennie na stole do obiadu pojawia się butelka wina jako nieodzowny towarzysz nie tylko uroczystości, ale też codzienności.
Magda: Moja przyszłość to…wino.