Z ziemi chorwackiej do…?
Zacznę od podziękowań dla spółki PKP Intercity za obdarowanie mnie szczęściem. Owo szczęście zamyka się w stwierdzeniu: „z Łodzi do Krakowa jedzie się już ledwie marne 3 godziny 40 minut, a to tyle co nic”. Nawet pociągi podstawiają takie nowoczesne. Wprawdzie w całym składzie nie ma ani jednego gniazdka 220V, a połowa nowoczesnych drzwi opatrzona jest kartkami „drzwi nieczynne”, ale kto przejmowałby się takimi drobiazgami w sytuacji, gdy w Krakowie właśnie odbywał się Salon Win Chorwackich, jak do tej pory największe tego typu spotkanie w Polsce. Swoje wina przedstawiło 25 winiarzy reprezentujących wszystkie najważniejsze regiony tego kraju. (Podkreślam, że pociąg dojechał punktualnie).
Z winami chorwackimi jest u nas problem. O ile sam kraj jest jednym z ulubionych celów wakacyjnych dla wielu Polaków (są nawet biura podróży specjalizujące się w wyjazdach wyłącznie do Chorwacji), a na miejscu wino leje się strumieniami, to po powrocie rzadko następuje dalszy ciąg tej winiarskiej znajomości. I nie wynika to jedynie z faktu, że win tych praktycznie nie można u nas kupić. Jeśli już ktoś pije, zwykle pije to, co przywiózł i zwykle okazuje się to porażką, umyka bowiem urok wakacji, nie sączymy już schłodzonego wina na tarasie, z widokiem na morze, przy średniej temperaturze powietrza 26 stopni, o 21:30. Pozostaje coś niewiarygodnie kwaśnego, wykręcającego, a za oknem jest 10 stopni i leje cały dzień.
Tymczasem warto uważniej przyjrzeć się ofercie winiarskiej, bo Chorwacja w ostatniej dekadzie dokonała znacznego postępu w jakości produkowanych tam win, a zbliżające się wejście tego państwa do Unii Europejskiej powinno w istotny sposób ułatwić ich zakup. A że warto to zrobić, pokazała czwartkowa degustacja.
Wszystko odbyło się w krakowskim Pałacu Sztuki, gdzie warunki klimatyczne wewnątrz pod pewnymi względami przypominają pociągi naszego przewoźnika – latem gorąco, zimą zimno. Pomimo wysiłków organizatorów, temperatura podczas prowadzonego seminarium skutecznie schłodziła i wina, i uczestników. Na szczęście nie przeszkadzało to w ich odbiorze i ocenie
Był to przegląd najciekawszych win z czterech najważniejszych regionów (Slawonia, Chorwacja Wyżynna, Istria i Dalmacja) połączony z prezentacją rozmaitych aspektów klimatu, warunków produkcji, cech charakterystycznych szczepów i samej sprzedaży. Wśród 12 win mnie najbardziej do gustu przypadły dwa. Pierwsze z nich to Galić Graševina 2011. Graševina (która w tym przypadku dała nazwę samemu winu) to najbardziej rozpowszechniony szczep w Chorwacji, mogący dać bardzo zróżnicowane wina – od świeżych po dojrzałe i cieliste. W tym konkretnym, bardzo ciekawym winie dało się znaleźć i nuty ziemiste, i apteczne, wręcz naftowe, ale całość była bardzo dobrze zrównoważona i przyjemna. Sam szczep występuje także w innych krajach (np. w Austrii jako welschriesling – najniższa półka w każdym markecie), ale w Chorwacji daje też wina najwyższej jakości. Inne wina z tego szczepu, które zapamiętałem, pochodziły od producenta Krauthaker. Zarówno podstawowa Graševina 2011 jak i wyższa Graševina Mitrovac 2011 były świetnie zrównoważone, o dużej klasie. Winnica Krauthaker prezentowała wysoki poziom prawie każdego wina, łącznie z Pinot Noir i Merlotem.
Drugie wino warte głębszego pochylenia się to Coronica Gran Teran 2008. I znowu jest to szczep charakterystyczny dla tego kraju. Teran jest odmianą typową dla regionu Istrii. Wyróżnia się wyjątkowo ciemnym kolorem i wysokim poziomem kwasowości oraz największym potencjałem starzenia spośród wszystkich chorwackich szczepów. Wymaga dość długiego starzenia w beczce. Gran Teran 2008 zachęcał nutami jeżyn, malin i prezentował wspominaną już wysoką kwasowość. Inne wina z tego szczepu warte zapamiętania to Kabola Teran 2009 i Franc Arman Teran 2009.
Nie sposób opisać wszystkich ciekawych win, które miałem okazję spróbować, ale z pewnością omówią je inni. Sądzę, że warto poznać lepiej chorwackie wina, nie ma najmniejszych wątpliwości, że będą się stawać coraz bardziej popularne, a co za tym idzie – coraz droższe. Już teraz nie należą do najtańszych, przynajmniej z punktu widzenia statystycznego klienta. Wielu, zwłaszcza potencjalnych importerów w Polsce, czeka jeszcze dużo pracy, aby przekonanać kilentów, by w cenie 30–50 zł kupili wino chorwackie, a nie to pochodzące z Hiszpanii czy Włoch. Dodatkowo, niektórzy winiarze muszą przemyśleć kwestię zmiany etykiet, bo kilka z prezentowanych niebezpiecznie kojarzyło się z czasami zamierzchłymi…
Na zdravlje!
Degustowałem na zaproszenie Vinart i Wine Service, organizatorów Salonu Win Chorwackich w Krakowie.