Jean-Luc Thunevin – kariera z garażu
Jean-Luc Thunevin to jedno z najgorętszych nazwisk w Bordeaux. Właściciel i demiurg Château Valandraud, chyba największej winiarskiej sensacji ostatnich dekad. Protoplasty „win garażowych”, czyli bardzo drogich, superambitnych win produkowanych w króciutkich seriach. Thunevin nie pochodzi z Bordeaux, jako jednemu z nielicznych udało się wśliznąć się do świata ekskluzywnych châteaux i ich właścicieli miliarderów. Z czasem poza kultowym Valandraud Thunevin zaczął produkować mnóstwo innych win – przejmował kolejne zamki lub wchodził w spółki z ich właścicielami, zaczął też karierę „supernégociant”, skupując i mieszając wina na swoją modłę. Pomogły kontakty handlowe wśród odbiorców jubilerskiego Valandraud i ewidentna smykałka do interesów. Amerykański sen w kraju Asteriksa.
Wina Thunevina miały już kilka wejść na polski rynek, ale teraz w sposób bardzo przekrojowy sięgnął po nie Piotr Klimczyk z Vins de France – małego importu, o którym pisaliśmy już kilkakrotnie. Ambitnie otworzył dla dziennikarzy wszystkie butelki, w tym te najdroższe. Ciekawostką jest dostępność starych roczników, przez co wiele z tych dobrych win możemy pić już dzisiaj, zamiast czekać długie lata, aż dojrzeją nam w szafie.
SARL Thunevin Crémant de Bordeaux Blanc Brut Bad Girl 2009 – wino musujące z Bordeaux: w Polsce meganowinka, na świecie już modny trend. Ciasteczkowe aromaty i niezbyt dużo kwasu. Mile pieniące się Crémant, które jednak nie do końca uzasadnia swoją cenę 79 zł. ♥♥♥
Bad Girl Rosé 2012 – truskawki w śmietanie czyli idealne wino tenisowe (za chwilkę Wimbledon). Sporo smaku i struktury jak na różowe „szampańskie”, no ale jesteśmy w Bordeaux. Za 79 zł bardzo dobry zakup. ♥♥♥♡
Bordeaux Blanc Virginie de Valandraud 2012 – jedyny w swoim rodzaju miks grejpfruta i kokosa, czyli białe beczkowane Bordeaux w pełnej krasie. W kupażu 60% Sémillon i to czuć. Bardzo drogo – 190 zł, ale smakowo jest to wino z wysokiej półki, równowaga jest doskonała, a potencjał rozwoju co najmniej przez 5–6 lat imponujący. ♥♥♥♥
Château Bellevue La Randée Bordeaux 2011 – podstawowe wino Thunevina za 49 zł. Nuty już lekko dojrzewające, balsamiczno-rosołowe, taniny już stopione, na podniebieniu dużo mięsnych nut umami. Proste i trochę za drogie. ♥♥♡
Baby Bad Boy 2010 – dziwactwo: mieszanka 70% Merlot z Bordeaux i 30% Grenache z Roussillon! Za dużo alkoholu (15%), pachnie jak porzeczkowy likier. Składniki nie są zharmonizowane, nie jest to wino ciekawe. Może już za stare? W każdym razie za 59 zł nie warto. ♥♥
Domaine Virginie de Thunevin Bordeaux 2011 – trochę zwierzęcego bretta w bukiecie, w smaku papryczne, klasyczne Bordeaux, choć dość ciężkie – 14% alk., a wydaje się że więcej. Już dojrzałe, jak wiele win Thunevina w ofercie Vins de France. Dobre, ale za 57 zł ciut za drogie. Ale inna butelka degustowana w grudniu wydała mi się bardzo dobra. ♥♥♡
Château Compassant Bordeaux 2011 – z początku lekko zredukowane, stajenne. Czereśniowa głębia Merlota plus grafitowe nutki od Cabernet Franc. Czarujące nowoczesne, ale nie nazbyt ciężkie Bordeaux. Spodoba się wszystkim – i szukającym owocu, i taniny. 64 zł to świetna cena. ♥♥♥♡
Château Tour Labatut Montagne Saint-Émilion 2012 – bardzo ciemne, mięsiste w zapachu, prawdziwie bordoskie. Soczyste, z dobrą równowagą paprycznego Caberneta i śliwkowego Merlot. 69 zł to dobra cena za to poważne wino. ♥♥♥
Bad Boy Garage Bordeaux 2012 – mocne nuty likierowe. Trochę zbyt zupiaste, choć jest też przyjemny porzeczkowy liść typowy dla Bordeaux. Nie tak dobre jak dwa powyższe. Ja często u Thunevina – dużo alkoholu, dużo beczki i ekstraktu, wino przejrzałe i trochę męczące (85 zł). ♥♥♡
Esprit de Valandraud 2012 – drugie wino słynnego château, które wraz z kultowym Le Pin zapoczątkowało falę win garażowych. W bukiecie atak przejrzałych wiśni i dębowej deski, ale jest głębia i charakterystyczny dla topowych Bordeaux zapach zielonych banknotów. Niewątpliwie dobre. Jak na rocznik 2012 już miękkie, gotowe do picia. 149 zł to sporo, ale wino dobrej klasy. ♥♥♥♡
Clos Badon Saint-Émilion Grand Cru 2006 – tu już wsiadamy do Ferrari. Bardzo dużo owocu i delikatna beczka. Ciężkie, ale miękkie. Duża klasa, doskonała równowaga, choć styl jest nowoczesny, śmietanowo wręcz bogaty (220 zł). ♥♥♥♥
Château Valandraud Saint-Émilion Grand Cru 2006 – pijemy brylanty i trochę też bordoskiej historii. 65% Merlot i 25% Cabernet Franc, który jak wiadomo jest dziś bardzo w modzie. Bardziej dojrzałe, likierowe niż Clos Badon. Bardziej sycące, ściśnięte, wręcz zbite. Niewarte swojej kosmicznej ceny 890 zł, ale z pewnością szlachetne. ♥♥♥♥
Ciekawe wina Thunevin robi też w regionie Roussillon, gdzie wszedł w spółkę z miejscowym winiarzem i produkuje kilka etykiet pod marką Domaine Thunevin Calvet. Jedną z nich już entuzjastycznie polecałem, gdy pojawiła się na półkach ursynowskiego Leclerka.
Côtes du Roussillon-Villages Calandray 2013 – aż 15,5% alk. za 45 zł, więc kariera w Polsce gwarantowana. Świeże truskawki i maliny w pięknym bukiecie trochę przypominającym Côtes du Rhône. Mimo wysokiego alkoholu pijalne i zmysłowe. Bardzo dobre w swojej cenie. ♥♥♥
Cuvée Constance 2013 – Grenache i Carignan. Trochę drewniane i papierowe, ale nasza butelka nie była w pełni sił. Dojrzałe i słodkie, więcej malin i truskawek niż w powyższym Calandray. Ciut mniej emocji niż w roczniku 2012, ale 49 zł to świetna cena. ♥♥♥♡
L’Amourette 2009 – tutaj przeważa Mourvèdre. Dlatego wino jest pieprzno-ziemiste i dopiero pod spodem ma bardzo dojrzałe nuty jeżyn. Duże wino, dojrzałe i słodkie, prawdziwie śródziemnomorskie, zarazem na mocnej korzennej podbudowie. Sporo tanin, może dlatego trzyma się dobrze jak na swój wiek. Bardzo ciekawe, ale chyba wolę powyższe Cuvée Constance. 79 zł. ♥♥♥♡
Les Dentelles 2008 – żwirowe, mineralne, upalne, lekko utlenione. Prawdziwe Roussillon. W smaku lepsze niż w zapachu, mięsiste i słodkie zarazem. Ale trochę już po swoim szczycie i w związku z tym niewarte swojej ceny 125 zł. ♥♥♥
Cuvée Hugo 2011 – Hugo Boss w świecie wina: dużo alkoholu, dużo błyszczącego owocu, suszonych ziół, suszonego mięsa, no i metka z ceną odpowiednia (149 zł). Wino kontrowersyjne, ciężkie, beczkowe, ale głębia owocu to (mi) wynagradza. ♥♥♥♡
Les Trois Marie 2008 – 100% Grenache ze starych krzewów w kosmicznej jak na Roussillon cenie 390 zł. Bardzo strojny bukiet wino z nutami dżemowo-balsamicznymi. Co mogą zrobić stare krzewy Grenache! Wspaniałe wino, bogate i zmysłowe, z czekoladowym pieprzykiem. Smakowa ekstraklasa, jedno z najlepszych win 2016 roku. ♥♥♥♥♡
Maury 2013 – słodkie wino wzmacniane w stylu porto. Czereśniowy likier i trochę kwiatowych perfum. Wręcz lekkie w smaku, ze średnią kwasowością. Alkohol – 16% – dość wyczuwalny. Dobre wino, szlachetne, długie, głębokie, ale za drogie – 170 zł. ♥♥♥♥
Wszystkie wina do kupienia w sklepie Vins de France na ul. Polnej w Warszawie oraz przez sklep internetowy – kliknij linki powyżej.
Degustowałem na zaproszenie importera.