Château Condat Saint-Émilion 2011
Château Condat Saint-Émilion Grand Cru 2011
W Żabce rzucili dwa Bordeaux. Jedno dla ludu, za 14,99 zł: Bordeaux Tour des Pierres 2012. W tej cenie nie wypada wybrzydzać, więc na wstępie powiem, że wino jest pijalne i to nawet z przyjemnością. Jest też jednak rozwodnione i smakuje trochę liśćmi, jak to tanie Bordeaux. Nie smakuje za to jak chilijska bomba porzeczkowa. Takie na trzy z dwoma minusami. Nie dorasta do poprzedniego taniego Bordeaux z Żabki.
Natomiast Château Condat Saint-Émilion 2011 zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. To poważne, wręcz ciężkie wino z wyraźnym garbnikiem, ale też głębią smaku (porzeczki, jeżyny). Jak na marketowe Bordeaux robi wrażenie powagą i jakością. Jeszcze bardzo młode, najlepiej pije się na drugi, a wręcz na trzeci dzień. Doskonałe do świątecznych i poświątecznych pieczeni. W degustowanych ostatnio Bordeaux 2011, zwłaszcza z Prawego Brzegu (a więc tego, gdzie leży Saint-Émilion) irytowała mnie dotąd pewna tępota, suchość i beczkowość, a tutaj tych problemów nie ma. Cena nie jest niska – 49,99 zł – ale uzasadniona. Polecam.
Źródło win: nadesłane do degustacji (wraz z kawą i czekoladą, których z litości nie zrecenzuję) przez Żabkę.