Ardèche – nisza w niszy
Bardzo miła degustacja zdarzyła nam się w nowym Barze Cenzura w piątkowy poranek. Wymyślił ją Paryżanin Ludwik Lewin, znany z dobrych tekstów m.in. o winie i serze czytelnikom takich pism jak „Kuchnia” i „Polityka”. A temat był nietypowy, bo wina z Ardèche. Kompletnie nieznane (i niedostępne) w Polsce i słabo znane nawet w samej Francji.
Departament Ardèche jest niby częścią historycznej Prowansji, ale zahacza też o Masyw Centralny z jego zupełnie inną kulturą. W Ardèche leżą już całkiem spore górki zwane Sewennami, które znaczą granicę obszaru uprawy winorośli. Ale… właśnie z ich przedgórza pochodzi bardzo ciekawy lokalny szczep Chatus, niewystępują nigdzie indziej we Francji. Degustuję wina francuskie od kilkunastu lat, poznałem bodaj 99% uprawianych w tym kraju odmian, ale Chatusa nie miałem w ustach nigdy. A warto. Ukazał się naszym podniebieniom jako szczep na wskroś mocny, ciemno zabarwiony, czarnoowocowy, z mocnymi garbnikami, które niełatwo okiełznać. Nie do końca udało się to producentowi Domaine du Grangeon, którego Chatus 2009 był niemniej ciekawym winem, rustykalnym, świeżym, rzutkim jak wiejski parobek. Natomiast Mas de Bagnols Chatus z bardziej zrównoważonego w tych stronach rocznika 2010 to już było wino sporej klasy, z gładszymi taninami, zmysłowe i oryginalne, warte z nawiązką swoich 9,80€.
W Ardèche można butelkować wino z apelacją Côtes du Rhône, ale większość oznacanych jest jako regionalne IGP Ardèche. Miesza się w nich szczepy rodański (głównie Syrah) z Cabernet Sauvignon i Merlot, tak jak to się dzieje np. w AOC Côtes de Provence. Ta swoista mieszanka Południa z Zachodem nadaje winom rustykalny, taniczny charakter. Takie wina jak Vignerons Ardèchois Terres de Chêne 2010 czy Alain Dumarcher Le Petit Cade 2010 lepiej się sprawdzą do kiełbasy, jednogarnkowej potrawy, gulaszu z tego, co się uda upolować w lesie – pitym bez gulaszu brakowało nieco owocu. Natomiast takie Les Caves Vivaraises Saveurs d’Ardèche Épicées 2009 zawierające aż 40% Grenache ma tego słodkiego, zmysłowego owocu mnóstwo.
A skoro o Côtes du Rhône mowa, spróbowaliśmy dwóch świetnych butelek z tej apelacji. Domaine Saladin Fan de Lune 2007 z modnej dziś posiadłości oparty jest na 60% Mourvèdre, jest winem pikantnym, zwierzęcym; ten rocznik trzeba już wypić. Najlepszym winem poranka było biodynamiczne Mas de Libian Khayyâm 2009 (80% Grenache) o wspaniałej intensywności i słodkim, powidłowym owocu. Jedno z win Mas de Libian było ongiś dostępne w Wina.pl. Czas na repetę, bo i ceny tego producenta są nader atrakcyjne.
Źródło win: prywatne butelki przywiezione z Francji.