Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Cabaret Frank 2012

Komentarze

cabaret-frank

Cabaret Frank No. 2 The Aviary California Cabernet Franc 2012

Będzie krótko, konkretnie i na temat – jak zwykle gdy opisuję wina od łódzkiego importera – Vinobar. Jedynym zaskoczeniem będzie samo wino – a właściwie jego pochodzenie. Przyzwyczajony do umiejętnie wyszukanych (i zwykle bardzo atrakcyjnie wycenionych) win z Francji i Hiszpanii, tym razem natrafiłem na przedstawiciela… Kalifornii. A konkretnie na Cabernet Franc (z 15% domieszką Cabernet Sauvignon), którego etykiety i nazwy nie sposób przeoczyć na półce sklepowej. Wino powstaje na zamówienie angielskiego dystrybutora i importera win – Boutinot – i może to sprawiło, że powstrzymano się przy jego produkcji od typowych, kalifornijskich zwyczajów czyli utopienia aromatów w waniliowej beczce. Tu beczki brak, co zdecydowanie ułatwia bezpośredni kontakt z nutami jeżyny, wiśni i śliwki oraz lekkimi akcentami ziołowymi. Dobrze zrównoważone (14% alk. specjalnie się nie wyczuwa) i bardzo przyjemne w spożyciu. Z pewnością towarzystwo kurczaka czy wołowiny w lekkim sosie wyróżni go jeszcze bardziej. ♥♥♥

Cena:44 zł. Importerem jest Vinobar, wino można nabyć w sklepie Smaki Aromaty w Łodzi i Magazynie Wina w Krakowie, a także w Winoteka Łódź i krakowskim Wine Bar Stocaggio.

Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • marek

    „że powstrzymano się przy jego produkcji od typowych, kalifornijskich zwyczajów czyli utopienia aromatów w waniliowej beczce.”

    i to by było na tyle jeśli chodzi o wiedzę fachową Pana Autora na temat win kalifornijskich.

    • Wojciech Bońkowski

      marek

      Jak wiadomo, w Kalifornii prawie nigdy nie używa się beczki.

      • marek

        Wojciech Bońkowski

        W Kalifornii używa się beczki w procesie produkcji wina tak jak w innych krajach czy regionach, są producenci którzy umiejętnie używają są tacy którzy nie, tak samo jak np. we Włoszech.
        Pisanie że utopienie aromatów w beczce to typowy zwyczaj kalifornijski jest zwyczajnie głupie. Świadczy tylko o ignorancji Macieja Nowickiego w temacie win kalifornijskich wiec po co pozuje na ich znawcę ?

        Zresztą Panie Wojciechu Pan tez ma na sumieniu fałszywe stereotypy w tym temacie.
        Szkoda że takie rzeczy na Winicjatywie czytają tysiące ludzi a potem niektórzy powielają takie „rewelacje” na swoich blogach.

        • Mateusz Papiernik

          marek

          Ale tu nie chodzi o umiejętne lub nieumiejętne wykorzystanie beczki, a o stylistykę. W Kalifornii wciąż (choć bardziej powinienem powiedzieć – znów, po boomie na wina mocno owocowe i subtelniejsze) bardzo chętnie kupowane, a tym samym bardzo chętnie produkowane są wina potężne i mocno beczkowane.

          Nie „nieumiejętnie zrobione”, a po prostu celowo utrzymane w takim stylu. Szczególnie w przypadku Cabernet Sauvignon, czy okołobordoskich blendów (nomen omen np. Parkerowo 100 punktowe Verite Le Desir) i Chardonnay, ale nawet Sauvignon Blanc (choćby Honig Rutherford, Lail Vineyards, czy Araujo).

          Nikt nigdzie nie pisze, że wszystkie wina są takie. Wręcz o ile pamiętam, Winicjatywa jest mocno entuzjastyczna w temacie tamtejszych win, zważywszy na raczej słabą reprezentację na polskich półkach.

          • marek

            Mateusz Papiernik

            Pan też bedzie bronił tego głupiego stwierdzenia że topienie aromatu w beczce to typowy kalifornijski zwyczaj?
            ta obrona przy użyciu słów” nigdy”, „nigdzie” to jest bardzo słaba tym bardziej że to nie ja pisałem o zwyczajach w Kalifornii ( zwyczaj – powszechne stosowanie)
            Stylistyka produkowanych w Kalifornii jest bardzo różna „od sasa do lasa”.
            Jak ktoś ma mikroskopijne doświadczenie z winami z tego stanu to może napisać dowolną głupotę. Szkoda tylko że potem sporo ludzi to czyta i wyciąga fałszywe wnioski.

          • Mateusz Papiernik

            marek

            Proszę mi nie wtykać w usta „nigdy” i „nigdzie”, bo nigdzie tego nie napisałem. Produkcja wina w Kalifornii jest tak gigantyczna, że praktycznie każdy styl wina można tam znaleźć.

            Ja to odbieram inaczej – zwrócenie uwagi, że wino jest inne niż stereotypiczne (podkreślam – stereotypiczne, nie odzwierciedlające fakty z szerokiego punktu widzenia) i ma ładny owoc zamiast tony beczki jest pozytywne i zachęca do zainteresowania się winami z USA.

            Niestety – i to nie ma *żadnego* związku z tym, jakie wina w Kalifornii są produkowane – w polskich sklepach jest, co jest. A w dużej mierze jest właśnie stereotypicznie.

          • marek

            Mateusz Papiernik

            Napisał Pan:
            „Nikt nigdzie nie pisze, że wszystkie wina są takie.” Pan Bońkowski też użył słowa „nigdy” żeby wykpić to co napisałem na początku.
            Otóż stwierdzenie że zwyczajem kalifornijskim jest topienie aromatu w beczce ( oczywista bzdura), powoduje u czytelnika, a zwłaszcza u czytelnika mało znającego wina z Kalifornii, dokładnie taki efekt, jak napisanie ze wszystkie wina z Kalifornii są takie same czyli utopione w beczce.
            Kończę tą dyskusje bo próbuje Pan sprowadzić rozmowę na manowce i rozmyć to o czym napisałem w pierwszym poście.
            Życzę miłego poklepywania się po plecach z Panem Bońkowski i Panem Nowickim

          • Wojciech Bońkowski

            Mateusz Papiernik

            Marek chyba nie kupuje w polskich sklepach i dlatego nie wie.

    • JM

      marek

      Marek, idź spać..

  • Daderma

    M.N. ,,powstrzymano się przy jego produkcji od typowych, kalifornijskich zwyczajów czyli utopienia aromatów w waniliowej beczce.”

    Czy dobrze rozumiem że typowe kalifornijskie wino,wytworzone zgodnie z typowym kalifornijskim zwyczajem, ma aromaty utopione w typowej waniliowej beczce?
    W/g wykładni literalnej tak bym to zrozumiał ;-)

    Nie chodzi tu nawet o prawdziwość tego twierdzenia, tylko przekaz z niego wynikający, że wina kalifornijskie ,,jadą” beczkową wanilią co nie każdemu musi odpowiadać, co niektórych może skutecznie odstraszyć i tworzy stereotypowy obraz nie odpowiadający rzeczywistości.
    Chyba o to chodziło Panu Markowi. ;-)

    pozdrawiam

    • Wojciech Bońkowski

      Daderma

      Ależ typowe wina kalifornijskie jak najbardziej jadą beczkową wanilią. Jak najbardziej potwierdzam ten przekaz.

      • Daderma

        Wojciech Bońkowski

        Consensus zawsze cieszy :-)) (przynajmniej mnie) :-))))

        pozdrawiam

        • marek

          Daderma

          Prosze nie brać tych porad pp Bońkowskiego i Nowickiego na poważnie, obaj niestety maja małe pojecie o winach z Kalifornii a jeszcze mniejsze pojecie o zwyczajach czy typowości.
          Do wystawiania generalnych uwag na temat win kalifornijskich trzeba by wypić z 10x wiecej wina niż oni w sumie obaj wypili. Nie wiem czy ktokolwiek w Polsce ma do tego kompetencje, na pewno nikt z zawodowców, może ktoś wśród kolekcjonerów/hobbystów.
          Do tego wina kalifornijskie pp.Bońkowski i Nowicki znają głównei z zaproszeń na bezpłatne degustacje więc obraz jaki mają jest nie tylko bardzo ograniczony ale również wypaczony tym co im dadzą do spróbowania polscy importerzy.
          Pozdrawia

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Jasna sprawa. Jak się Pan z nami nie zgadza, to jesteśmy idiotami. Polski, choć nie kalifornijski standard.

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            Nie znam osobiscie p. Nowickiego, tylko jego teksty na Winicjatywie, Pana znam przelotnie i oczywiście Pana teksty na temat wina.
            Na podstawie powyższych nigdy bym nie uznał obu was za idiotów. W ogóle Nowicki wydaje się sympatycznym facetem a Pan na pewno jest sympatyczny i inteligentny ;-)
            Po co od razu Pan sprowadza dyskusje do idiotów.
            Po prostu na podstawie mojej skromnej wiedzy na temat win kalifornijskich uważam że obaj palnęliście oczywista bzdurę, z które zamiast się wycofać to Pan jeszcze brnie. Naprawdę ani ujmy na honorze by to Panu nie odjęło ani nikt ( na pewno nie ja) nie straciłby do Pana zaufania jako zawodowca po przyznaniu sie do błędu ( zbyt daleko idących wniosków, wręcz fałszywych). Jesli chce się Pan specjalizować w Kalifornii to trzeba pić wiecej win, nawet jeśli to oznacza kupno za granicą. Czytanie jak najwiecej recenzji win czy całych roczników u Parkera, Galloniego czy Tanzera też by Panu nie zaszkodziło.

          • Mateusz Papiernik

            marek

            Nie chcę się wtrącać między wódkę a zakąskę, bo dyskusję na ten temat już zakończyliśmy – ale akurat wydaje mi się, że czytanie całych roczników u Galloniego czy Tanzera (co czynię) na tą dyskusję wielkiego wpływu ani trochę by nie miało (lub nie ma, nie wiem co czyta Bońkowski z Nowickim) ;-)

          • Daderma

            marek

            Panie Marku proszę się nie denerwować
            .Nie ma ani powodu ani potrzeby, a i zdrowia szkoda.
            pozdrawiam