Wino po Buczy
Araik urodził się w Rosji w ormiańskiej rodzinie. Młodość spędził w Gruzji, następnie mieszkał w Grecji i Hiszpanii. W ostatnich latach jego domem stał się Kijów, gdzie wspólnie z żoną prowadził firmę organizującą szkolenia winiarskie i degustacje. Jako obywatel Hiszpanii otrzymał pomoc przy wyjeździe z Ukrainy. 28 lutego o 5 rano dostał telefon z ambasady – w ciągu 15 minut musieli z żoną zdecydować, czy opuszczają Kijów. Postanowili jechać. Po długiej drodze trafili do Wrocławia. Tu przez dwa i pół miesiąca życie mijało im na sprawdzaniu newsów z frontu, spacerach, rozmyślaniu o przyjaciołach, którzy stracili bliskich w Buczy i Irpieniu, i próbach snucia planów na przyszłość. Rozpocząć nowe życie w Hiszpanii czy wracać do Kijowa? Ostatecznie wybrali to drugie.
Gdyby nie fakt, że obaj zostaliśmy w maju zaproszeni do sędziowania w konkursie w Portugalii, najprawdopodobniej ani ja, ani nikt z ludzi wina w Polsce nie dowiedziałby się nigdy, że Araik mieszkał w naszym kraju. Nie miał wielkiej ochoty uczestniczyć w degustacjach ani odwiedzać wine barów. Także w Portugalii widać było, że myślami jest głównie w Ukrainie. On i Katerina, właścicielka szkoły WSET z Kijowa, otrzymali od pozostałych sędziów i portugalskich winiarzy mnóstwo słów wsparcia. José Lobo de Vasconcelos, właściciel Quinta do Casal Branco, przed lunchem w swojej posiadłości zainicjował modlitwę za Ukrainę. Niemiecka sommelierka drżącym głosem mówiła o europejskich wartościach, za które walczą Ukraińcy. Ktoś inny zachwalał ich hart ducha.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!