Coraz lepsza win kolekcja
Winkolekcja, jeden z najprężniejszych polskich importerów, ma nową siedzibę. Sklep detaliczny z wine barem i bistro otwarto z pompą na warszawskim Mokotowie przy ul. Olkuskiej 7. Przy okazji spróbowaliśmy paru nowości w katalogu – nowości większych i mniejszych, to znaczy nowych roczników win już znanych i lubianych oraz etykiet zupełnie nowych.
W tej pierwszej kategorii wspomnę o Moulin de Gassac Classic 2010 (33 zł), soczyste wino czerwone bez beczki, bez cukru, smakujące czerwonym winem i czerwoną klasyką, Melipal Malbec 2009 z Argentyny (60 zł), który wydaje mi się najlepszą propozycją z Nowego Świata i smakował bardziej, niż chilijska seria Aresti, wreszcie hiszpańskie Casa de la Vega w wersji białej – Macabeo – i czerwonej – Garnacha (oba 27 zł), bardzo solidne butelki dobrze wypadające przy stole (sprawdziłem w tym tygodniu kilkakrotnie). Z wyższej półki na pewno sporych emocji dostarczyło słynne Vall-Llach 2006 z Prioratu (ok. 380 zł). Ogromna koncentracja, powidłowo słodki owoc, mocarne garbniki, ale też niesamowita świeżość, głębia smaku i długa końcówka sprawiają, że jest to niezapomniana butelka (tylko koniecznie 2 godziny w karafce). Vall-Llach nieco osuszył łzy po dwóch tańszych etykietach tego producenta, Idusie 2005 na suchawym bezdechu (229 zł) i utleniono-nalewkowym Embruix 2007 (129 zł), które w swoich cenach mocno rozczarowały, choć może nie miały swojego dnia (Embruix parę miesięcy temu podobał mi się nader).
Z nowych win w ofercie Winkolekcji zwracam uwagę na Markus Molitor Edition Riesling Spätlese 2003, pięknego zestarzonego, półsłodkiego wina o wspaniałej złożoności; to naprawdę okazja, bo niemal 10-letnią butelkę od arcysławnego winiarza kupimy w cenie nowego rocznika (99 zł). Bardzo, bardzo pysznym winem białym jest Henri Pellé Sancerre La Croix au Garde 2010, Sauvignon Blanc z Doliny Loary, które nie jest ani zbyt owocowo-egzotyczne, ani kocio-sikowe, ma delikatny smak limonki, prawdziwą mineralność i jest przenikliwe jak dobrze zmrożona granita; to będzie hit na lato dla tych, którzy w upale lubią się napić czegoś poważniejszego (75 zł).
Z nowości zwracam jednak uwagę przede wszystkim na Bordeaux. Winkolekcja wyrosła obok Mielżyńskiego na najlepszego importera tego wina w Polsce, a może nawet lepszego, bo katalog jest bogatszy i bardziej różnorodny. Na nowych regałach na Olkuskiej kuszą takie sławy jak Château Pontet-Canet, Durfort-Vivens, Sociando-Mallet w dobrych rocznikach i sensownych cenach. Ale sprowadzić grand cru classé to żadna sztuka. Sztuką jest z oceanu prostych Bordeaux wyłowić złotą rybkę, która za 40 złotych da społeczeństwu pojęcie, dlaczego ten region nadal jest najważniejszym regionem winiarskim na świecie. Sławomir Chrzczonowicz i Adam Miśków pojechali, spróbowali, wymęczyli się, a my teraz kupimy takie proste Château Moulin de l’Espérance 2010, ziemisto-czereśniowe ze świetną pozytywną energią (37 zł), Château Marguerite de Fontneuve 2009 ze świeżymi garbnikami i ponadprzeciętną koncentracją (50 zł), Château de Camarsac 2008 reprezentatywne dla cywilizacji francuskiej mniej więcej tak jak komedie Moliera (46 zł). Serce rośnie, a ręce same składają się do oklasków.
Degustowałem na zaproszenie importera.