Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Coraz lepsza win kolekcja

Komentarze

Winkolekcja, jeden z najprężniejszych polskich importerów, ma nową siedzibę. Sklep detaliczny z wine barem i bistro otwarto z pompą na warszawskim Mokotowie przy ul. Olkuskiej 7. Przy okazji spróbowaliśmy paru nowości w katalogu – nowości większych i mniejszych, to znaczy nowych roczników win już znanych i lubianych oraz etykiet zupełnie nowych.

Vall-Llach Priorat 2006
Potęga.

W tej pierwszej kategorii wspomnę o Moulin de Gassac Classic 2010 (33 zł), soczyste wino czerwone bez beczki, bez cukru, smakujące czerwonym winem i czerwoną klasyką, Melipal Malbec 2009 z Argentyny (60 zł), który wydaje mi się najlepszą propozycją z Nowego Świata i smakował bardziej, niż chilijska seria Aresti, wreszcie hiszpańskie Casa de la Vega w wersji białej – Macabeo – i czerwonej – Garnacha (oba 27 zł), bardzo solidne butelki dobrze wypadające przy stole (sprawdziłem w tym tygodniu kilkakrotnie). Z wyższej półki na pewno sporych emocji dostarczyło słynne Vall-Llach 2006 z Prioratu (ok. 380 zł). Ogromna koncentracja, powidłowo słodki owoc, mocarne garbniki, ale też niesamowita świeżość, głębia smaku i długa końcówka sprawiają, że jest to niezapomniana butelka (tylko koniecznie 2 godziny w karafce). Vall-Llach nieco osuszył łzy po dwóch tańszych etykietach tego producenta, Idusie 2005 na suchawym bezdechu (229 zł) i utleniono-nalewkowym Embruix 2007 (129 zł), które w swoich cenach mocno rozczarowały, choć może nie miały swojego dnia (Embruix parę miesięcy temu podobał mi się nader).

Markus Molitor Edition Bernkasteler Badstube Riesling Spatlese 2003
Stare w cenie nowego.

Z nowych win w ofercie Winkolekcji zwracam uwagę na Markus Molitor Edition Riesling Spätlese 2003, pięknego zestarzonego, półsłodkiego wina o wspaniałej złożoności; to naprawdę okazja, bo niemal 10-letnią butelkę od arcysławnego winiarza kupimy w cenie nowego rocznika (99 zł). Bardzo, bardzo pysznym winem białym jest Henri Pellé Sancerre La Croix au Garde 2010, Sauvignon Blanc z Doliny Loary, które nie jest ani zbyt owocowo-egzotyczne, ani kocio-sikowe, ma delikatny smak limonki, prawdziwą mineralność i jest przenikliwe jak dobrze zmrożona granita; to będzie hit na lato dla tych, którzy w upale lubią się napić czegoś poważniejszego (75 zł).

Chateau Durfort-Vivens Margaux 2001
Marzę...

Z nowości zwracam jednak uwagę przede wszystkim na Bordeaux. Winkolekcja wyrosła obok Mielżyńskiego na najlepszego importera tego wina w Polsce, a może nawet lepszego, bo katalog jest bogatszy i bardziej różnorodny. Na nowych regałach na Olkuskiej kuszą takie sławy jak Château Pontet-Canet, Durfort-Vivens, Sociando-Mallet w dobrych rocznikach i sensownych cenach. Ale sprowadzić grand cru classé to żadna sztuka. Sztuką  jest z oceanu prostych Bordeaux wyłowić złotą rybkę, która za 40 złotych da społeczeństwu pojęcie, dlaczego ten region nadal jest najważniejszym regionem winiarskim na świecie. Sławomir Chrzczonowicz i Adam Miśków pojechali, spróbowali, wymęczyli się, a my teraz kupimy takie proste Château Moulin de l’Espérance 2010, ziemisto-czereśniowe ze świetną pozytywną energią (37 zł), Château Marguerite de Fontneuve 2009 ze świeżymi garbnikami i ponadprzeciętną koncentracją (50 zł), Château de Camarsac 2008 reprezentatywne dla cywilizacji francuskiej mniej więcej tak jak komedie Moliera (46 zł). Serce rośnie, a ręce same składają się do oklasków.

Olkuska 7 Winkolekcja
Było ściernisko, jest bomba. © Google Street View.

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kamil

    Może faktycznie super się winkolekcja rozwija – tylko ceny jakieś takie „polskie”, kompletnie niefunckjonalna strona internetowa z perspektywy użytkownika/klienta. No chyba że ich targetem nie jest odbiorca indywidualny.

    • Wojciech Bońkowski

      Kamil

      Bo ja wiem z tą stroną internetową? Ja tam łatwo znajduję wszystkie informacje o winie, konkrety a nie poezję, a także ceny, co doprawdy nie jest regułą w naszym kraju.
      Co do cen, bardzo wiele win z Winkolekcji ma świetny stosunek jakości do ceny, więc czy są polskie, cy niepolskie, po prostu są warte polecenia.

      • Kamil

        Wojciech Bońkowski

        Czy mówimy o tej samej stronie?;) Nie chodziło mi opisy,
        ale o funkcjonalność strony i.e. kryteria sortowania (katalogowanie win),
        intuicyjność obsługi, ergonomia – ale to wszystko odczucia subiektywne.

        A teraz poważnie i o kryteriach zdecydowanie bardziej
        obiektywnych – pisząc o cenach „polskich” miałem na myśli ceny
        nieracjonalnie wysokie tzn. ceny, które są wynikiem zbyt wysokiej marży stosowanej
        przez importerów/dystrybutorów. Poniżej porównania dwóch wybranych win, które
        jestem w stanie zamówić z dostawą pod moje drzwi ok. 50-60% (sic!) taniej niż w
        winkolekcji – nawet biorąc pod uwagę 5 pp. Różnicy w stawce VAT pomiędzy
        Hiszpanią i Polską – różnica pozostaje ogromna.

        – winkolekcja Embruix 2007 (129 zł)

        sklep decantalo Embruix 2009 (15,9 EUR – poniżej link)

        http://www.decantalo.com/en/wines_c45/red_c11/priorat_c11do45/celler-vall-llach_c11do45b168/

        – winkolekcja acustic
        DO 2008 (76 zł)

        sklep decantalo
        acustic 2009 (10,95 EUR – poniżej link)

        http://www.decantalo.com/en/wines_c45/red_c11/montsant_c11do39/acustic_c11do39b104/acustic-criana-2009_c11do39b104p2763/

        Przykłady można pewnie mnożyć. W każdym bądź razie
        krajowi importerzy/dystrybutorzy, którzy chcą dotrzeć do przeciętnie „świadomego”
        klienta z takimi cenami (marżami) będą potrzebowali sporo szczęścia w dłuższej
        perspektywie.

        • Zbigniew Michalski

          Kamil

          Plus 21€ wysyłka całkiem realna (choć nie przesądzona) możliwość zatrzymania paczki przez celników…. A użerać się z nimi nie jest łatwo.
          podejrzewam, że gdy spożycie wina (a zatem-również obrót) w Polsce zbliży się do poziomu Hiszpanii będziemy mogli porównywać ceny pomiędzy krajami. Jak na razie na niskie marże może sobie pozwolić Biedronka, Lidl czy inny market, który zarabia właśnie na dużym obrocie a często też na innych rzeczach. 
          Podsumowując- jeśli jest taka możliwość, zamiast marudzić trzeba zamawiać tam gdzie wygodniej (dla jednego wygodniej będzie w PL, dla drugiego w ES)

          • Kamil

            Zbigniew Michalski

            1. Zamawiam wina wysyłkowo z zagranicy już od dłuższego czasu – bez żadnego problemu.
            Koszty wysyłki to 21 EUR przy 6 butelkach (3EUR za butelke), ale 30 EUR przy 18 butelkach (czyli 1,8 za butelkę). Co do wygody zamawiania – zdecydowanie wygodniej na stronach zagranicznych, które są znacznie lepiej dopracowane (a kurier przyjeżdża ten sam). 

            2. Uważasz, że nie można stosować niższych marży na polskim rynku – warto porównać ceny niektórych polskich importerów, który jednak dają radę…

            Przykład – na stronie decantalo.com jest wino Cruor 2007 z prioratu i jednocześnie jest ono w ofercie znanego polskiego importera – łatwo znaleźć (nie chce reklamować albo być posądzony o stronniczość). cena tego importera 92,8 PLN, a w Hiszpanii 18,5 EUR. Czyli jednak da się, czy się nie da?

            Ps. Czy naprawdę tak trudno odróżnić opinię z rzeczową argumentacja do marudzenia?:)

          • Anonim

            Kamil

            Szanujemy Pańską wolność ale jednak zamawianie wina w Hiszpanii z dostawą do Polski jest niezgodne z polskimi przepisami celno-akcyzowymi i niekoniecznie wydaje nam się powodem do publicznej chwały.

          • Kamil

            Zbigniew Michalski

            „Szanujemy” to w liczbie mnogiej – czyżby jakieś ciało redakcyjne zaangażowało się w dyskusję. Powodem do „publicznej chwały” na pewno nie, ani pewnie też do publicznego chwalenia się. 
             
            Rozumiem jednak, że argumentów ekonomicznych i biznesowych zabrakło. Zostały jedynie te związane z przepisami akcyzowymi i KKS (bo cło od 8 lat przy nabyciu z UE to raczej nie występuje).
            Moim celem było pokazanie, że na polskim rynku funkcjonują rożni importerzy, stosujący różne podejście do prowadzonego biznesu, również w zakresie polityki cenowej. Jakich będziemy wybierać – to oczywiście indywidualna sprawa każdego konsumenta. Widzę, że trafiłem w dosyć newralgiczny punkt. Nie było natomiast moim celem zakłócanie jakichkolwiek działań w zakresie pr/marketing – każdy ma do tego prawo – także proszę się nie obrażać.

        • Shogun

          Kamil

          czy mi się wydaje, czy roczniki porównywanych win są różne?:>

          Ale rozumiem, że ceny oczekujemy tej samej?:D

  • Grzegorz

    @e849cb08e2470aa0d7ffc12e70e1569b:disqus  
    „cena tego importera 92,8 PLN, a w Hiszpanii 18,5 EUR. Czyli jednak da się, czy się nie da? ”     
    18,5 euro + 1,8 eur wysyłka (liczę jak przy dużej ilości ) to 20,30 eur… a to daje ok. 84,50pln… cena importera jest wyższa o ok. 9pln…  10procent marży to dużo ?!  

    • Kamil

      Grzegorz

      No właśnie mało!! To był przykład przeciwny do poprzednich, wskazujący, że można stosować niskie marże i z sukcesem funkcjonować na rynku:)

      • Wojciech Bońkowski

        Kamil

        Newralgiczny punkt? Niespecjalnie. Po prostu rozmawia ie o cenach win w Hiszpanii (Niemczech, Włoszech) a w Polsce to już trochę zgrana lłyta. Na prwno proszę nie oczekiwać, że będziemy rekomendować czy pochwalać łamanie przepisów. Chwalenie, że się kupiło wino taniej nie płacąc podatku uważamy za nieeleganckie, nawet na fali słusznego oburzenia wysokimi cenami w Polsce.
        Przede wszystkim jednak źle Pan wybrał obiekt ataku, bo Winkolekcja należy do połówki tańszych importerów w Polsce. Może nawet tańszych 30%.

        • Kamil

          Wojciech Bońkowski

          Fakt, że jakiś, nie dla wszystkich wygodny, temat powraca nie jest chyba wystarczającym powodem żeby określać go mianem „zgranej płyty”.

          Słowo „atak” to również totalne nieporozumienie. Miałem raczej nadzieję, na rozpoczęcie rzeczowej dyskusji – dlatego podałem konkretne przykłady różnego podejścia krajowych importerów (różnice w marżach są niekiedy absurdalne).

          Szkoda, że w komentarzach nie udało się skoncentrować na przedmiocie dyskusji tj. polityce cenowej krajowych importerów, a motywem przewodnim w wypowiedziach szanownych współdyskutantów stał się złożony przeze mnie „autodonos”:)

          • Zbigniew Michalski

            Kamil

            Polityka cenowa, fajnie brzmi. w mojej ocenie problemem jest mimo wszystko stosunkowo mały rynek. owszem, o ile się zmienia w dobrą stronę, to wciąż za wolno. W tym momencie spokojne o obroty mogą być dobrze rozreklamowane sklepy, w dobrych punktach lub z rozwiniętym działem HORECA. W mojej okolicy, a chodzi o Białołekę, w tym momencie został jeden sklep z winem, a rozszerzając na cały Tarchomin-dwa (pomijam sklepy alkohol24). Segment win tańszych wypełniaja markety/dyskonty bo…. są wszędzie. zaś obrót winami, napiszmy, 50+ jest nieporównywalnie mniejszy („po co wydawać 100zł na Barolo, skoro w biedronce jest za 30….”). Obniżenie marży-jasne, obrót wzrośnie o 5-15% a zysk….
            Dokończę później-uświadomiłem sobie, że mi zaraz autobus ucieknie :)

          • Wojciech Bońkowski

            Kamil

            Temat marż i „polityki cenowej” był wałkowany naprawdę dziesiątki razy na moim blogu (choćby tu – 51 komentarzy: 
            http://bonkowski.wordpress.com/2011/07/15/robert-mielzynski-o-cenach/#comments), forum Wino Gazeta.pl, Sstarwines itd. … Dlatego mam wrażenie zgranej płyty.
            Chce Pan dyskutować? To niech Pan najpierw jakimś sposobem się dowie po ile Vall-Llacha kupiła Winkolekcja, a po ile polecany przez Pana Decantalo. Bo inaczej będzie to rozmowa ślepego o kolorach.

          • Kamil

            Kamil

            dzięki za linka. poczytam, poszerzę horyzonty, a tu już nie będę „marudził”.

          • Wojciech Bońkowski

            Kamil

            Nie twierdzimy że Pan marudzi. Po prostu rzetelne dyskusja o marżach naprawdę wymaga pogłębienia tematu. Nagie porównanie cen w Polsce i Hiszpanii rzetelne nie jest. Trzeba wziąć pod uwagę: różnicę w cenie zakupu, akcyzę, banderole, koszt banderolowania (często przerzucany przez producenta na importera), transport, wyższy VAT, koszty koncesji, czas i koszt całej papierologii… Pomijam wielkość rynku i obrotów choć to one bezpośrednio wpływają na kondycję firm sprzedających wino w PL.

          • cerretalto

            Kamil

            Kamil przedstawił swoje stanowisko, dość słuszne. Czemu więc przedstawiciele branży uogólniają i odpływają w abstrakcje na temat marż?

            „To niech Pan najpierw jakimś sposobem się dowie po ile Vall-Llacha kupiła Winkolekcja” – popularne „niech ktoś coś zrobi z producentem by był sprawiedliwy” nie ma większego sensu w świecie w miarę wolnego handlu. Oczywiście konsument polski wciąż dość często woli dostać 50% od ceny 100 niż kupić za 40, ale to też jakiś wynik polityki sprzedawców.

            Rozsądny konsument porównuje ceny ostateczne czyli detal minus jakiś ewentualny rabat. I tu trudno się chyba Szanownej Branży nie zgodzić z tym, że choć wiele produktów ma ceny dość konkurencyjne, to jednak wiele jest oferowanych w cenach absurdalnie wysokich. I problemem nie są „niesprawiedliwe” ceny producentów na polski rynek, ale często dużo bardziej banalne: nieumiejętność kupowania w dobrych cenach, wysokie koszty obsługi sprzedaży, senatorskie rabaty dla wybranych czy też nierozsądne biznesplany.

          • Wojciech Bońkowski

            Kamil

            Po pierwsze Cerretalto nie zauważyłem żeby ktoś z branży się w tym wątku wypowiadał (a szkoda).

            Po drugie Kamil w drugiej swojej wypowiedzi użył sformułowania „zbyt wysokie marże”, ale śmiem twierdzić, że nie umie tej marży nawet w przybliżeniu określić, bo nie zna wszystkich składowych ceny. I wracamy do punktu wyjścia, który był już omawiany nie tak dawno w linkowanym wątku o Mielżyńskim na moim blogu.
            Konsument ma święte prawo porównywać ceny i kupować jak mu wygodnie (ubolewam jedynie że w Polsce w dobrym tonie jest uchylanie się od płacenia podatków). Natomiast jeżeli chcemy poważnie dyskutować to zastanówmy się, skąd się różnice w cenach faktycznie biorą. Wtedy sprawa robi się dużo bardziej złożona. Na ile znam sposób działania Winkolekcji, importer ten akurat nie zasługuje na tak jadowite ataki, bo prowadzi rozsądną politykę cenową, oferuje dużo win w konkurencyjnych cenach i długofalowo i rozsądnie buduje swój import. Chyba że Cerretalto chcesz skrytykować „nierozsądny biznesplan” tej firmy.

          • cerretalto

            Kamil

            Po co się tak czepiać? Ja tu jadowitości konsumentów nie widzę, nikogo też nie „atakuję”, nie znam biznesplanów Winkolekcji, win autora „Murów” kupować nie będę bo wciąż  parę mam i uważam, że nawet w Hiszpanii są za drogie. Podaję tylko swoje obserwacje – jeśli WI zechce zorganizować spotkanie na temat cen, to chętnie wezmę udział, ale raczej nie będę płacić za wstęp, no chyba jeśli będą bardzo ciekawe wina :).

            Bardzo przepraszam, ale to że konsument „nie umie tej marży nawet w przybliżeniu określić, bo nie zna wszystkich składowych ceny” nie ma wg mnie żadnego znaczenia. Żaden rozsądny konsument nie rozkłada w taki sposób! Po prostu porównuje „detal tu” vs. „detal tam plus koszty transportu”. Można być konkurencyjnym, ale trzeba myśleć handlowo i umieć działać. Oczywiście nie przy wszystkich producentach się udaje, ale konsumenci nie tylko lubią wygodę, ale także bywają czasem wyrozumiali jeśli tylko lubią sprzedawcę :). Na przykłąd jeśli jeden z przedstawicieli branży tu się wypowiadający będzie mieć w ofercie nowy rocznik, dostępny od miesięcy :). A WI to nie branża? :)

          • Kamil

            Kamil

            A miałem już nie pisać, ale przeczytawszy poniższe nie mogłem się powstrzymać:

            Nagie porównanie cen w Polsce i Hiszpanii rzetelne nie jest. Trzeba wziąć pod uwagę: różnicę w cenie zakupu, akcyzę, banderole, koszt banderolowania (często przerzucany przez producenta na importera), transport, wyższy VAT, koszty koncesji, czas i koszt całej papierologii…”
            Faktycznie – porównanie było nagie – liczyłem jednak, że mamy świadomość istotnych różnić ( o VAT i transporcie pisałem), a te nieistotne hmm… ale wywołany do tablicy w kontekście rzetelności…proszę bardzo:

            – różnica w cenie zakupu – to chyba jakiś żart? Jeśli wg Pana konsument jest obowiązany do analizy, który przedsiębiorca potrafi zorganizować dostawców i zapewnić sobie niższe koszty nabycia.
            – akcyza – 1,5 zł za litr
            – koszt banderolowania – no comments:)
            – transport – u kuriera 5-7 zł za butelkę (pisałem o tym powyżej) – przy transporcie B2B większych partii dużo mniej
            – VAT – w przypadku Hiszpanii 5 punktów procentowych różnicy (pisałem o tym powyżej)
            – koncesja – przy średniej cenie brutto 50 zł za butelkę sprzedawanej przez danego dystrybutora to 0,2 zł/butelkę
            – czas i koszty całej papierologii – do tego jakże „ostrego” i mierzalne kryterium trudno się jednoznacznie odnieść. Można się jedynie domyślać, że tylko takie koszty dotyczą przedsiębiorców wyłącznie w naszym kraju.

            Liczyć każdy potrafi – domyślam się że ocena sytuacji zależy od potrzeb konsumenta (ilościowych i jakościowych). Może kiedyś przestanie mnie dziwić fakt, że w La bordeauxthèque w galerii Lafayette mogłem kupić chateau gloria 2005 za 38 EUR (VAT we Francji 19,6%), a to za ile mogę kupić tę samą butelkę w Polsce po ludzku mnie irytuje (pamiętając o wszystkich proporcjach, różnicach w kosztach, upustach oraz…promocyjnym czynszu w rzeczonej galerii).

          • Wojciech Bońkowski

            Kamil

            @0147cb6e7cda7a8de1aaff85ebf440a4:disqus ”
            różnica w cenie zakupu – to chyba jakiś żart? Jeśli wg Pana konsument jest obowiązany do analizy, który przedsiębiorca potrafi zorganizować dostawców i zapewnić sobie niższe koszty nabycia. ”
            absolutnie nie jest zobowiązany, świetnie rozumiem że konsument ma to gdzieś. i tak jak pisałem wcześniej, szanuję że konsument kupuje tam gdzie jest taniej albo wygodniej.

            natomiast jeśli konsument chce wydawać sądy o tym kto jaką stosuje marżę, to jednak minimalną wiedzę o uwarunkowaniach na rynku powinien mieć. widzę że Pan ma świetną, więc nie kieruję tego do Pana osobiście. chociaż dyskusja zaczęła się od Pana mocnych stwierdzeń nt Winkolekcji, które w moim odczuciu nie są zasłużone dla tego dobrego i nienajdroższego importera. PozdrawiamW

  • Simplypainting

    powiem tak, życzę szczęścia osobie która zamawia wina przez internet z Hiszpanii. Warto odnaleźć na sieci przypadek Holendra który dla znajomych zamawiał wino w większych ilościach….. Tam skończyło się jakimś kilkutysięcznym (EUR) mandatem/grzywną. Znając nasze US, UC to jak udowodnią Ci złamanie przepisów akcyzowych to domiar przypierdzielą Ci taki że odechce Ci się wina na całe życie. Swoją drogą gdzieś ostatnio też czytałem  interpelacje któregoś z posłów żeby się zająć w końcu zamawiającymi przez internet alkohol naszymi rodakami……….  O tym że czasem można być sprawdzonym przekonałem się osobiście, jadąc z Francji do Polski zostałem zatrzymany w Świecku przez Celników, którzy przeliczyli przy mnie każdą butelkę wina jaką miałem. Zapytałem czy jakbym przekroczył 120 butelek to miałbym problem, odpowiedz była: stawki są zabójcze:-) Na jednej zmianie kazali by Ci wylać nadmiar, na drugiej zmianie zabrali by Ci nadmiar, na trzeciej zmianie zatrzymali cały towar do wyjaśnienia:-)

    • cerretalto

      Simplypainting

      Bez wchodzenia w legalność/nielegalność importu internetowego, faktycznie było wałkowane wiele razy i temat nie jest tak prosty jak to się wielu wydaje. A Holendrzy zapłacili nie za internet, ale chyba za to, że sprowadzili wspólnie :). Z drugiej jednak strony – czy to urzędnik ma po swojemu interpretować prawo (mało precyzyjne w tej dziedzinie zresztą) a biedny obywatel z pokorą przyjmować każdy z 3 wariantów „kary” w zależności od humoru urzędników? Naprawdę chcemy do Europy? Zwłaszcza że 120 jak Wojtek napisał to tylko guideline.

      • Zbigniew Michalski

        cerretalto

        cerretalto (nowe roczniki niebawem- w ten weekend próbujemy Piemonte Barbera- to tak nawiasem) -odnośnie urzędników.(Uwaga-teraz będzie nie o winie! można nie czytać ;) Moim do niedawna głównym zajęciem (jak i hobby) była filatelistyka. Siłą rzeczy sporo znaczków sprowadzałem spoza UE, co wiąże się z cłem i wizytami na Utraty 4. I teraz, część celników twierdzi, że znaczki są przedmiotem kolekcjonerskim (i wtedy stawka 7%) lub nie (i wtedy 22%). Część w ogóle nie cli, bo nie. Co ciekawe, dla stawki 22% musiałbym udowodnić,że znaczki są przedmiotem kolekcjonerskim, czyli musiałbym mieć zaświadczenie od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. On wystawić takowego nie może, bo nie ma wiedzy. trzeba opinii eksperta filatelistyki, a w Polsce ekspertów od np. Wysp Cooka -nie ma. i koło się zamyka :)
        Często polega się po prostu na dobrym dniu celnika.

  • Junoxe

    Czy 6 butelek wina sprowadzonych w normalny sposob przez Internet to juz przestepstwo???
    To jakis zart. 
    No, ale 120 butelek zamowionych prez Internet to nawet taki laik jak ja by sie zastanowil.
    Nie widze zadnego powodu (poza ekonomicznym) by moc sobie kupic wino nawet w takiej hiszpanii do domowego uzytku.
    Z przyczyn czysto idelogicznych niemoznosc dokonania tak drobnego zakupu jak pare butelek wina (nie jedna, by za bardzo na transporcie nie przeplacic) jest dla mnie nieakceptowalna. Malo tego, nie uznaje rowniez twierdzenia, ze to moralnie jakos podejrzane. Moralnie podejrzane jest pochwalanie takich praktyk, ze obywatel nie moze sobie kupic np. 6 butelek wina do domu i twierdzenie, ze powinien kupowac u importera bo nieetyczne.
    Pozdrawiam. :)

    • Wojciech Bońkowski

      Junoxe

      Drogi Junoxe, Winicjatywa nie wypowiada się na temat moralności, natomiast w świetle przepisów sprowadzanie wina pocztą z zagranicy nie jest dozwolone i nie ma znaczenia czy jest to 1, 6 czy 120 butelek. Dozwolony jest przywóz z UE dowolnej ilości wina na własny użytek (90 litrów to jest tylko „guideline”) ale tylko osobiście. 
      Motywację kupowania pocztą w Hiszpanii rozumiemy, ale nie możemy tego popierać.

      Poza tym zwracam uwagę na sprzeczność w tym wywodzie. Z jednej strony krytykuje się ceny i marże w Polsce, a z drugiej kupowaniem za granicą de facto się te ceny utrzymuje na wysokim poziomie, bo one zależą w dużej części od obrotów realizowanych przez krajowe podmioty.

  • Junoxe

    Absolutnie nie zajalem zadnego stanowiska w sprawie cen z Polsce. 
    Moja uwaga dotyczyla tylko ew. aspektu etyczno-prawnego, ktorego (tego aspektu) oba czlony (moim zdaniem) stoja w razacej sprzecznosci.
    Zeby nie bylo, ze szukam tylko jak tu nie zaoszczedzic zlotowki kosztem wartosci moralnych lub innych ludzi (importerow) powiem tak.Zaopatruje sie generalnie osobiscie (bo tak lubie, doceniam wklad pracy ludzi, lubie dobry serwis, kontakty z ludzmi, itd.) w stosunku: Mielzynski 90 proc, Biedronka/Tesco 5 proc., La Vinotheque 5 proc. Kiedys LaVinotheque 100 proc bo blisko domu, ale odkad Mielzynski blisko pracy proporcje sie zmienily.Oczywiscie moja wypowiedz byla czystym offtopic za co przepraszam.
    Pozdrawiam.

    • Wojciech Bońkowski

      Junoxe

      Nie ma za co przepraszać :)

  • Sławomir Hapak

    Drogi @0160ce2f7f4a4456715c1dce244b87cb:disqus  !!

    Wypowiedzi Pańskie na temat cen/marż na wino zawsze czytam z należnym rozbawieniem. Z pewnością (w wypadku wielu importerów) ma Pan świętą rację pomstując na poziom cen, niezależnie od tego czy ten poziom wynika z braku umiejętności negocjacyjnych czy ze zwykłego zdzierstwa.
    Zna Pan jednak zasadę mówiącą o tym, że dostatecznie długo powtarzane kłamstwo w końcu staje się prawdą.
    Tak też i w tym wypadku – czytelnicy Pańskich wypowiedzi z pewnością po pewnym czasie dochodzą do wniosku, że importer wina jeździ złotym BMW, a na śniadanie pija „litra” tokaju…

    By zatem trochę złagodzić malowany przez Pana czarny obraz mojej profesji…

    Fiona Beckett MW podała w jednym ze swoich artykułów ceny win węgierskich (czyli z mojej działki) w Wielkiej Brytfannii, a że taki tam zwyczaj, to wymieniła nawet kto i ile sobie dokładnie życzy.
    Rzućmy zatem żywym przykładem:
    Weninger Kékfrankos Sopron 2008 (£10.50, Astrum Wine Cellars, £10.99, The Butlers Wine Cellar, Brighton; £12.70, Vinoteca, London…

    Funt dzisiaj po 5,12PLN.
    Polska cena tego samego wina i rocznika: +/- 55PLN.

    Amen…

    • cerretalto

      Sławomir Hapak

      Szanowny Panie Hapak, z należnym rozbawieniem zawsze czytam wypowiedzi ludzi, którzy mają łatwość z uogólnianiem i przekręcaniem znaczenia wypowiedzi innych mając przy tym jakieś niebotyczne trudności z zacytowaniem konkretnych fragmentów, do których się odnoszą.

      Zamiast podawać jakiś wyrwany z kontekstu pojedyńczy przykład z odległej i ogólnie dość drogiej Wielkiej Brytanii mógłby Pan po prostu wskazać w czym kłamię, bujam w obłokach czy krzywdzę kogokolwiek z Pana branży. I uprzejmie mógłby Pan zauważyć po przeczytaniu tylu moich wypowiedzi na temat cen, że marża przedsiębiorcy mnie w ogóle nie interesuje.

      To Pana branża sama sobie maluje taki czarny obraz działaniem niektórych (podkreślam niektórych) jej przedstawicieli. Życzę więcej czytania i oglądania przykładów z Europy a mniej „filozofowania” na temat wniosków wyciąganych z własnej, zapewne dość bogatej wyobraźni.

      • Wojciech Bońkowski

        cerretalto

        Panowie, z sympatii do obu namawiam do zgody. @0160ce2f7f4a4456715c1dce244b87cb:disqus akurat trudno posądzać o złą wolę w ocenie importerów i ich marż. @facebook-100002407223439:disqus podaje dobry przykład, że czarny PR głoszony przez niektórych jest często krzywdzący. Proponuję przenieść dyskusję do nowego wątku o Biedronce :-) https://winicjatywa.pl/2012/04/27/biedronka-wina-francuskie-oferta-kwiecen-maj-2012/

        • Sławomir Hapak

          Wojciech Bońkowski

           Pax. Czasu szkoda.

          • Piotrrr

            Sławomir Hapak

            Witam, ponieważ nie chce podróżować przez winna przygodę zakładając do biedronki więc w tym wątku zwrócę uwagę na jeden fakt. Pracuje w branży w której budzet wejścia to ok. 10 Mln zł. Mam 300 konkurentów w kraju i marże 2-4%. Więc pytam tych wszystkich specjalistów od marż cudzych- dlaczego skoro w biznesie importu win trzeba miec znacznie mniejsze środki na start, rynek jest rosnący , negocjować z producentami podobno potrafi każdy głupi , to nie pojawiło sie kilkuset importerów którzy zamiast ” 50% marż ” wejdą w rynek jak w masło z 10% marzami i wylatuje tych pazernych Mielzynskich, Winkolekcja itd ? Sam przeanalizowalem kiedyś biznesplan importu win i wole swoje 2% a wina kupuje u specjalistów w Warszawie ciesząc sie ze mogę wino spróbować , pogadać o nim,odpytac o inne. Dlatego lubię Winkolekcja i nie mogę doczekać sie konca maja kiedy faktycznie ruszy winebar na Olkuskiej.

          • Wojciech Bońkowski

            Sławomir Hapak

            @a6aba33f4d60e5a4991e3de6df2c3cea:disqus : paru takich z 10% marżą się pojawiło i już ich nie ma. Ale nadzieja umiera ostatnia :)

  • cerretalto

    Skoro parę sensownych uwag konsumenta zamienia się w walenie branży w konsumentów, to jeszcze raz zabiorę głos. Dla mnie to branża może sobie robić co chce, nawet walić konsumentów po głowie, ale nie zmieni jednego – to klient decyduje co i gdzie kupi.

    @wojciechbonkowski:disqus „Chwalenie,
    że się kupiło wino taniej nie płacąc podatku uważamy za nieeleganckie” – to jest nieprawda z tym podatkiem i brakiem elegancji, bo od 8 lat jesteśmy w unii handlowej, z której przepisów co nieco wynika. Może lepiej jak wyjdziemy z niej? Z punktu widzenia konsumenta jedyny istotny problem jest
    obecnie ze sprowadzaniem nieosobistym (np. internet), ale to opóźnienie
    ustawodawstwa spowodowane jest różnymi interesami i agencjami. Parę
    opisał Temi w linku, który sam podałeś, np. że konieczność nalepienia znaku akcyzy tak naprawdę jest
    zbawienna dla polskich importerów, przynajmniej niektórych. Zresztą jesteśmy chyba jedynym krajem w kontynentalnej EU gdzie się nalepia. Taka staroć biurokratyczna dziś zupełnie zbędna, podnosząca koszty i sprawiająca dodatkowe kłopoty nawet dużym importerom.

    @Piotrrr – jasne, ale zbyt wiele razy słyszałem, że „do detalu z Niemiec musimy dodać polski
    vat”,  „w Polsce jest bardzo wysoki podatek akcyzowy” czy też „w Polsce trzeba
    płacić podatki”. Osobiście za wygodę kupowania na miejscu akceptuję 10-20% w
    porównaniu z Niemcami (i są tacy sprzedawcy w Polsce!), pomijam rzadkie wina. Mnie w ogóle nie chodzi o
    marże. Problem jest w tym, że mamy wybór skromny, ceny wysokie i nie jest to raczej wina małych zakupów na co pokazują sukcesy dyskontów. Z drugiej strony mamy stukających się w głowę producentów, którzy nie rozumieją tej polityki cenowej, że wina codzienne są u nas elitarne. Ale to co się zmienia, to coraz częstsze możliwości  poznawania win, zwłaszcza z jedzeniem i bardziej sensowne podejście restauratorów. Bez urazy, ale 10% vs. 50% to jakieś kategorie czysto teoretyczne skoro w wielu firmach wina są nadal droższe niż na zachodzie po rabatach 30-50% :). A niektórzy sprzedawcy zamiast zmienić politykę cenową ze wschodniej na zachodnią wolą walić po głowach konsumentach bez ładu i składu – ale to już ich wybór :)

    • Wojciech Bońkowski

      cerretalto

      Zgadzam się że banderola to jest absurdalny śmieć legislacyjny, ale jest. Akcyza to podatek a sprowadzanie wina z zagranicy bez jej płacenia jest obchodzeniem podatku. Unia handlowa nie ma nic do tego bo obrót alkoholem regulują przepisy krajowe.

      Tak jak napisałem – konsument ma zawsze rację i zgadzam się z Tobą, że nic go to wszystko nie musi obchodzić. I co wysokich marż też się zgadzamy. Nie szczędzę przykrych słów tym, którzy naprawdę wysysają krew, rozmaitum La Passion du Prix itp. Wydaje mi się że Winkolekcja nie należy do tej grupy. A rozmowa o marżach powinna być rzetelna – porównywanie ceny brutto u polskiego dystrybutora i w internetowym sklepie w kraju produkcji, bez wzięcia pod uwagę całej reszty, rzetelne moim zdaniem nie jest.

      • cerretalto

        Wojciech Bońkowski

        To zapytaj się wysokich urzędów dlaczego to tolerują. Szwedzkie urzędy kiedyś próbowały… :). Po prostu i na szczęście, biurokracja europejska jest może okropna, ale bardziej cywilizowana niż polska. Jeśli raz ustalili, że wina przywożone na użytek prywatny (a wszystko do 120 butelek jest na użytek prywatny z definicji, powyżej potrzebne bywa jakieś wytłumaczenie), to my mamy tego przestrzegać. I nasze urzędy również – twarde prawo, ale prawo :). A co do internetu, to żaden Wysoki Urząd nie straciłby ani akcyzy ani vat gdyby dał szansę płacić sprzedawcom zagranicznym. Aż do znudzenia polecam np. http://www.1855.com/aide/?do=livraison&lg=en :)

      • Kamil

        Wojciech Bońkowski

        Wojciech Bońkowski 
        „A rozmowa o marżach powinna być rzetelna – porównywanie ceny brutto u polskiego dystrybutora i w internetowym sklepie w kraju produkcji, bez wzięcia pod uwagę całej reszty, rzetelne moim zdaniem nie jest.”
        1. Nie o Winkolekcję chodzi, a zjawisko – nie ma potrzeby bronić konkretnego podmiotu – bo nikt nie ‚atakuje’ – jak to redaktor próbował już imputować.
        2. Znowu zarzut nierzetelności. Poprzedni, sformułowany przez redaktora, dotyczył różnic VAT, akcyzy, kosztów transportu itd. Wykazałem powyżej, że po uwzględnieniu tych różnic zostaje 40%-60% różnicy pomiędzy Polskim Dystrybutorem i Internetowym Sklepem w Kraju Produkcji. Teraz zarzut dotyczy samego zestawienia podmiotów. 
        3. Zdaję sobie sprawę z przewag Internetowego Sklepu w Kraju Produkcji, ale to jest nadal 50-60% – a przypominać nie trzeba, że Internetowy Sklep w Kraju Produkcji to również sprzedaż detaliczna. Żadna wyższa matematyka nie miała tu zastosowania.
        4. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisał cerretalto „Akceptuję 10-20% w porównaniu z Niemcami (i są tacy sprzedawcy w Polsce!)”. Postulat jest taki, aby podobnych opcji było jak najwięcej, a z czasem stały się regułą. Póki co, opcje te są okazją, a regułą jest 50-80%.

        • Wojciech Bońkowski

          Kamil

          Zgadzamy się.

    • zmi

      cerretalto

      cerretalto, a tak na spokojnie, zastanów się ilu w Polsce może być „świadomych” winnych smakoszy? I czy spadek cen do poziomu, hmmmm….. niemieckiego, spowoduje gwałtowny ich wzrost? nie sądzę. czy, np. restauracja zamawiająca 100 butelek miesięcznie po obniżce cen zamówi dużo więcej?
      Pozostaje się cieszyć, że pomimo pobliskiej Biedronki, coraz więcej osób zagląda do sklepu bo nawet w przedziale dotrzechdych.pl są wina konkurujące z nią cenowo, a jakościowo-to już pozostawiam do oceny klientom :)

      • cerretalto

        zmi

        A nie uważasz, że przez słabą polityke cenowo-rabatową niektórych sprzedawców klienci tracą zaufanie do wszystkich sprzedawców? :) Po co mają przepłacać, zwłaszcza po paru entuzjastycznych notkach na temat „barolo” z owadów :)

        • zmi

          cerretalto

          Nie ode mnie zależy polityka cenowo-rabatowa :)
          Tak jak kiedyś mówiłem, rabaty są, lub były, niejako wymuszone po pierwsze zastanymi zwyczajami (przykład klienta który się obraził jak nie dostał kilkudziesięciu % rabatu-„bo w innym sklepie tyle ma”) po drugie, mimo wszystko, niezbyt łatwym do odnalezienia położeniem. Poza tym, nie są szastane na prawo i lewo, w niedługim czasie mają być dodatkowe zmiany.
          Ceny mimo wszystko są atrakcyjne w stosunku do jakości (patrząc na polski rynek) a np Canepa ma ceny „światowe”, przynajmniej wg winesearcher. Przy okazji-linia Finisimo, raczej ma niewiele wspólnego z Chile, a bardziej w stronę Europy.

          • Sławomir Hapak

            zmi

            Cytat z cerretalto, ale pytanie do wszystkich…
            „Osobiście za wygodę kupowania na miejscu akceptuję 10-20% w porównaniu z Niemcami (i są tacy sprzedawcy w Polsce!), pomijam rzadkie wina…. ”

            Sąd ten pomysł porównywania cen z Niemcami, Hiszpanią czy Francją? I skąd oburzenie, gdy przywołałem przykład ceny brytyjskiej?
            Jeśli będziemy wiecznie porównywać się cenami z krajami porównującymi wino, to przecież jest chyba oczywiste, że nie zejdziemy do ich poziomu nigdy!
            Porównywać powinniśmy się chyba z krajami do nas winiarsko-geograficznie podobnymi, czyli właśnie z Wielką Brytanią, Norwegią czy Szwecją… daleko na północy i bez istotnej ilości własnych winnic.

          • zmi

            zmi

            Sławomir Hapak , zauważmy też, że polskie wina do tańszych nienależą :)

      • cerretalto

        zmi

        @zmi:twitter – dlaczego wielu sprzedawców bierze opinie klientów tak bezpośrednio do siebie? :). Klient przychodzi, kupuje takie Lucignano, jest zadowolony i nie ględzi, mimo że pewnie trochę przepłacił, bo sam tego nie znalazł tam :)

        @facebook-100002407223439:disqus – w UK jest wysoka akcyza itp. Niemcy nie produkują win włoskich. Ani hiszpańskich. Z Wrocławia czy Poznania jedziemy do Berlina czy Drezna, ładujemy 120 butelek i przywozimy. Z Warszawy jest trochę dalej. Zapewne resztę potrafi Pan sam policzyć. Robimy coś nielegalnie? A ceny niektórych producentów dla sprzedawców polskich bywają co najmniej podobne, bo wierzą w polski rynek i nie lubią zbyt wielu pośredników i sprzedaży przez internet.

        • zmi

          cerretalto

          Bezpośrednio? Nie, po prostu „klient nasz Pan*” więc trzeba zadbać :)

          *-ale nie jak w skeczu AniMruMru :) 

          • cerretalto

            zmi

            z „podziemnego” portalu na temat win – http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php&note=13299 :)

          • cerretalto

            zmi

             http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php&note=13299

          • cerretalto

            zmi

            nie dość, że disqus straszny, to jeszcze coś utrudnia linkowanie do portalu hobbystów – nr notki o którą chodzi na sstarwines to 13299

          • SstarWines.pl

            cerretalto

            Podwójnych argumentów WI nie łyka, ale można inaczej:

            http://sstarwines.pl/wino13299

  • jmh

    Kupuję wina w Winkolekcji od początku jej istnienia, jeszcze przed otwarciem ich pierwszego sklepu na Puławskiej.
    oferta coraz lepsza, a wina są od bardzo tanich, dobrych w cenie  jak w hipermarketach, do luksusowych, a stosunek jakości do ceny bardzo dobry

  • Temi

    A oto epilog tej pięknej laudacji i dyskusji o przyzwoitych cenach i małych marżach. Redaktor Bońkowski pisze: „Bardzo, bardzo pysznym winem białym jest Henri Pellé Sancerre La Croix au Garde 2010, Sauvignon Blanc z Doliny Loary, które nie jest ani zbyt owocowo-egzotyczne, ani kocio-sikowe, ma delikatny smak limonki, prawdziwą mineralność i jest przenikliwe jak dobrze zmrożona granita; to będzie hit na lato dla tych, którzy w upale lubią się napić czegoś poważniejszego (75 zł).”

    Otóż pół roku po tym wpisie Sancerre La Croix au Garde 2010 figuruje bezczelnie na stronie Winkolekcji jako nowość za … 99pln. Nic dodać.

    • Wojciech Bońkowski

      Temi

      Cena tego

    • Anonim

      Temi

      Cena tego wina od początku wynosiła 99 zł na półce i to z niejasnych względów już się pomyliłem, za co przepraszam. WB