Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Vinobar – powrót z zaświatów

Komentarze

Doprawdy, trudno o lepszy tytuł. Wspominany powrót z zaświatów łódzkiego importera – Vinobar, anonsowałem po raz pierwszy w listopadzie 2013. W lutym 2014, przy okazji prezentacji wina dnia, wspominałem że jeszcze w marcu będzie miało miejsce „nowe otwarcie”. Ale znowu zapadła cisza i dopiero na początku października swoje podwoje otworzył projekt Smaki Aromaty.

Wreszcie otwarte. © Maciej Nowicki
Wreszcie otwarte. © Maciej Nowicki

Najpierw słów kilka o samej lokalizacji. Od razu się przyznam, że nie miałem pojęcia, gdzie na mapie Łodzi położona jest ulica Świętego Franciszka z Asyżu, nie wspominając nawet o numerze 24. Kiedy już się zorientowałem, zacząłem się zastanawiać czy więcej we mnie uznania czy zwątpienia. Z jednej strony jest to bowiem nieoczywisty adres na otworzenie sklepu z winem innym niż Fresco lub Kadarka. Wprawdzie w czasie otwarcia nie złożono nam wizyty podobnej do opisywanej przez Wojtka Bońkowskiego na warszawskiej Pradze, ale wśród sprzedanych produktów dominowało piwo (przynajmniej z browarów regionalnych). Z drugiej jednak, w pobliżu tejże ulicy w ostatnich latach wybudowano sporo domów jednorodzinnych, powstają nowoczesne osiedla, więc dostępność dobrego wina w takiej dzielnicy może być znacznym ułatwieniem dla stałej grupy klientów. Tym bardziej, że Smaki Aromaty, jak sama nazwa wskazuje, to nie tylko wino.

Wbrew pozorom znajdziemy tu nie tylko wino. © Maciej Nowicki
Wbrew pozorom znajdziemy tu nie tylko wino. © Maciej Nowicki.

Na półkach znajdziemy (oprócz wspominanego piwa) także cydry (na razie Ignaców i Miłosławski) oraz imponującą ofertę spożywczą – miody, kapary, pomidory suszone, wszelkiego rodzaju pasty (m.in. z czarnych oliwek, słonecznikową), humus, oryginalny wybór czekolad i ciastek, wszelkiego rodzaju przyprawy, a nawet… bio-gumy do żucia. Wkrótce pojawią się także oliwy, mocniejsze alkohole (whisky i koniaki) oraz wszelkiego typu akcesoria do wina. Otwarte zostanie także drugie pomieszczenie służące różnego rodzaju degustacjom (i znowu – nie tylko win).

Większość oferty win to import własny Vinobaru, a więc nacisk na Francję i Hiszpanię (niektóre z win opisywałem choćby tutaj i tutaj), ale znajdziemy także wina włoskie, węgierskie i – jakże miło to podkreślić – polskie (aktualnie Winnica Płochockich i Winnica Saint Vincent). Dopracowywane jest portfolio win z Nowego Świata. Z degustowanych w trakcie otwarcia najbardziej podobały mi się:

Bezpretensjonalne. © Maciej NowickiMasia Oliveda Mo Blanc – przyjemny i bezpretensjonalny kupaż macabeo i chardonnay. Intensywne owoce egzotyczne, trochę nut kwiatowych i dobra kwasowość. Do picia, a nie do zastanawiania się (35 zł).

Fani Verdejo będą zadowoleni. © Maciej NowickiPinna Fidelis Rueda Verdejo 2013 – tego producenta opisywałem już przy okazji prezentacji ich innego wina. Klasyczne, świeże verdejo, jak to się ładnie mawia – „oddaje charakterystykę szczepu”. Cytrusy, owoce egzotyczne, trochę ziół, fajna równowaga i naprawdę spora doza odświeżenia (39 zł).

Tzw. świetna relacja. © Maciej NowickiLes Maîtres Vignerons de Vauvert Pays d’Oc Marselan 2012 – zdecydowany zwycięzca w kategorii jakość/cena. Sporo jeżyny i czarnej porzeczki, dobre taniny, trochę słodkich nut, ale wino świeże (beczki nie widziało) i soczyste. Dla wszystkich, którzy nie lubią sobie zawracać sobie głowy posiłkiem i wolą spożywać samo wino (27 zł).

Wino po byku. © Maciej Nowicki

Les Vignerons d’Estezargues Côtes du Rhône-Villages Domaine d’Andezon 2007  – wino równie długie w smaku co jego nazwa. Mieszanka syrah i grenache (w tym roczniku akurat 60% do 40%) smakuje wciąż bardzo młodo. Ciemne owoce, fajna pieprzność, dobry garbnik, trochę nut ziołowych i skórzanych, eleganckie i zrównoważone – to ostatnie dotyczy się także alkoholu, 14,5% nie wyczuwamy. W tej cenie naprawdę warto (57 zł).

Warto też odwiedzić ten nowy punkt na winiarskiej mapie Łodzi tym bardziej że chwilowo zakup opisywanych przeze mnie win możliwy jest tylko tam (strona i sklep internetowy w trakcie przebudowy). Smaki Aromaty czynne są od poniedziałku do piątku, w godzinach 10–20, warto też zaglądać na facebookowy profil tego miejsca.

Degustowałem i zakąszałem na zaproszenie Importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.