Vinobar – powrót z zaświatów
Doprawdy, trudno o lepszy tytuł. Wspominany powrót z zaświatów łódzkiego importera – Vinobar, anonsowałem po raz pierwszy w listopadzie 2013. W lutym 2014, przy okazji prezentacji wina dnia, wspominałem że jeszcze w marcu będzie miało miejsce „nowe otwarcie”. Ale znowu zapadła cisza i dopiero na początku października swoje podwoje otworzył projekt Smaki Aromaty.
Najpierw słów kilka o samej lokalizacji. Od razu się przyznam, że nie miałem pojęcia, gdzie na mapie Łodzi położona jest ulica Świętego Franciszka z Asyżu, nie wspominając nawet o numerze 24. Kiedy już się zorientowałem, zacząłem się zastanawiać czy więcej we mnie uznania czy zwątpienia. Z jednej strony jest to bowiem nieoczywisty adres na otworzenie sklepu z winem innym niż Fresco lub Kadarka. Wprawdzie w czasie otwarcia nie złożono nam wizyty podobnej do opisywanej przez Wojtka Bońkowskiego na warszawskiej Pradze, ale wśród sprzedanych produktów dominowało piwo (przynajmniej z browarów regionalnych). Z drugiej jednak, w pobliżu tejże ulicy w ostatnich latach wybudowano sporo domów jednorodzinnych, powstają nowoczesne osiedla, więc dostępność dobrego wina w takiej dzielnicy może być znacznym ułatwieniem dla stałej grupy klientów. Tym bardziej, że Smaki Aromaty, jak sama nazwa wskazuje, to nie tylko wino.
Na półkach znajdziemy (oprócz wspominanego piwa) także cydry (na razie Ignaców i Miłosławski) oraz imponującą ofertę spożywczą – miody, kapary, pomidory suszone, wszelkiego rodzaju pasty (m.in. z czarnych oliwek, słonecznikową), humus, oryginalny wybór czekolad i ciastek, wszelkiego rodzaju przyprawy, a nawet… bio-gumy do żucia. Wkrótce pojawią się także oliwy, mocniejsze alkohole (whisky i koniaki) oraz wszelkiego typu akcesoria do wina. Otwarte zostanie także drugie pomieszczenie służące różnego rodzaju degustacjom (i znowu – nie tylko win).
Większość oferty win to import własny Vinobaru, a więc nacisk na Francję i Hiszpanię (niektóre z win opisywałem choćby tutaj i tutaj), ale znajdziemy także wina włoskie, węgierskie i – jakże miło to podkreślić – polskie (aktualnie Winnica Płochockich i Winnica Saint Vincent). Dopracowywane jest portfolio win z Nowego Świata. Z degustowanych w trakcie otwarcia najbardziej podobały mi się:
Masia Oliveda Mo Blanc – przyjemny i bezpretensjonalny kupaż macabeo i chardonnay. Intensywne owoce egzotyczne, trochę nut kwiatowych i dobra kwasowość. Do picia, a nie do zastanawiania się (35 zł).
Pinna Fidelis Rueda Verdejo 2013 – tego producenta opisywałem już przy okazji prezentacji ich innego wina. Klasyczne, świeże verdejo, jak to się ładnie mawia – „oddaje charakterystykę szczepu”. Cytrusy, owoce egzotyczne, trochę ziół, fajna równowaga i naprawdę spora doza odświeżenia (39 zł).
Les Maîtres Vignerons de Vauvert Pays d’Oc Marselan 2012 – zdecydowany zwycięzca w kategorii jakość/cena. Sporo jeżyny i czarnej porzeczki, dobre taniny, trochę słodkich nut, ale wino świeże (beczki nie widziało) i soczyste. Dla wszystkich, którzy nie lubią sobie zawracać sobie głowy posiłkiem i wolą spożywać samo wino (27 zł).
Les Vignerons d’Estezargues Côtes du Rhône-Villages Domaine d’Andezon 2007 – wino równie długie w smaku co jego nazwa. Mieszanka syrah i grenache (w tym roczniku akurat 60% do 40%) smakuje wciąż bardzo młodo. Ciemne owoce, fajna pieprzność, dobry garbnik, trochę nut ziołowych i skórzanych, eleganckie i zrównoważone – to ostatnie dotyczy się także alkoholu, 14,5% nie wyczuwamy. W tej cenie naprawdę warto (57 zł).
Warto też odwiedzić ten nowy punkt na winiarskiej mapie Łodzi tym bardziej że chwilowo zakup opisywanych przeze mnie win możliwy jest tylko tam (strona i sklep internetowy w trakcie przebudowy). Smaki Aromaty czynne są od poniedziałku do piątku, w godzinach 10–20, warto też zaglądać na facebookowy profil tego miejsca.
Degustowałem i zakąszałem na zaproszenie Importera.