Urodzić kobiety
Moje rozmówczynie, skrępowane kobiecym aspektem artykułu, umawiają się na spotkanie z pewną rezerwą. Wszystkim muszę wyjaśniać, dlaczego ich głos jest istotny. To znamienne.
W Hiszpanii – kraju o silnej, choć coraz subtelniejszej w wyrazie tradycji machismo – powstała książka Królowe kieliszków. 50 wielkich kobiet świata wina. Autor, Zoltan Nagy, członek istotnych stowarzyszeń AEPEV oraz FIJEV (organizacji zrzeszających dziennikarzy wyspecjalizowanych w winie i alkoholach mocnych), spędził dziewięć miesięcy na kompletowaniu statystyk, spisywaniu biografii i wyszukiwaniu kobiet ważnych zarówno w obszarze produkcji wina, jak i enoturystyce, sektorze gastronomicznym, marketingu, zarządzaniu i – last but not least – sprzedaży, bez której wino w rozumieniu masowym i biznesowym nie miałoby racji bytu. Dziewięć miesięcy – powtórzę to, bo zbieżność z czasem trwania ludzkiej ciąży wydaje mi się znamienna – mężczyzna nosił pod sercem kobiety, a następnie wydał je na świat, który – jeśli by oceniać po odbiorze medialnym książki – ogłaszał obecność kobiet w winie w sposób uroczysty, jak wielką nowinę. W 2017 roku! Feministka się żachnie, szowinista zaśmieje, ale realia są jakie są. Pomyślałam zatem, że może i w Polsce ważne kobiety wina trzeba urodzić. Więc rodzę.
Czego pragną kobiety i jak im to dać
Polska to nie Hiszpania oczywiście, a na podstawie danych statystycznych dotyczących rynku pracy można dojść do optymistycznego wniosku, że żyjemy w kobiecym raju. Mamy jedną z najmniejszych luk płacowych w Europie, co mogłoby sugerować, że w skali roku polskie kobiety wina krócej pracują za darmo w porównaniu z ich koleżankami w innych krajach. Mamy też jedynie mniej więcej dwuprocentową różnicę w aktywności zawodowej na korzyść mężczyzn. Tylko czy jeśli nie jest źle, to znaczy, że jest dobrze?
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!